10

190 8 0
                                    

Minęło parę miesięcy od kąd Kazimierz został koronowany. Masę obowiązków przygniatało go ale mimo to starał się i dobrze mu to wychodziło. Adelajda natomiast domagała się od męża coraz więcej czułości, lecz nie zawsze jej to wychodziło. Młoda królowa stroiła się a gdy tylko źle się poczuła wolała Eliasza w nadziei że to może dzieciątko. Królowa nudziła się w zamku ale od czasu do czasu organizowała z siostrami Kazimierza przejażdżkę do lasu. Elżbieta i Kunegunda były bardzo chętne wszelkiej zabawie ale Jadwiga wolała zostać w zamku i rozmyślać o przyszłym mężu którego za kilka miesięcy miała poślubić. Natomiast królowa- matka cały czas wspierała syna i modliła się za niego. Życie na Wawelu było dosyć nudne i monotonne. Adelajdzie największą przyjemność sprawiało strojenie się i dbanie o pielęgnację skóry i włosów. Przez to zachowanie służba śmiała się z niej za jej plecami i wyzywała od samolubnych bezbożnic. Królowa jednak nic sobie z tego nie robiła i tylko pytała dwórki który naszyjnik dobrać do czego. Teraz też tak było... Dziś Adelajda miała zły humor. Cały czas była wrażliwa na zapachy i dosłownie wszystko śmierdziało dla niej paskudnie.
- Masz to wyprać! Widocznie nie dokładnie sprzątacie skoro moje wszystkie suknie tak śmierdzą jak ta szafa! A na korytarzach same pajęczyny i tak pachnie dymem że nie da się wytrzymać- wzburzona królowa krzyknęła do sprzątaczki Kachny. Młoda służąca dopiero co wszystko wypucowała w komnacie królowej a ta znów narzekała.
- Oczywiście pani. - szepnęła cicho i wyszła z pomieszczenia. Adelajda z irytacją spojrzała na Katarzynę które siedziała przy oknie i wyszywała kwiaty.
- Muszę mieć nowa służba bo widzę że nic nie potrafią te....  Eh nie ważne. Nudno w tym zamku... Kazimierz już od tygodnia u mnie nie był. Jak on myśli że jak będzie chodził na polowania to wtedy poczniemy następcę tron? - Adelajda siadła przed lustrem i oglądała klejonty.
- Pani przyniosłam daktyle tak jak kazałaś.- do komnaty weszła Anna trzymając tacę pełną słodkich owoców. Adelajda westchnęła i machnęła ręką.
- Odechciało mi się. Zjedzcie je sobie. Idę znałeś króla , musimy poważnie pomówić.- powiedziała i wyszła z komnaty. Dwórki spojrzały na siebie z ubawieniem.

Kazimierz był w swojej komnacie i czytał listy. Nagle huknęły drzwi i stanęła w nich Adelajda.
- Kazimierz, czemu cały czas mnie unikasz i nie interesujesz się mną !? Myślisz że jak cały czas nawet w nocy siedzisz nad listami to będziesz dobrym królem ? Musisz trochę odpocząć.- powiedziała wzburzona. Król spojrzał na nią ze zmęczeniem i irytacją. Wstał i złapał ją za dłonie.
- Ja jestem królem a ostatnie tygodnie są naprawdę ciężkie za to ty...nie powinnaś się do mnie zwracać tym tonem. Powiedz mi co cię tak drażni?- zapytał spokojnie spoglądając w jej oczy. Adelajda westchnęła i usiadła.
- Sprzątaczki się nie sprawdzają, myślałam że tylko nade mną się znęcają ale widzę że u ciebie też tak pachnie. Nie wiem czy to myszy, kurz czy cokolwiek innego. Nie mam pojęcia co się dzieje. - powiedziała zrezygnowana. Król uśmiechnął się.
- Dlaczego się ze mnie śmiejesz Kazimierz?- zapytała zdziwiona. Król nachylił się do niej i powiedział :
- Byłaś u Eliasza? Jest już jesień... tyle tygodni minęło jak ostatni raz byłem w twojej komnacie. Może.. jesteś brzemienna?- zasugerował. Adelajda uśmiechnęła się i pokiwała głową.
- Pójdę do siebie i wezwę Eliasz. - wyszła i król został sam. Coraz bardziej dręczyły go wyrzuty sumienia za to że posłał Władysława na Litwę. Minęło prawie pół roku a on nadal nie wrócił. Dziś Kazimierz spodziewał się gońca który wreszcie miał donieść gdzie przebywa młodzieniec. Jednak nie było żadnego odzewu.

 Jednak nie było żadnego odzewu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
K jak Korona królówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz