4.

200 12 0
                                    

Krzyk i błaganie o pomoc - dokładnie to usłyszeli Izzy , Alec i Magnus około 1 w  nocy. Wszyscy obudzili się conajmniej jakby zostali kopnięci prądem. Cała trójka pognała sprawdzić, co jest źródłem przeraźliwych dźwięków. Idąc za odgłosem wparowali do pokoju Aleca, gdzie wcześniej położyli się państwo Lightwoodowie. To co tam zobaczyli mroziło krew w żyłach.
Po otworzeniu drzwi ujrzeli rodziców Aleca i Izzy, którzy własnymi rękami walczyli z kreaturą. Była niemal identyczna jak w śnie Aleca i Magnusa. Izzy szybkim ciosem nogi odepchnęła demona.
- Skąd ja to umiem? - zdziwiła się dziewczyna
- Instynkt nocnego łowcy - odpowiedział jej ojciec
Demon szybko wstał i ponownie zaczął atakować, tylko tym razem Izzy.
- Alec leć po broń - krzyknęła matka dziewczyny
Walka trwała, a Magnus stał przerażony patrząc na sytuacje i nie wiedząc co zrobić. Kiedy Izzy padła z sił na podłogę kreatura wysunęła coś w rodzaju wędki i chciała wbić to w szyje dziewczyny, ale w ostatnim momencie przysłoniła ją matka. Demon wbił kończynę w ciało Maryse. Widać było, że bardzo cierpiała, a demon nie wyglądał jakby miał przestać i robił się coraz bardziej agresywny. Magnus nie mogąc na to patrzeć bezwiednie skierował ręce w stronę postaci. W okół nich pojawił się żółty dym, który momentalnie skierował się w stronę demona. Ten rozpadł się na milion kawałków i znikł.
Izzy rzuciła się w ramiona matki. Alec właśnie wszedł do pokoju. Matka nie ruszała się. Leżała na podłodze w ogromną raną na szyi.
- Mamo... Nie - szlochnęła Izzy
Brat podszedł do niej ze smutną miną. Położył rękę na ramieniu siostry. Ta bez słów go zrozumiała i podziękowała za to, że zawsze jest koło niej.
- Magnus... ty jesteś czarownikiem... może uda się coś zrobić? - spytała rozgoryczona Izzy
- Ja... nie wiem... właściwie to nie wiem jak to zrobiłem... nie panuje nad magia... - odparł przygnębiony chłopak
Alec rozejrzał się po pokoju. Nie było tam ojca. Razem z Izzy i Magnusem udali się na jego poszukiwanie. Po chwili usłyszeli odgłos demona. Pobiegli do salonu i zobaczyli kolejną postać, która atakowała Roberta Lightwood.
- Jest ich więcej! - krzyknął Alec
Nie zdążyli zejść, gdy usłyszeli jego głos:
- Alec! Na twoim stoliku nocnym jest stela, narysujcie sobie znak, a rano idźcie do instytutu, jest w opuszczonym kościele w Brooklynie.
Demon ponownie wysunął kończynę i zranił Roberta, a potem znikł. Rodzeństwo stanęło nad ojcem łkając. Nie czuli specjalnej pustki, bo rodziców prawie nigdy przy nich nie było.
   Magnus z trudem wydusił z siebie magię i sprawił, że oba ciała zniknęły.
- Co to jest ta stela? - spytał Magnus
- Zaraz się przekonamy - odparł wchodząc po schodach na górne piętro
Po kilku minutach wrócił z przedmiotem przypominającym długopis z czymś na wzór diamentu na końcu.
- I jak ja mam coś tym narysować? - burknął wkurzony chłopak
- Daj to - krzyknęła Izzy i wyrwała bratu stele - Ja spróbuje. Ale właściwie co ja mam narysować...? Może „instynkt nocnego łowcy mi pomoże"...?
Wzięła do ręki stele i po środku biustu narysowała sobie znak.

   Syczała przy tym z bólu, ale nie chciała tego po sobie pokazać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Syczała przy tym z bólu, ale nie chciała tego po sobie pokazać. Gdy skończyła wycieńczona upadła w ramiona przyjaciela. On mocno ją przytulił. Po chwili doszła do siebie i podała bratu przedmiot.
- Co nam to da? - Alec był już wkurzony
- Pewnie wejście do instytutu... - odparła - Nie gadaj tylko rób!
Alec wziął do ręki i narysował znak na przedramieniu pod łokciem. Ledwo ustał na nogach. Cierpiał, ale jak zwykle nic po sobie nie pokazał.
- Idźmy już spać - odparł po chwili
Mozolnym ruchami udali się do spania.

***

Alec wstał wczesnym rankiem. Chyba przytłaczał go nadmiar myśli. Spojrzał na zegarek. Była 5 rano. Usiadł na materacu i rozejrzał się po pokoju. Przy oknie zauważył ciemną postać. Przyjrzał się i rozpoznał w niej... Magnusa! Chłopak po cichu wstał z materaca i podszedł do czarownika.
- Czemu nie śpisz? - spytał Alec
- Ooo... Alexander! Nie chciałem cię obudzić... - westchnął Magnus - Sam nie wiem... Za dużo myśli rownolegle... - dodał
- Znam to... Pogubiłem się... - odparł Alec - Z dnia na dzień dowiedziałem się, że należę do jakiegoś świata, o którym nie miałem zielonego pojęcia i muszę totalnie zmienić moje życie
- To i tak lepiej niż ja... ja dowiedziałem się, że mam ponad 300 lat - zaśmiał się czarownik - I że jestem pół demonem...
- A ja pół aniołem - odezwał się Alec - Czemu to wszystko musi być tak cholernie trudne? - westchnął i usiadł na ziemi łapiąc się za głowę
- Ej, Alec... Nie martw się... Przejdziemy przez to razem... - uśmiechną się do nocnego łowcy
Ten odwzajemnił uśmiech i chciał objąć Magnusa, kiedy usłyszał siostrę wiercącą się na łóżku.
- Może zrobimy śniadanie dla Izzy? - zaproponował Alec
- Świetny pomysł Aleksandrze - odparł Magnus i ponownie się uśmiechną

————————————————————————

Hejka! Jak wam się podoba? Mi bardzo. W ten rozdział również włożyłam dużo pracy i mam nadzieje, że się podoba. Był sprawdzany ale jeśli ktoś widzi błędy to piszcie! Napewno poprawie. Do następnego!

Przejdziemy przez to razem (Malec)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz