Rozdział 48.

400 30 25
                                    


- Ah... - Spojrzałam przez okno jadącego samochodu. - Nie mogę się już doczekać, aż zobaczę się z Emilką.
- Ja wiem, że się stęskniłaś, ale... - Łucja zrobiła krótką przerwę na ziewanie. - Ale nie musiałaś się zrywać z łóżka tak wcześnie.
- Yhm... Pewnie tak.
- Ale nie ma w tym nic dziwnego. Dzisiaj sobota... To będziecie mogły spędzić ze sobą trochę czasu.
- Tak... A ty masz jakieś plany na dziś?
- Nie mam.
- Łucja?
- Hm?
- Dziękuję ci za ten wyjazd... Było fantastycznie.
- Ja też ci dziękuję. Samej byłoby nudno. - Łucja spojrzała na zegarek. - Jest jeszcze wcześniej. Co ty na to, że zatrzymamy się gdzieś na kawę?
- W sumie... Oni pewnie jeszcze śpią, więc... Chętnie.

Podczas, gdy siedziałyśmy w kawiarni, moją głowę zaczęły zaprzątać myśli o tym, co podczas minionego wyjazdu, wydarzyło się między mną a Łucją. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać teraz względem Szymona. Nie chciałam, by zorientował się, że coś jest nie tak.
- Natalia? - Z moich myśli, wyrwał mnie jej ciepły głos. - Wszystko dobrze?
- Tak... Mogę cię tylko o coś prosić?
- Ty? Zawsze. - Odstawiła filiżankę na stolik i na mnie spojrzała. - To o co chodzi?
- Bo... Nie chciałabym, by Szymon dowiedział się o tym, co stało się między nami w Hiszpanii... Bo ja nie powinnam go...
- Nie ma problemu, Natalia. - Łucja posłała mi delikatny uśmiech. - Ta sprawa zostanie naszą słodką tajemnicą.
- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Nie ma za co. Chcę, abyś była szczęśliwa.
Westchnęłam cicho, patrząc w jej błyszące oczy. Patrzyłam tak na nią i coraz bardziej nie wiedziałam, czego tak naprawdę chcę. Miałam w tym momencie jeden, wielki mętlik w głowie i zaczęłam się obawiać, że tą prośbą ją zraniłam.

- No i jesteśmy. - Łucja zaparkowała auto pod blokiem rodziców Łukasza i na mnie spojrzała. - Zaczekać na was?
- A nie chcesz iść ze mną? Emilka się ucieszy...
- Myślisz?
- Tak. - Wysiadłam i szybko podeszłam do drzwi od strony kierowcy. Otworzyłam je i się uśmiechnęłam. - Nie daj się prosić.
Łucja wysiadła z auta, a gdy włączyła w nim alarm, ruszyłyśmy w stronę klatki.
- Chyba zbiera się na deszcz. - Powiedziała cicho. Miałam wrażenie, że zabolała ją moja wcześniejsza prośba. - Odwiozę was do domu.
- Nie chcę ci robić problemu...
- Ale to nie jest problem. - Otworzyła przede mną drzwi od klatki. - Wręcz przeciwnie.
- Chyba mamy z tobą za dobrze. - Uśmiechnęłam się do niej szeroko.
Odpowiedziała mi tym samym i weszłyśmy już w milczeniu na piętro, na którym mieszkali dziadkowie mojej córki i zapukałam do drzwi ich mieszkania.
- O... - Drzwi w końcu się otworzyły i stanęłam twarzą w twarz z babcią Emilki. - Natalia, witaj.
- Dzień dobry.
- Witam. - Łucja wymieniła z mamą Łukasza uścisk dłoni.
- Maaaaama! Ciocia Łucja! - Emilka wskoczyła mi na ręce i się do mnie przytuliła. - Tęskniłam!
- Ja też, kochanie. - Pocałowałam ją w czoło. - Podobało ci się u dziadków?
- Tak. I robiłam z babcią pierniczki. Mam dla was też. - Zeskoczyła mi z rąk i pobiegła do kuchni. - Babcia, pomóż.
- Chcecie może kawy?
- Herbatę poprosimy. - Zerknęłam na Łucję, która delikatnie skinęła głową. Gdy kobieta poszła do kuchni, poszłam razem z Łucją do salonu. - Dzień dobry.
- Witaj. - Dziadek Emilki odłożył na stolik gazetę, którą właśnie czytał. - Wyjazd się udał?
- I to bardzo. - Uśmiechnęłam się wymownie, bo tylko my wiedziałyśmy, co miałam na myśli i usiadłam na kanapie.
- A czy między tobą i Szymonem jest wszystko dobrze?
- Tak. - Odpowiedziałam, unikając jego spojrzenia. - A czemu nie?
- Żalił się nam, że nie odbierasz od niego telefonu. Martwił się.
- Natalia używała telefonu, by sprawdzać czy z Emilką jest wszystko dobrze. - Powiedziała Łucja, siadając na kanapie o obok mnie. - I poza tym nie używałyśmy telefonów.
- Aha.
Nastała krępująca cisza, którą przerwała Emilka. Postawiła talerzyk z piernikami na stoliku i usiadła między mną i Łucją.
- Musicie zjeść. - Wzięła jedno ciasteczko i wsunęła mi do ust. - Proszę.
- Ugh. - Ugryzłam kawałek piekielnie twardego i słodkiego pierniczka w kształcie jakiegoś misia lub grzyba. - Smaczne.
- A teraz ty. - Wsunęła drugiego do ust Łucji. - Smacznego.
Kobieta na mnie spojrzała, ale zaczęła powoli jeść ciastko zrobione przez moją córkę. Ja też zaczęłam. Nie mogłam sprawić przykrości Emilce.

- Hej. - Razem z Emilką weszłam do salonu, gdzie czekał na nas Szymon.
- Hej. - Szymon wstał z kanapy i spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
- Emilka... - Uklękłam przy niej na jedno kolano i pomogłam jej się rozebrać z kurtki. - Pójdziesz rozpakować zabawki?
- Yhm... A pobawisz się potem ze mną?
- Oczywiście księżniczko. - Uśmiechnęłam się szeroko, a po chwili zostałam sama z Szymonem. Szykowała się ciężka rozmowa. Westchnęłam, ściągając swoją odzież wierzchnią.
- Dlaczego nie odbierałaś?
- Nie miałam czasu. - Usiadłam na kanapie. - Chciałam odciąć się trochę od telefonu przez te dni.
- A do dziadków Emilki...
- Tak. Dzwoniłam. - Przerwałam mu. - Emilka jest dla mnie ważna. Ty tego nie rozumiesz?
- A ty jesteś dla mnie ważna. - Szymon usiadł obok mnie. - Martwiłem się. Powinnaś...
- Nie. Nie możesz mieć do mnie o to pretensji. Nieodbieranie telefonów podczas wyjazdu to nie przestępstwo.
- Mamo! - Usłyszałam głos Emilki, z pokoju obok. - Chodź!
Ulżyło mi, że nasza rozmowa tak szybko się zakończyła. Nie miałam ochoty z nim dłużej o tym rozmawiać.
- Już jestem skarbie. - Weszłam do jej pokoju i szeroko się uśmiechnęłam. - To, co robimy?

Całe popołudnie spędziłam, na zabawach z Emilką, chcąc nadrobić ten czas, gdy mnie nie było. Szymon przez ten cały czas siedział w pokoju obok, zaglądając do nas, gdy mu się o tym przypomniało. Cieszyłam się, że nie musiałam słuchać jego wiecznych pretensji.
- Emilka - Spojrzałam na nią, gdy ułożyłyśmy kolejne pudełko puzzli. - Co byś zjadła na kolację?
- Może... Tosty z serem.
- Dobrze. To będą tosty. - Uśmiechnęłam się, a następnie wstałam z podłogi. - Ja pójdę zrobić kolacje... A ty zacznij powoli sprzątać, dobrze?
Emilka pokiwała twierdząco, głową po czym zaczęła sprzątać puzzle pod dywanik. Uśmiechnęłam się tylko udając, że tego nie widzę i wyszłam z jej pokoju.

- A jak ci się w ogóle podobało w tej Hiszpanii? - Wyszłam z pokoju Emilki, jak zasnęła.
- Było... Lepiej, niż myślałam. - Odpowiedziałam mu szczerze i usiadłam na kanapie.
- Co robiłyście?
- Ach... Długo by opowiadać. - Uśmiechnęłam się szeroko na samą myśl o tym, co się tam działo. Od razu przypomniałam sobie wyjście na delfiny, gwiazdy, dach, wino i towarzystwo. Szymon był jednak ostatnią osobą, z którą chciałam na ten temat rozmawiać. - A w pracy? Jak tam?
- Dobrze.
- A Rafalski?
- Michał zna się na tej robocie. Nie myślałem, że będzie mi się tak dobrze z nim pracowało. - Szymon spojrzał na mnie, a ja poczułam delikatnie ukłucie w sercu. Świadomość, że ktoś taki musiał mnie zastępować, nie była przyjemna.
- To chyba będę musiała cię zmartwić...
- Bo?
- Wracam do pracy w terenie. - Oznajmiłam, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- A to nie za wcześniej?
- Myślę, że nie... Już się dobrze czuje. Upewnie się jeszcze u lekarza, ale myślę, że to już pewne. Ba, jestem tego pewna. - Spojrzałam na stolik, na którym leżał mój telefon, który w pewnym momencie zaczął dzwonić.
- Kto to?
- Poczekaj momencik. - Wstałam z kanapy, a następnie poszłam do kuchni, by odebrać połączenie.
- Cześć, Natalia. - Usłyszałam ciepły głos Łucji po drugiej strony telefonu. - I jak tam? Szymon był mocno zły za te telefony?
- Trochę był, ale... Chyba mu przeszło.
- No, dobrze... Jakby coś to dzwoń. Dobrze?
- Yhm. - Uśmiechnęłam się delikatnie. - Dziękuję.
Po rozłączeniu się wróciłam do salonu.
- Obejrzymy jakiś film? - Zapytałam, chcąc uniknąć ponownych pytań o ten wyjazd...

Nigdy nie będzie tak jak kiedyś - Gliniarze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz