#10

141 13 34
                                    

Aroya

          Gdy wróciłam do domu, to Beth jeszcze spała. Jednak musiała wstawać, bo została jej godzina do otworzenia kwiaciarni, dlatego poszłam do siebie, by wziąć prysznic i przebrać się w odpowiednie rzeczy, po czym poszłam obudzić blondynkę. Zdziwiła się moim widokiem i przyznała, że myślała, iż nie pokazałabym się w pracy. Nie winiłam jej za takie osądzenie mojej osoby, ale nie tłumaczyłam za wiele. Po przebudzeniu brązowookiej poszłam zamaskować widniejącego siniaka na policzku. Po czym przygotowałam śniadanie. Zjadłyśmy w milczeniu, ale ta cisza była czymś przyjemnym, coś, czego chyba potrzebowałyśmy. Kilka minut później byłyśmy już w kwiaciarni.

          Mogłam jedynie domyślać się, że Naio miał koszmar. Sama je miewałam, przechodziłam przez to, wiedziałam, jak to było budzić się z rana zlana potem. Ta dezorientacja, szok i myśl, że cofnęliśmy się w czasie. Domyślałam się, co wtedy czuł, chciał ukryć swoje łzy, ale widziałam, gdy spływały mu po policzkach. Najbardziej zabolało mnie to, jak potraktował moją osobę po tym wszystkim. Nie zamierzałam zmuszać go do zwierzeń, było dla mnie jasne, że nie chciał o tym rozmawiać. Wiedziałam, że czuł się przede mną obnażony, nie rozumiałam, dlaczego faceci uważają, że łzy są oznaką słabości. Dla mnie to była normalna rzecz, nieważne czy u kobiet, czy u mężczyzn. Widziałam już tyle cierpienia, że łzy Naio w ogóle mnie nie zdziwiły. Pisałam do niego, ale z jego strony nie było żadnego odzewu. Stwierdziłam, że więcej nie będę się mu narzucać, ale zwyczajnie było mi przykro z powodu całej tej sytuacji. Nie bardzo wiedziałam, jak miałam sobie z nią radzić. Moje rozmyślania przerwała Beth.

         — Miałabyś dzisiaj ochotę na wypad do galerii handlowej? — zapytała, czym zbiła mnie z tropu. Nie pamiętałam, kiedy ostatnio byłyśmy na jakichś wspólnych zakupach. — Chyba że masz randkę z panem prawnikiem — dodała, a ja momentalnie spuściłam wzrok.

         — Chętnie pójdę z tobą do centrum handlowego, do której masz otwartą kwiaciarnię?

         — Dzisiaj tylko do czternastej, dlatego możemy iść od razu po pracy, co o tym myślisz?

         — Pewnie — powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej, ukrywając mój podły nastrój.

         Wiedziałam, że Beth mi w to nie uwierzyła. Po prostu nie chciała drążyć tematu w pracy. Byłam świadoma, że przed nią niczego nie da się ukryć. Mimo odmiennych charakterów dogadywałyśmy się lepiej niż z naszymi rodzinami. Tak naprawdę, to tylko Beth mi została. Była moją jedyną rodziną i nie zamierzałam jej stracić, dlatego poważnie myślałam, żeby pomóc jej się wydostać z tego toksycznego układu. Dalej nie rozumiałam, jak ona się w niego wplątała i czemu tak uparcie mnie przepraszała. Nie doszukiwałam się w tym drugiego dna, bo najzwyczajniej w świecie jej ufałam. Byłam pewna, że ona jako jedyna mnie nie oszuka. Liczyłam na nią, a ona mogła liczyć na mnie. Wiedziałam, że nie zostawię jej samej. Potrzebowałyśmy siebie nawzajem. Wyciągnęłam telefon, bo usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.

         Nieznany: Znowu odbiorę Ci wszystko. Zabiorę Twoją przyjaciółkę, nowego faceta i obecną pracę, postaram się, żebyś wróciła do więzienia.

          Czytałam tę wiadomość raz po raz. Nie chciało mi się w to wszystko wierzyć. Jakim cudem ona zbierała te informacje o mnie? Nie chciałam dać się jej zastraszyć, ale osoby znajdujące się w moim otoczeniu były narażone na niebezpieczeństwo. Nie mogłam tak po prostu tego olać, musiałam w końcu coś z tym zrobić. Wiedziałam, że Beth i tak jej nie uwierzy, zbyt długo się znałyśmy, ale Naio... Poznałam go raptem kilka tygodni temu, on nie znał mojej przeszłości, nie mówiłam mu o Mariannie, może popełniłam błąd? Tylko czy uwierzyłby mi w siostrę bliźniaczkę, która zniszczyła moje życie i pragnie zrobić to ponownie? Jakie było prawdopodobieństwo, że nie wziąłby mnie za wariatkę? Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi... Dlaczego moja własna siostra tak bardzo mnie nienawidziła? Co ja jej takiego zrobiłam? Obie miałyśmy nieskazitelną cerę, którą dostałyśmy w genach po mamie, urodą nie grzeszyłyśmy. Nasze włosy były długie i gęste w odcieniach ciemnego blondu. Kolor oczu posiadałyśmy ten sam, jedynie, co nas mogło rozróżnić to nos. Oczywiście każda z nas miała własny styl, inaczej się poruszałyśmy i miałyśmy zupełnie odmienne charaktery, więc dlaczego tak mnie potraktowała? Nagle w mojej głowie pojawiło się wspomnienie jednego z najgorszych dni mojego życia.

Aroya - Życie Pod Osłoną Nocy (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz