#1

501 25 36
                                    

        Aroya

          Po tych długich i męczących trzydziestu sześciu miesiącach mogłam w końcu oddychać świeżym powietrzem. Tęskniłam za zapachem skoszonej trawy i wszystkim, co wywoływało na mojej twarzy szeroki uśmiech. Zawsze uwielbiałam wiosnę, kochałam patrzeć, jak cała flora budzi się do życia. To najcudowniejszy okres w całym roku. Tak bardzo mi tego brakowało. W końcu mogłam się tym cieszyć i nie zamierzałam dopuścić do zepsucia tego dnia.

          Zamówiłam taksówkę przez telefon w tym okrutnym miejscu, ponieważ musiałam zakupić nową komórkę. Niestety wszystkie takowe rzeczy zostały mi odebrane, nie byłam z tego zachwycona, ponieważ nie zrobiłam nic złego. Bolało mnie, że tyle miesięcy zostało mi wyjęte z życia, jak ręką odjąć, ale co ja mogłam zrobić? Miałam beznadziejnego prawnika, a na lepszego nie było stać mojej najlepszej przyjaciółki. Zawsze w trudnych dla mnie chwilach myślałam właśnie o niej. Była dla mnie wszystkim, tylko ona ze mną została w tej beznadziejnej sytuacji i jako jedyna we mnie wierzyła. Nie mogłam się doczekać, aż ją zobaczę, tak bardzo za nią tęskniłam. Nim się obejrzałam, na parking zajechała taksówka. Dobrze, że miałam jeszcze jakieś zaskórniaki, dlatego mogłam spokojnie zapłacić kierowcy. Wzięłam swoje prywatne rzeczy, które mi jeszcze zostały i zapakowałam się razem z nimi do samochodu. Podałam mężczyźnie adres i ruszyliśmy z miejsca. Obejrzałam się jeszcze raz na te obskurne miejsce i prosiłam w duchu, bym więcej nie musiała tam wracać, kątem oka zauważyłam, że na parking zajechała druga taksówka. Nie obchodziło mnie już, czy ktoś do niej wsiadał, czy wysiadał.

          Z niecierpliwością odliczałam minuty, by jak najszybciej znaleźć się przy mieszkaniu mojej kochanej Beth. Mimo że nie było ono szczytem jej marzeń, ale posiadała własny azyl, z którego była bardzo zadowolona. Jej mieszkanie znajdowało się w przyjaznej okolicy. Koło wieżowca miała park, który był pięknie zadbany, okoliczne sklepy, a także wszystkie potrzebne instytucje, takie jak przychodnia, czy szkoła. Zdążyłam to wszystko zaobserwować, zbliżając się do jej adresu zamieszkania. Nie wiedziałam, czy zastanę ją w domu, bo o tej porze mogła być w pracy. Beth prowadziła swoją własną kwiaciarnię i z tego, co mi opowiadała, to była ona najlepsza w całym mieście. Moje rozmyślania przerwał głos mężczyzny.

          — Przepraszam, jesteśmy już na miejscu — powiedział, po czym lekko się uśmiechnął.

          — Dziękuję, ile płacę?

           — Poproszę sześć dolarów*. — Podałam kierowcy jego zapłatę. — Do widzenia — dodałam cicho, po czym wysiadłam z samochodu i udałam się do ogromnego budynku, który znajdował się tuż przede mną.

          Spojrzałam na niego, wybudowany został w stylu nowoczesnym, duże powierzchnie, a jeszcze większe okna w mieszkaniach. Praktycznie nie było widać nic poza szkłem i dominującym kolorem niebieskim. Akurat ten wieżowiec nie znajdował się w finansowej dzielnicy Wellington. Co było dla mnie wielkim zaskoczeniem, ale jeszcze większym to, jak Beth było stać na mieszkanie w owym budynku. Nie wiedziałam, co miałam o tym wszystkim myśleć, ponieważ zanim trafiłam do zamkniętej klatki, blondynka mieszkała w ogóle w innej okolicy. A mówiła, że to pomieszczenie, nie jest szczytem jej marzeń – pomyślałam. Nie rozumiałam, jak było ją stać na zakup mieszkania, na które ja musiałabym zbierać przez kilka dobrych lat. Po dłuższej chwili weszłam do budynku, gdzie na dole znajdowała się portiernia, w której siedział ochroniarz. Kątem oka zauważyłam, że zbliżał się do mojej osoby.

          — Dzień dobry, nazywam się Albert Fay, w czym mogę pani pomóc? — zapytał przyjaznym tonem.

          — Dzień dobry, czy wie pan, gdzie znajdę mieszkanie Beth Crowe? To moja przyjaciółka i zostawiła mi swój nowy adres, a ten budynek jest ogromny, nie wiem, czy sama się w nim odnajdę.

Aroya - Życie Pod Osłoną Nocy (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz