16

1.2K 54 26
                                    

Wrzesień

Nicolas postanowił w końcu skończyć śniadanie. Legenda kłóciła się aktualnie z Rudolfem, a demon posyłał wrogie spojrzenia Abraxasowi. Jo i Ronan łatwo go mogli znaleźć, więc nie martwił się, że będą go szukać po całym zamku. W dodatku każde z nich miało teraz osobno lekcje. Udał się do wyjścia w wielkiej sali jednak przez to, że zagapił się na kłótnie Jo, wpadł w kogoś. Tym kimś był nowy uczeń. Białowłosy rzucił Nicolasowi chłodne spojrzenie. Czarnowłosy dobrze je znał. Podobne posiadał nie kto inny jak Tom Riddle i niech go szlag trafi, jeśli będzie musiał znieść drugiego takiego. Największą wspólną cechą, jaką posiadali, było to, w jaki sposób patrzyli. Wyglądali wtedy niczym królowie, nie, niczym cesarzowie. Majestatyczne pozy, dumny wzrok i podniesiona broda. Zdecydowanie musi trzymać się z dala od tego węża.

— Uważaj jak chodzisz. — Odwrócił się białowłosy z wyniosłym prychnięciem. Nicolas przeszedł obok niego bez słowa. Jednak Jo i Ronan w ułamku sekundy znaleźli się obok.

— Z tego, co wiem, to posiadasz oczy, twój wzrok jest wręcz nadnaturalny wyliniały wężu. Więc dlaczego go nie wyminąłeś? Wiem, że go obserwowałeś. — Powiedziała złośliwie fioletowowłosa, demon obok mruknął ostrzegawczo. Serpens za to wstrzymał oddech, mierząc się spojrzeniami z Jolentą. — Chodź Nicolas, musimy omówić parę ważnych spraw. — Wzięła dwójkę swoich przyjaciół za ręce i szybko wyszła przez drzwi Wielkiej Sali. — Lepiej na niego uważaj. Nie jest normalnym stworzeniem. Podejrzewam, że jest Lamią. — Wyszeptała do Nicolasa.

— Co to jest Lamia?

— Starożytne stworzenie, które jest pół człowiekiem i pół wężem. Spotkanie z nimi, gdy mają zły humor to nic przyjemnego. Ostatnio takiego spotkałam, jak mi zęby wychodziły, niezwykle rzadki gatunek. Ciekawe co tutaj robi.

— Faktycznie czuć od niego potężną magią...

— Osobiście uważam, że może to mieć związek z nami i naszym pobytem tutaj. Może od nas czegoś chce? Przypatrywał się nam przez całe śniadanie. — Odpowiedział Ronan z grymasem.

— Możesz mieć rację mój drogi przyjacielu. — Pokiwała głową z zadumą. — No cóż, prędzej czy później się dowiemy. Co teraz macie? Ja mam transmutacje.

— Eliksiry z Gryfonami. — Odpowiedział Avadooki.

— Uhh szczęściarz, też chcę mieć eliksiry z Nicolasem. — Demon odpowiedział prychnięciem. — Widzimy się później! A i voldzio tu idzie. Byee! — Szybko odeszła. Czarnowłosy demon położył rękę na ramieniu czarodzieja i udali się do lochów na zajęcia. W trakcie dogonił ich gang Riddle'a.

— Chciałbym z tobą porozmawiać panie Murphy. — Wycedził przez zęby czerwonooki.

— Tak szanowny panie prefekcie? — Uśmiechnął się sztucznie.

— Na osobności.

— Ohh oczywiście. — Odwrócił głowę do Ronana. — Postaraj się nie poodrywać zbyt dużo członków. — Powiedział wesoło, na co demon mu odmruknął, odwracając wzrok. — No dobrze, ale żeby nikt nie widział. — Uśmiechnął się psotnie, widząc skierowane na nich przerażone spojrzenia od uczniów. Zdecydowanie spędzał za dużo czasu z Jo. — Chodźmy więc. — Skierował wzrok na Toma. Odeszli kawałek za zakrętem gdzie wścibskie spojrzenia nastolatków nie mogły ich dosięgnąć. — Więc?

— Kim oni są? — Zapytał chłodno czerwonooki. W oczach Nicolasa pojawił się złośliwy błysk.

— Moją rodziną Riddle, moją rodziną. Nic więcej nie powinno cię obchodzić. — Prychnął wyniośle czarnowłosy. — To wszystko? — Riddle nie wypowiedział ani słowa. — W takim razie pójdę już. — Powiedział ze sztucznym uśmieszkiem czarnowłosy, a następnie odwrócił się na pięcie. Nie oddalił jednak za dużo, ponieważ został przyszpilony przodem do ściany. Zaskoczony drgnął. — Co do...

— Dowiem się, kim jesteś Murphy. Nawet jeśli miałbym to wyciągać z ciebie torturami. — Wychrypiał mu do ucha Riddle, trzymając jego ręce lekko uniesione.

— Musisz się bardziej postarać, bo jak na razie ci nie wychodzi szanowany panie prefekcie. — Odpowiedział Nicolas, wyrywając się z uścisku brązowowłosego. Szybkim krokiem odszedł pod klasę od eliksirów.

Czerwonooki prychnął, uważnie patrząc na oddalającą się sylwetkę czarnowłosego. Po chwili jego wzrok zmienił się na bardziej głodny. — Obiecuje ci, że nie uwolnisz się ode mnie aż do najmniejszej tajemnicy. Wycisnę z ciebie wszystko Murphy. Nawet za największą cenę. — Mruknął ze złowieszczym uśmiechem. Następnie udał się na eliksiry z zadowolonym z siebie uśmieszkiem.

Życie lubi zaskakiwać [PORZUCONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz