11.

109 5 0
                                    

    Stali w ogromnym pomieszczeniu z wielkimi oknami. W środku było pełno substancji chemicznych i przyrządów laboratoryjnych. Najwyraźniej Valentine dużo eksperymentował skoro korzystał z tego sprzętu. Alec trzymając w rękach łuk  zabrany z instytutu rozglądał się szukając Valentine'a. Po chwili cała czwórka usłyszała głos Clary.
- Moja mama - dziewczyna ze łzami w oczach podbiegła do matki, która obezwładniona była zaklęciem sprawiającym „wieczny sen"
- Cicho! - wrzasnął Alec - Jeśli on tu jest... Nie może wiedzieć, że my też... - dodał podchodząc do byłej żony Valentine'a - Trzeba ją zabrać do instytutu...

***

Postanowili, że się rozdzielą. Clary i Alec udali się do prawego skrzydła elektrowni, a Izzy wraz z Jace'am w przeciwną stronę. Maya została przy Jocelyn czuwając nad stanem zaczarowanej.
   Dreptając na palcach Alec zaglądał do wszystkich drzwi znajdujących się w korytarzu. Za nim ciągnęła się córka Valentine'a, która przekreślała jego trud stukając o podłogę obcasami.
- Zdejmij te buty!- westchnął zirytowany
- Co? - wrzasnęła dziewczyna
- Zwariowałaś?! - Alec zasłonił jej usta dłonią - Nie wydzieraj się tylko zdejmij, bo Valentine nie może nas usłyszeć!
    Dziewczyna pochyliła się by rozpiąć długie kozaki, gdy słychać było przeraźliwy dźwięk. Jakby coś ciężkiego walnęło o podłogę. Alec rozejrzał się szukając źródła dźwięku. Zauważył mały pokoik. Miał uchylone drzwi, przez które widać było, że pomieszczenie przypomina gabinet. Gdy łowca przypatrzył się ujrzał Valentine'a.
- Szlak! - krzyknął złoczyńca podnosząc pudło, które najparwdopodobniej przed chwilą spadło
    Podczas upadku z kartonu wypadła ramka ze zdjęciem. Szkło zbiło się. Valentine ostentacyjnie dotknął zdjęcia i powiedział:
- Już niedługo będziemy razem... Ja ty i Clary...
- Wchodzę - oświadczył łowca
- Alec nie... - szepnęła Clary
   Nocny łowca wparował do pomieszczenia, obezwładniając Valentine'a.
- Teraz cię mam! - krzyknął łapiąc mężczyznę za ręce z tylu ciała
    Pchając mężczyznę wraz z dziewczyną udał się do miejsca, gdzie Maya czuwała nad matką Clary. Zastali tam również Izzy i Jace'a, którzy nie znaleźli nic interesującego w lewym skrzydle.
- Mam go! - wrzasnął - Jace, dzwoń do Magnusa, żeby utworzył nam portal!
    Złoczyńca szarpał się próbując wyrwać się z objęć chłopaka. Alec dzięki pomocy nocnych łowców wcześniej opanował technikę i nie dał się zwieść. Jace momentalnie nawiązał połączenie z czarownikiem.
- Halo? Magnus? Słuchaj... Mamy Valentine'a i jego byłą żonę... Stwórz nam portal do instytutu!
- Już - odparł Magnus słysząc przerażony głos łowcy

***

    Na miejscu pojawił się prześwit magii. Sekundę później byli już w instytucie wraz z Valentine'am i Jocelyn.
- Mamy go! - oświadczyli
    Od razu pojawiła się Lidia.
- Dobra robota! - odparła - Zabieramy go - dodała, kiedy strażnicy Claive skuli mężczyznę w kajdanki - Na miejsce wyślemy techników. Sprawdzą, czy nie ukrył tam darów.
    Przyjaciele przytaknęli, a inni nocni łowcy przetransportowali byłą żonę Valentine'a do odpowiedniej sali.
- Alec, chodź do gabinetu. Muszę w tobą pomówić... - oświadczyła inkwizytorka
    Alecowi skoczyło serce do gardła. Zrobiłem coś źle? Źle, że zabrałem Valentine'a? O co chodzi?
    Udał się za kobietą do gabinetu. Stanął wręcz na baczność podgryzając wargę ze zdenerwowania.
- Alexandrze Gideonie Lightwood... - rozpoczęła Lidia - Czy chciałbyś zostać nowym szefem Nowojorskiego instytutu nocnych łowców?
    Alec zaniemówił. Nie widział co powiedzieć; jak zareagować. Nie spodziewał się tej propozycji od osoby tak wysoko położonej wśród nocnych łowców. Po chwili otrząsnął się.
- Ja?! - spytał z niedowierzaniem
- Tak - odparła kobieta - Jesteś wzorowym nocnym łowcom. Masz świetne pomysły; dobrze walczysz; dbasz o innych bardziej niż o samego siebie i do tego masz wielkie zdolności przywódcze... Jesteś idealnym kandydatem!
     Chłopak stał z niedowierzaniem tępo gapiąc się w ręce Lidii położone na biurku.
     Nie miał pojęcia co odpowiedzieć. To posada, o której marzy każdy nocny łowca, ale sam nie był pewny czy chce brać na siebie taką odpowiedzialność. Wciąż nie zapominał, że jest łowcą od niespełna 1,5 miesiąca.
- Pozwól, że się zastanowię - odpowiedział
    Kobieta spojrzała na niego z chęcią wyśmiania. Nad czym tu się zastanawiać? Przecież to świetna okazja.
- Dobrze - odparła po chwili spokojnym głosem - Daj mi jutro znać!
    Alec przytaknął i w mgnieniu oka znalazł się poza gabinetem. Chciał poradzić się siostry co zrobić w tej sytuacji. W centrum spotkał Jace'a.
- Widziałeś Izzy, parabatai? - spytał
- Poszła do pokoju - odparł - O czym gadałeś z Lidią? - dodał
- Potem wam powiem - odparł zmęczony dzisiejszym dniem Alec
   Pognał po schodach do pokoju siostry. Stanął przed drzwiami z numerem 370 biorąc kilka głębokich wdechów. Po chwili zapukał. Gdy usłyszał głos Izzy otworzył drzwi i ujrzał ją czytającą książkę na łóżku.
- Co tam? - spytała dziewczyna z nad książki
- Mogę Ci o czymś powiedzieć? - chłopak odpowiedział pytaniem na pytanie
- Jasne - Izzy zamknęła książkę i nadstawiała uszy - Co się stało?
Alec westchnął.
- Lidia zaproponowała mi posadę szefa instytutu...
- Naprawdę? - rozpromieniła się Isabelle - Brat, jestem z ciebie dumna!
- Nie wiem czy brać te fuchę - odparł
- Zwariowałeś?! Bierz to, to świetna okazja! - zachęciła go siostra
- Wiesz, jaka to odpowiedzialność? A co jeśli nie podołam? - krzyknął łowca - Boje się...
Dziewczyna spojrzała na niego kpiącym wzrokiem.
- Weź ty się puknij... - w tym momencie charakterystycznie puknęła palcem w głowę - Oczywiście, że podołasz!
- A co jeśli nie?! - wrzasnął Alec
- Tak - odparła mu siostra
- A co jeśli się boje?!
Napięcie było coraz większe.
- To się nie bój
- A co jeśli nie chce?! - Alec nie wytrzymał
- To po chuj się pytasz?! - wrzasnęła rozgoryczona Isabelle
Alec wpatrywał się w Izzy znaczącym wzrokiem po czym wyszedł trzaskając drzwiami.

Przejdziemy przez to razem (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz