3

220 14 1
                                    

DIO P. O. V~

Następnego dnia Giorno po szkole również poszedł do stajni z koniami wysokiej klasy. W sumie nie poszedł tylko uciekł przed zadaniem bojowym. Kazałem mu posprzątać kuchnie po wojnie na jajka. To fakt, ja ją zacząłem ale on mnie sprowokował.
Blondyn pokonał znów tą samą drogę i oglądał jeźdźców apokalipsy.
Znów był tam ten sam mężczyzna z kasztanowym blantem.
Zadzwoniłem do dozorcy.
-Hej, jest tam mój syn? - Zapytałem.
On nawet nie pytał kto dzwoni i o kogo chodzi bo dobrze wiedział. To nie pierwszy raz kiedy dzwoniłem w sprawie tego szczeniaka.
-Oczywiście, znowu wywalił się skacząc z płotu. - Poinformował dozorca.
Giorno nie poszedł tam bo bardzo tego chciał, poszedł tam bo zaciekawił go mężczyzna z goglami na głowie.

GYRO P. O. V~

Noc minęła spokojnie a ja wyspany wstałem już bez śladu po upadku z konia. Po nakarmieniu Blanta, poszedłem do miejsca, gdzie jedzeniem raczyli się wszyscy jeźdźcy. Wypatrywałem spośród wszystkich tego rudzielca, nie mogąc go zobaczyć westchnąłem z ulgą. Podszedłem do jednego z wolnych stołów. Zjadłszy poszłem przygotować się do kolejnych treningów. Po Blancie dobrze widziałem, nie mógł już się doczekać by ponownie ze mną cwałować. Odwzajemniłem to tylko śmiechem, - Nyo ho ho! - odsłaniając przy tym moje złote zęby z napisem "GO! GO! ZEPPELI". Miałem już wsiąść na konia gdy, - Cholera... - wtedy zoriętowałem się, że nie mogę znaleźć mojego dziurawego kapelusza. Nieco zniecierpliwiony, znalazłem go w sianie. Później, już podczas galopu, zacząłem zastanawiać się nad nastoletnim blondynem. Głównie nie mogłem zrozumieć tego, dlaczego nie kazał mi nic o nim nie mówić. Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie niespodziewany krzyk - Hej ty! - automatycznie odwróciłem się w stronę głosu, uspokajając galop konia zobaczyłem prawie nagiego, umięśnionego faceta o długich, falowanych i fioletowych włosach.

DIO P. O. V~

Nastoletni gangster bez problemu dostał się na tor. Pff.... Chciałby. Głupi dzieciak nawet nie umie skoczyć przez pół metrowy płotek.
Cóż, po małym upadku, skończonym stłuczeniem łokcia pobiegł sprintem omijając dozorce. Widząc że ten z kimś gada zaczął zarzucać szybszy bieg, czując się jak ludzie po wynalezieniu skutera.
Nastolatek schował się w jednym z boksów szukając wzrokiem owego obiektu zainteresowania.
Dostrzegł go siedzącego na koniu. Lekki wiatr doskonale falował jego bujne bląd włosy powodując efekt księcia ze shreka. Zaraz za nim Giogio dostrzegł jeszcze jedną postać. Potężny mężczyzna z posturą podobną do jego ojca. Nie wychylał się jednak nie widząc jego twarzy.

GYRO P. O. V~

Zatrzymałem Blanta, po czym ponownie usłyszałem głos mężczyzny, - Gyro Zeppeli. Tak się nazywasz prawda? - Gestem głowy potwierdziłem swoje imię. Kulturysta który przerastał trzy razy Pudziana ponownie otworzył swe usta i powiedzał z pełną powagą - Jam jest Kars, biorę udział w zawodach. Ja Kars jestem przedstawicielem Afryki, z Burkina Faso - po czym dodał, - Mocarny Kars chce rzucić Gyro wyzwanie. - Widząc tego kolosa brzmiącego jak jaskiniowiec, nie potrafiłem się powstrzymać i szyderczo śmiałem mu się prosto w twarz. Specjalnie by go sprowokować obniżyłem lekko ton i rzekłem, - O przemocarny Karsie, jakież to wyzwanie sprawia, że musisz się przedemną kompromitować? - odowiedziałem mu. W międzyczasie zastanawiałem się jaki koń jest w stanie utrzymać się pod jego ciężarem.

---------------------------
.. Ciąg dalszy nastąpi...

KnightWhoSayNi wspaniale okladki

Steel Podlasie Run|| Dziwna przygoda Gyro ||Jojo'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz