– Josh? – wyszeptałem w jego lekko mokrą od łez koszulkę.
– Hm..? – mruknął ospale, widocznie już przysypiając.
– Mogę cię o coś zapytać? – spytałem cicho pociągając nosem.
– Wal śmiało. – odparł, pocierając moje ramię.
– Umm... – zacząłem niepewnie – Dlaczego pierwszego dnia tak się mną zainteresowałeś?
– Co? – wyrwał.
– No wtedy, gdy wyszedłem od pielęgniarki i ty przyniosłeś mi mój plecak. – powiedziałem, starając się mówić wolniej i bardziej zrozumiale – Chciałem wtedy już iść, ale zatrzymałeś mnie i starałeś się zagadać... dlaczego?
– Lubię poznawać nowych ludzi. – stwierdził.
– Ale miałem wrażenie, że się o mnie martwiłeś, mimo że się nie znaliśmy... – mruknąłem – a potem chciałeś gdzieś ze mną wyjść... Każdej dopiero poznanej osobie to proponujesz?
– No nie...
– To czemu akurat ja? – zapytałem.
– Znowu zaczynasz? – zirytował się.
– Chciałbym tylko wiedzieć co takiego we mnie zobaczyłeś, że zagadałeś. – poprawiłem.
– A co ci to da? – spytał.
– Może... – zawahałem się – może dzięki temu się trochę dowartościuję...
– Jesteś wartościowy, nawet bez moich słów... – zauważył, a ja podniosłem głowę w górę i spojrzałem na niego zasmuconym wzrokiem.
– Przepraszam, po prostu czasem potrzebuję trochę atencji i prawienia komplementów. – szepnąłem i znów położyłem się na jego piersi – To głupie, ale mało ich słyszę na co dzień. Prawie w ogóle... wybacz... – powiedziałem ciszej. Nagle Josh zerwał się, usiadł przede mną i zlustrował mnie wzrokiem. Wyglądał jakby był na coś wściekły, jakby był wściekły na mnie. Przeraziłem się lekko, bo nie wiedziałem o co mu chodzi.
– Słuchaj – zaczął – przestań przepraszać. Nie mogę już słuchać jak w kółko się za wszystko obwiniasz.
– Przepra...
– Nie Tyler. – przerwał – Wiesz, że to co się z tobą dzieję, to wina tylko i wyłącznie choroby... – oznajmił – Mogę ci całymi dniami powtarzać jaki jesteś uroczy, jak urzekły mnie twoje śliczne brązowe oczy, twoje doskonałe usta, delikatny nosek i łagodne, wręcz dziewczęce rysy twarzy, ale czy dzięki temu będziesz czuł się lepiej, czy to ci pomoże?
– Nie wiem...
– Dlatego musisz spojrzeć w lustro i sam powiedzieć sobie, że jesteś piękny. – polecił.
– Josh, ja mam dość okłamywania samego siebie. – zapłakałem – To nigdy nie będzie prawdą. – podkreśliłem – Gdybyś tylko wiedział...
– Co? – spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem.
– Nieważne. – urwałem.
– Mam wrażenie, że cały czas coś przede mną ukrywasz. – oburzył się – Myślałem, że mi ufasz.
– Josh, w tej chwili jesteś jedyną osobą której ufam. – wyznałem.
– To czemu nie mówisz mi wszystkiego? – spytał.