Rozdział 55.

413 31 25
                                    


Łucja, od wczorajszego poranka, była na nieoczekiwanym wyjeździe służbowym i już piekielnie za nią tęskniłam. Mimo, że miałyśmy ze sobą cały czas kontakt, to brakowało mi jej bliskości.
- Mamusiu... A jak ciocia wróci z wyjazdu, to pójdziemy na wspólny spacer z Zumą? - Zapytała mnie Emilka, gdy jadła śniadanie.
- Jasne skarbie. Pójdziemy. Nie ma problemu.
-

Tęsknię za ciocią. - Stwierdziła, biorąc kolejnego gryza kanapki. - Ona jest fajna.
- Ciocia niedługo wróci. - Posłałam jej delikatny uśmiech. - Zapakować ci paczkę żelek do plecaczka? Zjesz sobie u dziadków? Hm?
- Taaak!
- Dobrze. - Uśmiechnęłam się, a następnie wyciągnęłam z szuflady opakowanie ulubionych żelek mojej córki i stwierdziłam, że przed powrotem Łucji należy zrobić jakiś zapas.
- Zjadłam. - Weszła do kuchni i postawiła na blacie szafki swój pusty talerz. - Zuma! Chodź! Idziemy na spacerek.

Późnym popołudniem siedziałam na komendzie i kończyłam wypełnianie papierów. Zajęcie to przerwało mi powiadomienie, które przyszło na mój telefon.
" Napij się kawy i się od razu rozbudzisz." Przeczytałam wiadomość od Łucji, która była poprzedzona moim narzekaniem na zmęczenie. Uśmiechnęłam się delikatnie, postanawiając skorzystać z jej rady. Zamknęłam teczkę z dokumentami, a następnie udałam się do kuchni.
- No, cześć. - Usłyszałam znajomy głos, a jak podniosłam wzrok, ujrzałam Łucję. - Ktoś zamawiał kawę?
- Łucja? Co ty tu robisz? - Zapytałam, a moją twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.
- Kawkę dla pani detektyw. - Łucja postawiła na blacie kubek z kawą. - Twoja ulubiona.
- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się szeroko, a następnie złożyłam na jej ustach delikatny pocałunek. - Cieszę się, że już wróciłaś. Stęskniłam się.
- Ja też. - Uśmiechnęła się, obejmując mnie w pasie, podczas gdy ja cały czas obejmowałam ją za szyję. -  Nawet nie wiesz, jak bardzo.
- Łucja?  A pójdziemy dzisiaj na wspólny spacer z Emilką i pieskiem? Bo...
- Wątpię, by Emilka chciałaby jeszcze z wami mieszkać. Lepiej będzie, jak ją oddacie do domu dziecka. - Usłyszałam za sobą głos Szymona, a słowa, które wypowiedział bardzo, mnie zabolały.
- Chodź, skarbie. - Łucja chwyciła mnie za dłoń, próbując zignorować zaczepki Szymona. - Zaniesiesz papiery do swojej naczelnik i pojedziemy po małą.
- Nigdzie nie pójdziesz. - Szymon chwycił mnie za ramię, a następnie popchnął w stronę szafki, gdzie zaczął mnie szarpać. - Oddajcie tego bachora, bo jeszcze przez was nie wyrosła na dziwkę.
- Zostaw ją. - Łucja odciągnęła ode mnie Szymona i uderzyła go pięścią w nos.
- Ty wariatko. - Usiadł na krześle, rękę trzymając na zakrwawionym nosie.
- Jeszcze raz tkniesz Natalię lub Emilkę, a bardziej mnie popamiętasz. Rozumiesz?!
- Pozwę cię o pobicie wariatko.
- No to czekam na pozew, tylko nie zapominaj, kim JA jestem. - Łucja wzruszyła ramionami. - Bo inaczej jedyną pracę, jaką znajdziesz w tym kraju, to sprzątacz kibli na lotnisku w Ciechocinku.
- W Ciechocinku nie ma...
- No, właśnie. - Powiedziała cicho, a raczej syknęła. Jeszcze nigdy jej takiej wściekłej nie widziałam. - W porządku?
- Tak. - Powiedziałam, trzymając się za obolałe ramię i nagle dostrzegłam Kruczkowską stojącą w drzwiach.
- Od dzisiaj nie pracujecie razem. - Kruczkowska spojrzała pierw na Szymona, a następnie na mnie. - Przydzielę wam innych partnerów. Nie mogę pozwolić na takie zachowania w moim wydziale. I koniec tego przedstawienia. Proszę się rozejść. A ty, Szymon, jeszcze dzisiaj zgłosisz się do psychologa. To nie pierwszy raz, gdy nie panujesz na swoją agresją.
- Ale Łucja mnie...
- Widziałam. I nie płacz teraz, bo sobie na to zasłużyłeś.
- Ale mój nos!
- Dość dyskusji. Łucja mi nie podlega, ty owszem. Więc, jeśli nie chcesz dostać wypowiedzenia, to marsz do mojego gabinetu. A ty Natalia możesz wracać do domu. Łucja...
- Dostarczę ci jutro, to o czym mówiłyśmy.
- To jeszcze nie koniec. - Wskazał palcem na Łucję. - Jeszcze zobaczysz...
- Nie strasz nie strasz, bo się... No. Rób wypad. Teraz. - Wszystko gra?
Spytała, jak w końcu nas opuścił. Skinęłam głową i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Ale zabierz już mnie stąd.

Nigdy nie będzie tak jak kiedyś - Gliniarze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz