³¹

397 32 55
                                    

Perspektywa Josha

Wierzysz mu? – zapytałem mamy siedzącej tuż obok na kanapie. Był środek nocy, jednak ja nie byłem w stanie zmrużyć oka. Mama też najwyraźniej nie mogła zasnąć.

Ani trochę. – odparła krótko.

Ale po co miałby kłamać? – spytałem.

Josh, on się boi, przecież to widać. – mruknęła – Boi się o siebie, o swoją mamę i o rodzeństwo. Sam nam to dzisiaj powiedział.

Już nie wiem co jest prawdą, a co jego kolejnym kłamstwem... – sapnąłem – Myślałem, że go rozszyfrowałem... że go zrozumiałem...

Nie wiń go za to, proszę. – odparła – Spróbuj się postawić na jego miejscu.

Ale ja próbuje! – uniosłem głos – Próbuje... ale nigdy nie będę wiedział jak to jest być w skórze Tylera. – jęknąłem – Nigdy nie będę wiedział jak to jest urodzić się w złym ciele, jak to jest nienawidzić siebie tak bardzo, że jedyną rzeczą o której się myśli to śmierć. – wymamrotałem będąc bliski płaczu – Nigdy nie robiłem sobie krzywdy, nie próbowałem odebrać sobie życia, a ojciec nigdy nie podniósł na mnie ręki. – zapłakałem w końcu, czując po chwili jak mama mnie przytula.

   Dlaczego za każdym cholernym razem musiałem się aż tak rozkleić? Dlaczego nie potrafiłem być twardy, tak jak na dorosłego mężczyznę przystało? Miałem już osiemnaście lat, a wciąż w ciężkich chwilach tuliłem się do mamy jak małe dziecko. Może czasem byłem nieco infantylny, ale to ja powinienem być oparciem dla Tylera, a nie płakać nad nim jak nad rozlanym mlekiem. Ale co ja mogłem poradzić? Przecież tak bardzo go kochałem, tak bardzo cierpiałem, gdy działa mu się krzywda. Z jednej strony dobrze jest pokazywać swojej drugiej połówce emocje – zarówno te złe, jak i dobre – ale też nie mogłem z tym przesadzać, musiałem myśleć o chłopaku i nie obciążać go jeszcze swoimi zmartwieniami.

Wiem skarbie, wiem. – szepnęła głaszcząc moje plecy, a ja odsunąłem się od niej i wytarłem cieknące po moich policzkach łzy.

Jak można być takim tyranem? – zapytałem pociągając nosem – Jak można tak krzywdzić własne dziecko? Przecież Tyler mu nic nie zrobił, on chce być po prostu sobą!

To religia, Josh... – ucięła – Religia czasem potrafi zrobić z ludzi potwory. Szczególnie, gdy człowiek już nie umie myśleć samodzielnie i wierzy w każdą bzdurę, którą usłyszy w kościele.

Dlaczego ludzie wszystko źle interpretują?! – zezłościłem się – Gdzie do cholery w Biblii jest napisane, żeby karać ludzi za to, że są inni, że kochają inaczej, że czują się inaczej?!

Daj już spokój, Josh. – poleciła, by po chwili dogryźć mi, że i tak nigdy nie przeczytałem Biblii – Nie zaprzątaj sobie tym głowy. – chwyciła za moje ramię – Poradzimy sobie.

Jak? – zapytałem – Co mamy zrobić, by mu pomóc?

Na pewno zachować zimną krew. – odparła – Postaraj się nie rozmawiać z nim o tym co się stało i o jego sytuacji w domu.

Ale dlaczego?

Tak będzie lepiej. – powiedziała przekonana – Im mniej wie, tym więcej dla niego zrobimy.

Feel Different || JøshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz