POV Jason
Hollywood 27 minut przed włamaniem do rezydencji Blacków...
Siedziałem na tym zadupiu już od 15 minut... Tak naprawdę wiedząc tyle co było zapisane w treści wiadomości.
Przyjdź na starą ul. Hiuston o 00:20PM. Mam nadzieję że jeszcze nie wypadłeś z wprawy dzieciaczku. Więcej info dostaniesz na miejscu.
Nic więcej ani kto wysłał do mnie wiadomość o spotkaniu tutaj ani czego oczekiwał. Walić to! Nie mam zamiaru robić z siebie pieprzonego idioty i stać tu przez całą noc. Zebrałem z ziemi swój plecak i zarzuciłem go z impentem na ramię. Ruszyłem w stronę wyjścia z uliczki, gdy nagle poczułem szarpnięcie za ramię. Szybko się odwróciłem uderzając osobę za mną w twarz. Po czym ta odwróciła twarz spowrotem w moją stronę...
- No będzię siniak - Powiedziałem lekko rozbawiony
- Widzę że o wyjście z formy nie mam się co martwić.- I znalazł się pan spóźnialski.
- Wybacz ale jesteś spóźniony. Mam na głowie też inne sprawy niż czekanie na ciebie całą noc wiesz?
- Czy te sprawy dadzą Ci zarobić 100 000 w ciągu godziny?
- Bardzo możliwe...
-Proszę Cię. Nie oszukujmy się potrzebujesz tej kasy i oboje o tym doskonale wiemy , więc proste pytanie piszesz się na tą akcję czy nie?
-Po coś tu jednak przyszedłem.- Ten gościu chyba serio myśli że przyszedłem se tu tak postać. A tak dla fanu bo to takie zajebiste stanie w jakimś kącie pod ścianą.
- W takim razie potrzebuje żebyś zwinoł od Blacków tajne dane z pracowni na samym dole ich rezydencji.
- Tylko tyle?
- Tylko tyle i aż tyle. Radziłbym Ci uważać na osoby trzecie.
- Tsss... Też mi coś. W każdym razie idę mieć to z głowy w tą godzinke. Jak go zdobęde to skontaktuje się na numer z którego dostałem wiadomość.
Bez oczekiwania na odpowiedź odwróciłem się od niego i wyszłem z uliczki. No więc kierunek kochani Blackowie, Ci to zawsze mają coś na sumieniu.
*****
Hollywood 01:11PM...
Udało mi się dostać na ogromny ogród Blacków. Małe okaleczenia zadane przez róże ale poza tym jeszcze żyje. Lekko zadrapany parapet... Coś czuję ,że Black nie próbował wejść do własnego domu przez okno jeszcze podczas ulewy. Może być ciekawie. Uśmiechnołem się sam do siebie wspinając się na to samo otwarte okno , którego ktoś postanowił już wcześniej użyć. Zeszłem na sam dół bez spotkania ani jednego strażnika , pewnie ten przede mną już zdąrzył skupić na sobie uwagę. Lepiej dla mnie nie pomęcze się za bardzo. Już miałem zakręcić do korytarza w którym znajdowała się pracownia , gdy zauważyłam że to cholernie zły pomysł wejść na parudziesięciu strażników no i Blacka. Akurat tutaj dał się złapać no! Ściągłem plecak i zacząłem szybko go przeszukiwać , żeby znaleźć coś użytecznego. MAM! Niewielka bomba gazowa. Narobi trochę zamieszania a ja zwine gościa z pendrajwem i samego pendrajwa tuż po tym.
******
5 minut później...
No... pomyślałem , zrobiłem a teraz stoję na parapecie z gościem , który mnie może zrzucić w każdej chwili... To był dopiero świetny pomysł Jason kretynie! Z myśli wyrwał mnie głos jakiejś dziewczyny.... Ummm... DZIEWCZYNY OBOK MNIE??!!
-Jesteś dziewczyną??!!
-ZJEŻDŻAJ!
Sięgłem szybko do jej kieszeni i wyciągając pendrajw zjechałem z jej haku. Wylądowałem na ziemi i obracając się za siebie zobaczyłem jak szarpie się z Blackiem. No cóż mój czas na granie bohatera się skończył ślicznotko... Pobiegłem do miejsca przez które weszłem na posesje i jak szybko weszłem tak i wyszłem. Zacząłem biec jak najdalej od domu Blacków równolegle sprawdzając czy jakaś z ich kamer była w stanie mnie wyłapać ale widze że księżniczka choć trochę wiedziała co robi. Wbiegłem w jeden ze skrutów , gdy nagle po obu jego końcach pojawiło się dwóch facetów w maskach... I wszystko stało się czarne.
******
15-20 minut później...
Kurwa moja głowa... Wyklinałem przez chwilę na ból , gdy skojarzyłem co się stało.
-CHOLERA PENDRAJW!
W panice przeszukiwałem każdą nawet najmniejszą kieszeń. Wywaliłem cały plecak ze sprzętem na ziemie rozsypując go po kontach próbując znaleźć zgube ale bez powodzenia. No to jestem w dupie...Ani nie będzie kasy i jeszcze nie wiadomo co odwali ten typ. Muszę znaleźć sposób żeby go znaleźć i to szybko.
*******
Nie miałem pomysłu kręciłem się trochę po Hollywoodzie aż postanowiłem zadzwonić do starego kumpla powinien wiedzieć co zaradzić. Pierwszy sygnał , drugi , trzeci... Jak nie odbierze tego pierdolonego telefonu to...
-Halo? - Ma farta..
-Potrzebuję info Mark.
-No proszę kto się odezwał. Myślałem że z tym kończysz?
- To już moja sprawa... Jak mogę namierzyć dany sprzęt.
- Huh... Robi się ciekawie. Znowu coś zgubiłeś. - Zaśmiał się jakby nigdy nic. Nie mam sekundy do stracenia a ten se żarciki urządza idiota.
- Do rzeczy Mark.
- Nie masz takiego sprzętu. Ani ty ani ja. Jedyną osobą która posiada ten sprzęt w Hollywood to Blanka White.
- Kojarze ją... Dzięki.
Rozłączyłem się i pobiegłem w stronę domu White. Gdy tylko zdobędę ten pendrajw to w końcu będę w stanie normalnie żyć... Jeśli White to moja przeszkoda w tym... To ją usunę zanim się wogóle zorientuje.
CZYTASZ
Księżniczka Mafii
Teen FictionNie miałam już siły... Byłam wyniszczona przez ten pieprzony świat. "Księżniczka Mafii" taa... Chyba właśnie została ona złamana... Na dobre. Nie mam już o co walczyć. To koniec. Chyba że...