Ciemny las był przerażający. Anna jechała na gniadym koniu koło swojej pani. Adelajda wydawała się zachwycona pomysłem przejażdżki ze swoim mężem. Nagle popędziła ostro przed siebie krzycząc :
- Dogoń mnie Kazimierz!
Królewicz nie wiele myśląc pospieszył konia. Anna próbowała zrobić to samo ale nie zbyt znała się na jeździe konnej i bała się że spadnie. Kazimierz i jego żona zniknęli jej z pola widzenia. Została sama w lesie.
- Pani!! Gdzie jesteście?- krzyknęła przerażona. Zeszła z konia i ostrożnie rozejrzała się. Nocą w lesie było wiele zbóji. Nagle usłyszała trzask gałązki.Władysław dojechał do zamku księcia Olgierda. Bał się go bardzo, podobno książę był wielki i owłosiony jak zwierzę a do tego również bardzo srogi. Nagle w wieży odezwał się jeden ze strażników:
- Jesteście posłem?!
Władysław był bardzo zdenerwowany.
- Tak, mam list od władcy Polski Kazimierza !- odpowiedział.
Strażnik zaśmiał się.
- Od tego Polskiego psa?!- krzyknął.
- Powściągnij swój język, mówisz o przyszłym królu!- Władysław był gotów walczyć za honor Kazimierza i Polski.
- Zobaczymy co na to powie książę Kiejstut ! - powiedział strażnik. Brama otworzyła się i rycerz mógł złożyć swoje poselstwo.- Jaka piękna kruszynka. A żeby ją tu można schrupać. He he. Jak masz na imię kwiatuszku?- odezwał się stary obrzydliwy typ który stał pod pobliską topolą. Anna była przerażona. Próbowała wejść na konia ale łotr go spłoszył. Dwórka nawet nie starała się uciekać. Wiedziała że może się to skończyć jeszcze gorzej. Nagle odezwał się drugi głos.
- Zobacz jaka piękna. Hej ślicznotko !- krzyknął po czym rzucił się na nią. Anna krzyknęła i próbowała wyrwać się z rąk oprawacy. Drugi mężczyzna skopał ją mocno. Kiedy miało dojść do najgorszego nagle ktoś zestrzelił z łuku jednego łotra. Zaś drugi kiedy to zobaczył szukał wzrokiem zabójcy towarzysza. Po chwili znalazł postać w czarnym kapturze. Była to kobieta ale bardziej przypominała mnicha. Drugi łotr chciał pomścić przyjaciela i wyjął sztylet za pasa. Zaatakował postać ale ta szybko się wywineła i złapała oprawcę za szyję. Ten resztkami sił wbił jej nóż w udo i w tej samej chwili zakończył życie. Kobieta poderżnęła mu gardło. Anna patrzyła na tą scenę przerażona. Postać zdjęła kaptur i podeszła bliżej. Światło księżyca oświetliło jej twarz. Kobieta miała koło trzydziestu lat. Jej twarde rysy podkreślały jej waleczny charakter. Rude włosy powiewały na wietrze, nie były w żaden sposób związane. Strój kobiety był zapylony i brudny. Czarna suknia była wielokrotnie łatana. Kobieta podała rękę Annie żeby ta mogła wstać. Dziewczyna była nadal przerażona. Gdy wstała zaczęła płakać i padła w ramiona nie znajomej.
- Co robisz tu sama?- zapytała wybawicielka - taka młoda dziewczyna nie powinna sama chodzić po lesie zwłaszcza w nocy. - dodała.
- Moja pani trochę pospieszyła konia i ją zgubiłam. A później ci zbóje mnie zaatakowali. Gdyby nie ty....- Anna urwała i zaczęła płakać.
- Spokojnie. Nic się przecież nie stało. Tylko trochę cię potłukli. - uspokoiła ją kobieta i pogłaskała po głowie.
- Jestem Anna. A ty pani? Jak mam cię narodzić?- zapytała Anna ocierając łzy.
- Egle. Szukam noclegu i pracy. Właśnie wracam z Litwy.- powiedziała Egle.
CZYTASZ
K jak Korona królów
Historical FictionKazimierz Wielki syn króla Władysława żeni się z Adelajdą Heską wraz z nią na dwór przybywa młoda i urodziwa dworka Anna z Giedyminów. Kazimierz zakochuję się w niej i robi wszystko żeby osadzić ją na tronie.