1.

517 17 9
                                    

*Godzina 6:00 rano*

Alec - zwykły 18 letni uczeń liceum, obudził się po koszmarze myśląc, że jestem środek nocy. Widok, który ujrzał spoglądając na zegarek sprowadził jego myśli na ziemie. Pokazywał on godzinę 6. Chłopak szybko zerwał się z łóżka i pobiegł do pokoju siostry obudzić ją. Izzy - bliźniaczka Aleca (młodsza o kilka minut), piękna i atrakcyjna brunetka, chodzą razem do klasy. Alec wparował jak oszalały do jej pokoju.
- Izzy! Wstawaj! - krzyknął w pośpiechu rozsuwając firanki.
Izzy przysłoniła oczy, na które świeciło słońce ręką i spytała zaspana:
- Która godzina?
- Szósta! Wiesz, że zepsuł mi się samochód, a bez niego droga potrfa z 40 minut... - powiedział i pognał do pokoju się ubrać.
Alec i Izzy Lightwoodowie mieszkali 9 km od szkoły. Od 16 roku życia Alec miał samochód i codziennie jeździł razem ze swoją siostrą na zajęcia. W weekend jednak silnik uległ zniszczeniu, przez co Alec musiał oddać go do naprawy.
Gdy chłopak dotarł do szafy i ją otworzył od razy wysypały się na niego wszystkie ubrania. Szybko wybrał z nich czystą koszulkę i dżinsy. Potem udał się do łazienki. Po drodze zapukał do pokoju Izzy.
- Idę do łazienki! Jak wyjdę masz być gotowa!
Izzy przytaknęła.
- Dobrze, tato - pomyślała prześmiewczo dziewczyna szybko cofając te słowa - przecież robi to, bo mnie kocha - westchnęła
Issabelle wstała przeglądając się w lustrze i myśląc jaki make - up oraz ubranie będzie pasowało do jej dzisiejszego nastroju. Niestety przed chwilą został on zepsuty przez brata wciąż ją poganiającego. Po chwili stwierdziła, że postawi dziś na odważny look, wymagający dużo pracy i czasu. Związała część włosów w luźnego warkocza, a resztę swobodnie spuściła, by mogły się ładnie ułożyć na jej zgrabnych ramionach. Założyła obcisłą, skórzaną sukienkę podkreślającą jej kształty o kolorze granatowym i czarne szpilki.
Wyszła z pokoju i zapukała do łazienki, gdzie prawie gotowy Alec psikał się perfumami nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- Brat, wyłaź! Ja tez chce wejść!
Po chwili chłopak wyszedł z łazienki. Widząc sukienkę siostry przewrócił oczami. Ta udała, że nie zauważyła irytacji brata.
- Tylko szybko - dodał mocno zdenerwowany
Alec chwycił plecak i niemal z prędkością światła zszedł na dół do kuchni. Zaparzył sobie kawę z myślą, że pewnie nie zdarzy jej wypić przed wyjściem z domu, ale był zbyt zmęczony by oprzeć.
Tym czasem Izzy wzięła się za malowanie kociego oka i wyrazistego makijażu. Zaczęła od fioletowych cieni na górna powiekę, potem standardowo podkład, korektor, żeby zakryć niedoskonałości (których i tak nie miała), róż, brązer i na koniec... ukochany przez Izzy eyeliner. Po skończeniu wróciła się po torebkę i zeszła na dół gdzie czekał jej brat.
- Idziemy? - spytała jakby nigdy nic
- Miało być szybko! - wykrzyczał nie kryjąc emocji - Minęło 37 minut!
- Przepraszam - westchnęła złośliwie - Chodź, bo się spóźnimy
Alec i Izzy jak to rodzeństwo często się przekomarzali, ale Alec miał już powoli tego dość. Zwłaszcza nie lubił, kiedy siostra bagatelizowała jego prośby w ważnych dla niego sprawach, takich jak dziś. Chyba za bardzo przyzwyczaiła się do faktu, że jej brat bardzo ją kocha i stara się by miała wszystko co najlepsze (nawet jeśli czasami odbija się to na nim).
Wyruszyli w drogę. Alec najchętniej siedziałby teraz w ciepłym pokoju i czytał książkę, ale cóż... coś, znaczy się szkoła mu na to nie pozwalała. Izzy przez całą drogę nie odezwała się do niego ani słowem, tylko szła tępo patrząc się w telefon. Alec myślami był daleko... jak by w swoim dzisiejszym śnie. Nie powiedział tego siostrze, ale on ciagle go dręczył... był dziwny.
Sen przedstawiał dziwną kreaturę, przypominająca jakąś postać z filmów walczącą z ich matką. Maryse (ich matka) walczyła mieczem mieniącym się na niebiesko z wyrytymi nieznanymi mu znaczkami. Wyglądała na bardzo przejętą i jednocześnie załamaną sytuacją. Gdy wbiła miecz w brzuch kreatury ta rozpadła się na miliony małych kawałeczków i zniknęła.

***

Gdy doszli do szkoły była 8:16.
- Masz szczęście siostra, że aż tak bardzo się nie spóźniliśmy... - powiedział nieco spokojniejszy chłopak
Ta odpowiedziała cichym chihotem i razem udali się na lekcje. Weszli do klasy gdzie nauczyciel sprawdzał listę.
- Państwo Lightwoodowie?! - wyczytał nauczyciel nie zauważając, że ci dopiero weszli do klasy
- Jesteśmy! - krzyknęła Izzy puszczając oczko do brata
On usiadł w ławce z Jace'm - swoim najlepszym przyjacielem. Alec i Jace są prawie jak bracia. Razem się wychowali. Przyjaźnią się od przedszkola. Mieli wtedy 2 lata. Za nimi było 16 lat pięknej prawdziwej przyjaźni. Przybili piątkę i Alec wyjął zeszyt.
Izzy przemknęła przez klasę do swojej ławki gdzie siedział jej przyjaciel (dla Aleca raczej znajomy) - Magnus. Znają się 2 lata, ale czują, że to przyjaźń od serca. Magnus jest bardzo nietypowy. Jeden z najstarszych osób w szkole, jednak cały czas ma w sobie resztki dziecka. Włosy postawione w Irokeza, makijaż i biżuteria na ciele czyni go bardzo kontrowersyjnym. Izzy bardzo go wspiera i za każdym razem przekonuje przyjaciela, że jest ten jedyny - wyjątkowy. Uczniowie wyrobili sobie opinie, że są parą ale oni za każdym razem zaprzeczają. Niestety do niektórych to nie dociera.
Izzy wyjęła zeszyt i zaczęła notować, a Alec odleciał myślami wciąż analizując znaczenie swego snu.

————————————————————————
Hejka! To moje pierwsze fanfiction, więc proszę o wyrozumiałość. Rozdział był sprawdzany, ale jeśli ktoś widzi jakieś błędy to oczywiście piszcie. Zachęcam do gwiazdowania i wyrażania opini w komentarzach. Do następnego!

Przejdziemy przez to razem (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz