Część 3

406 6 3
                                    

Poniedziałek,Hollywood 01:02am...

Noc... Czas w którym światła Hollywoodu są jednym z tych wymarzonych widoków przez turystów ,nie zdając se sprawy co o tej porze może się wydarzyć wokół nich kręcą się po ulicach tego miasta...Głównie imprezując,ćpając itd. Noc dopiero ukazuje prawdziwe oblicze tego miasta... Jego drugą stronę , którą większość omija szerokim łukiem.

Staram się przejść wokół ludzi nie zauwarzona przez jakąkolwiek kamere miejską czy rozpoznania przez nich. Teraz nic nie może się popsuć, mam tylko jedną szanse , jeden błąd a wszystko pójdzie się jebać. Padający deszcz wcale nie ułatwia zadania.

Gdy zdołałam dojść do rezydencji Blacków już byłam przemoczona do suchej nitki. Krople wody sączyły się z włosów które zdołały się wydostać spod ciemnego kaptura kurtki. Jak na złość deszcz zaczoł padać jeszcze mocniej...

Mimo deszczu musiałam wejść do ich rezydencji. Dom był jednym z większych w Hollywood, jego elewacja była cała biała z drobnymi zdobieniami w kolorze złotym. Pozłacana brama z wbudowanym alarmem odgradzała dom od reszty miasta. Są obrzydliwie bogaci i nawet nie próbują się z tym kryć. Schowana w miejscu gdzie jest najmniej kamer wyciągłam z czarnego plecaka sprzęt potrzebny do zdezaktywowania alarmu wbudowanego w bramie jak i kamer wokół domu.

Po paru dziesięciu minutach "bawienia się" z tym w deszczu udało mi się zdezaktywować oba cele.

Wspiełam się przez brame na teren Blacków. Muszę się pospieszyć zanim ich ochrona naprawi alarm i kamery. Mam jakieś dziesięć minut na dorwanie tych danych o których mówił Luka.

Rozejrzałam się w pośpiechu za jakimkolwiek wejściem. Pierdolony deszcz WCALE nie polepsza sytuacji dzisiaj. Na moje szczęście zapomnieli zamknąć okno na poddaszu. Rzuciłam hak w stronę parapetu , który zaczepił się o ramę okna. Sprawdziłam wytrzymałość i wspiełam się z jego pomocą na dane piętro. Będąc w środku od razu wyszłam z pomieszczenia do którego udało mi się dostać. Otworzyłam drzwi i weszłam do przedpokoju. W tym momencie moje ciało zderzyło się z czymś... A raczej z kimś. Nie miałam czasu na rozmyślanie złapałam za broń i uderzając daną osobę jej kantem ogłuszyłam go. Upadł na podłoge a ja pobiegłam dalej. Wtopa na samym początku? Pewnie i tak nic nie będzie pamiętał po tym uderzeniu.

Po dwóch minutach znalazłam pomieszczenie w którym były "ukryte" dane. Po drodze nie spotkałam nikogo oprócz tamtego faceta. Musieli zauważyć brak obrazu z kamer. Mam mniej czasu niż myślałam.Oparta o ściane za rogiem złapałam za lusterko i patrząc na odbity obraz próbowałam ustalić ilu ludzi Black postawił na straży. Wypatrzyłam tylko trzech z nich. Niedaleko zapewne musi być ich więcej.Rozejrzałam się po pomieszczeniu , aby znaleźć dobre wyjście z sytuacji. Zauważyłam schowek na przeciwko mnie i alarm po drugiej stronie pokoju. Na poprzednich piętrach znajdował się identyczny... Wyciągłam jeden nabój z pistoletu i wyciągłam recepturke z kieszeni (Jednak są przydatne).Nałożyłam recepturke na palce i naciągłam umieszczając nabój na jej środku. Alarm zaczoł dzwonić a ja korzystając z chwilowego szoku ochroniarzy wskoczyłam do schowka naprzeciwko. Cała trójka wybiegła według ich procedur. Nie przemyślany trening. Gdy tylko wybiegli ruszyłam szybko ze schowka w stronę biura. Obok drzwi znajdował się czytnik kodu. Wpisałam kod który dostałam od Luki i wbiegłam do pokoju stając dopiero przy komputerze i podłanczając do niego pendrajwa. Mam tylko jedną minute na znalezienie danych i wyjście stąd. Zaczełam przeszukiwać w przyspieszonym tępie komputer. MAM!! Udało się! Zgrałam szybko pliki na pendrajw wyciągłam go i jak najszybciej wybiegłam z biura, ale jak się okazało... Zdąrzyli wrócić...

Wzrok przerośniętych goryli zatrzymał się na mnie.Wyciągneli pistolety i wycelowali nimi we mnie. I CO DO CHOLERY TERAZ??!! 

Księżniczka MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz