11

204 8 1
                                    

Władysław usiadł na koń. Już drugi tydzień jechał do Polski. Warunki były ciężkie ponieważ pogoda była upalna. Spiekota opóźniała wędrówkę bardziej niż śnieg i deszcz. Koń Władysława ledwo trzymał się na nogach.
- Jak dobrze że zostało jeszcze tylko kilka godzin. Wreszcie będę mógł przytulić Annę do swego ramienia.- powiedział sam do siebie po czym ruszył traktem. Jeszcze trochę bolały go siniaki których natworzył mu Kiejstut, lecz rany wygoiły się ładnie i Władysław nie miał już żadnych zadrapań. Ręce i nogi doszły do siebie po złamaniu i poseł mógł w spokoju wracać na Litwę. Rycerz był bardzo wdzięczny Olgierdowi za to, że ten ują się za nim w potrzebie. Traktował go jak brata i kazał służbie dobrze się nim zająć. Mimo iż był księciem litewskim i tak potrafił okazać dobre serce.

Anna wyszywała kwiaty na chusteczce którą miała dać swojemu rycerzowi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Anna wyszywała kwiaty na chusteczce którą miała dać swojemu rycerzowi. Tęskniąc spoglądała za okno, licząc minuty do przyjazdu ukochanego. Adelajda tym czasem cały czas rozmawiała z Katarzyną.
- Eliasz stwierdził że jestem brzemienna. Tak się cieszę. Urodzę zdrowy i piękny syn, który będzie władca Polski. - mówiła ze śmiechem. Anna spojrzała na nią ze smutnym uśmiechem. Cieszyła się jej szczęściem ale z drugiej strony w jej sercu była zgryzota. Królowa od wczoraj stała się chyba najszczęśliwszą osobą na ziemi. A to wszystko z powodu tego że wczoraj dostała wiadomość od Eliasza że jest brzemienna. Od razu zamówiła u szwaczek suknie ciążowe i zaczęła rozmawiać na temat kołysek i mamek. Katarzyna również cieszyła się jej szczęściem jednak cały czas myślami była daleko.
- Zawołaj Elżbietę i Kunegundę. Chciałabym im to ogłosić. Porozmawiać z nimi. - rzekła do Anny. Dwórka pospiesznie odłożyła tamborek i wyszła na korytarz. Komnaty królewien mieściły się w drugimi skrzydle zamku. Żeby tam dojść potrzeba było kilku minut. Wawel był ogromny i od pierwszego wrażenia kojarzył się źle Annie. Anna zeszła ze schodów i prawie była już pod drzwiami komnaty gdy ujrzała nadchodzącego Kazimierza. Król spojrzał na nią i uśmiechnął się.
- Witaj, szukałem cię już dawno. Chciałem porozmawiać na osobności.- powiedział opierając się o ścianę uniemożliwiając przejście. Anna spojrzała na niego wielkimi oczami. Słyszała o jego słabości do kobiet.
- O czym Panie? - zapytała a głos uwiązł jej w gardle. Kazimierz spojrzał na nią z uradowaniem. Podszedł bliżej i nachylił się jak do pocałunku.
- Chcę cię przeprosić za to że posłałem Władysława w tą podróż. Goniec wrócił i mówił że widział go i jak tylko wyzdrowieje to wróci. - powiedział smutnym tonem i odsunął się trochę. Anna była zaniepokojona.
- Coś mu się stało? Dlaczego musi dojść do zdrowia?- głos przejawiał ból ukryty w jej sercu. Kazimierz ujął jej ręce. Dwórka co raz bardziej myślała że za daleko się posuwa.
- Nie zbyt dobrze powitał go tam Kiejstut... gdyby nie pomoc Olgierda... Już by nie żył.- powiedział. Nagle drzwi komnaty królewien otworzyły się i w drzwiach stanęła Elżbieta. Twarz zszokowanej królewny wyrażała gniew....

 Twarz zszokowanej królewny wyrażała gniew

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
K jak Korona królówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz