6

3.2K 165 75
                                    

•październik•

Czarnowłosy chłopak siedział wściekły.

Oj, bardzo był wściekły. Kominek w pokoju życzeń oświetlał jego twarz, tworząc na niej pomarańczowe plamy. Na czarnych, sięgających właścicielowi do ramion, włosach lśniły rudawe refleksy, a w zielonych oczach błyszczał niebezpieczny blask. Myślał. Jak zawsze wszystko odwróciło się na jego niekorzyść. Miał na karku trzy czwarte głupich i zaopatrzonych w wersję jego przyjaciół, gryfonów

- No prosze, prosze! Kogo my tu mamy? Czyżby kogoś, kto GRZEBIE w CUDZYCH rzeczach? - Zmroził ich wzrokiem. Pokój wspólny ucichł, a Gryfoni znajdujący się w nim chłonęli każde słowo. Dwójka winnych przełknęła ślinę.

Na twarzach jego, oficjalnie byłych już, przyjaciół pojawił się pot. Na niebieskiej skórze było to szczególnie widoczne, ponieważ on też się zabarwił. Nagle do głowy brązowowłosej wpadł pomysł.

- Właściwie to, czemu to my jesteśmy tu winni? Przecież to ty cały czas coś ukrywasz! Wychodzisz w nocy nie wiadomo gdzie! - Oskarżała go raz za razem. - Może jednak Voldemort zawładnął twoim umysłem?!

O ile było to możliwe, zrobiło się jeszcze ciszej niż wcześniej. Po raz kolejny sytuacja się powtórzyła. Szepty nadlatywały z każdej strony.Raz po raz można było usłyszeć ,,Voldemort" ,,zdrajca" i ,,ikona światła". Jego współlokatorzy jedynie podsycali ogień, sprzedając kłamstwa na jego temat. Zielonooki miał dość. Nienawidził tego, że przeżył avade. W tej chwili wolał umrzeć niż żyć, ale być obiektem plotek. Osobą, o której mówią wszyscy. Wszyscy uważali, iż jego obowiązkiem jest ratowanie świata. On jednak chciał po prostu żyć. Oddychać pełną piersią, zobaczyć świat. Oczami wyobraźni widział piękne, kolorowe zwierzęta. Widział papugi odlatujące na kolorowych skrzydłach. Widział piękne łuski smoków. Kolory i dźwięki zajmowały jego myśli, ilekroć chciał odetchnąć od sławy. Wiedział, że będąc Harrym Potterem, nigdy się od nich nie uwolni.

- Moja wina?! -Wszystkie hamulce puściły. - Ja mam własne życie! Nikt z was nie ma prawa decydować o moim życiu zamiast mnie! Nikt! Żadna przepowiednia czy żaden człowiek! - Jego glos grzmiał. Wyglądał upiornie, jednak ta upiorność była fascynująca. Szkoda tylko, że głupi ludzie nie potrafili dostrzec tego piękna. - Mam dość! Dość tego wszystkiego! Moi przyjaciele są przeciw mnie. Czemu? Bo byłem tylko rozgłosem. Chcieli być sławni! Bo przecież przyjaźń z chłopcem, który przeżył to idealna okazja do zostania sławnym! Teraz gdy widzą, że dostrzegłem to próbują ratować co się da takim zachowaniem!

- Stary! Co ty pieprzysz?! To ty jesteś jakiś dziwny ostatnio! - Ron zaczerwienił się.

Jednak gryfoni, jak to gryfoni, szli za głosem tłumu. 

Tylko nieliczni, tacy jak Neville, spojrzeli na niego współczująco. On też był ofiarą tłumu. Czemu tego nie zauważyłem wcześniej? Zadawał sobie pytanie. Przecież tyle osób pada ofiarą zgodności tłumu. Tyle osób nie może być tym, kim chce. Poczuł palącą wściekłość. Gryfoni wyniszczają siebie nawzajem! Wyszedł zły z pokoju wspólnego. Nie miał zamiaru już nigdy więcej siedzieć cicho, bo większość osób będzie uważać coś, co powie lub zrobi za dziwne. Już nigdy więcej! Przysiągł sobie.

Do pokoju weszła kolejna postać. Piękną długa suknia otulała chude ciało. Kobieta miała smutny wzrok.
~On znowu cierpi.~ Myślała.

- Harry? - Dotknęła jego ramienia. - Co się stało?

Spojrzał na nią dwoma szmaragdami. Jego twarz ukazywała na zmianę złość i smutek.

Życie lubi zaskakiwać [PORZUCONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz