Część 11

114 3 0
                                    

6 lat temu...

Siedziałam właśnie na tarasie obserwując przebiegające spotkanie w ogrodzie. Przyglądałam się każdej zaproszonej na nie osobie. Szczególnie moją uwagę przykuł pewien facet... Był ubrany w specyficzny bordowy garnitur pod ktòrym znajdowała się biała koszula, czarne wypastowane lśniące buty podkreślające elegancje stroju. Białe włosy wraz z brodą. Opierał ciężar swojego ciała o czarną elegancką laske. Zapytacie czemu przykuł moją uwagę? Pewnie wszyscy są tak ubrani na tym spotkaniu. O tuż gdy odsunoł marynarke zdąrzyłam zauważyć , że trzymał przy sobie broń. Tak też zaczełam obserwować każdy jego ruch. Na moje nieszczęście tak szybko jak zorientował się , że go obserwuje tak szybko widziałam go przy moim tacie pokazującego w moim kierunku. Czyżbym przestraszyła staruszka?? Ojoj biedactwo 13 latka dała radę go wystraszyć. Zaczełam chichotać lekko na samą myśl jednak natychmast przestałam , gdy mój wzrok spotkał się ze wzrokiem mojego ojca. Przełkłam powoli ślinę i uśmiechnełam się zdenerwowana po czym on odwzajemnił to i pokazał mi, że zaraz do mnie przyjdzie. W tym momencie odwróciłam się za siebie i zorientowałam się że na widoku leży broń którą dostałam od mojego wujaszka o ktòrej tato nie ma pojęcia. Zerwałam się na równe nogi i zaczełam chować amunicje i broń w bezpieczne miejsce w ostatniej sekundzie kopnełam pudełko z nią w środku głębiej pod łóżko. Zapytacie po co mi broń? Tak naprawdę sama nie wiem... Któregoś dnia przyszedł do mnie do pokoju Stanley i powiedział "Wiem słoneczko że jesteś jeszcze dość mała... Ale wiedz jedno. Nie wszystko jest takie na jakie wygląda na początku..." Po czym podał mi z pochmurnym uśmiechem pudełko w którym znajdowała się ona oraz przestrzegł , że tato nie może się o tym dowiedzieć. Tak też nie wiem po co mi ona ani jak mam jej do końca używać...

- Hej księżniczko - wszedł do mojego pokoju postawny mężczyna z dokładnie ułożonymi szatynowymi włosami oraz w czarnym garniturze oraz wielkim uśmiechem na twarzy.

- Hej tato - odwzajemniłam uśmiech i podbiegłam , aby przytulić rodzica.

- Widziałaś , że Panu Roggersowi nie bardzo spodobało się to że ktoś go obserwuje prawda? - przykucnoł , aby być równym ze mną.

- Przestraszył się 13 latki pfff...

- Wiesz księżniczko to tak nie działa w mojej pracy...

- No ale tato on chował coś w kieszeni! Tylko dlatego go obserwowałam. - zrobiłam obrażoną mine na co ten zaczoł się śmiać.

- Spokojnie maluchu mamy wszystko pod kontrolą. Tylko proszę Cię nie wychylaj się więcej , dobrze? - poczochrał mnie po głowie

- No dobraaaa... I maluchu... Serio tato? - ponownie się zaśmiał po czym ktoś wtrącił się w naszą rozmowę.

- Panie White mamy problem w sektorze C.

- Kontaktuj się z Taylor, Mattem i Dylanem. - kiwnoł głową i opuścił pomieszczenie.

- Wybacz księżniczko, muszę wracać do pracy.

- Jasne.... Nie ma sprawy. - pocałował mnie w czoło po czym szybko wyszedł.

Wiem jak ktoś by opisał mojego ojca...  Idealny mąż i ojciec, spokojny, dobroduszny, kochany i ble ble ble. I fakt faktem potrafi taki być tak długo aż praca nie zawali go ponownie. Jednak gdy to zrobi staje się rozdrażniony, zły i nie myśli wtedy nad tym co mówi. Jest osobą impulsywną , jednak pomimo tego nie zamieniłabym go na nikogo innego.

***********
Po paru godzinach w końcu zgłodniałam , tak więc skierowałam swe kroki ku kuchni w której stała nasza kucharka pichcąca kolacje.

- Mogę wiedzieć za ile będzie gotowe Panno May? - uśmiechnełam się do niej życzliwie.

- Ahhh... Blanka. Będzie gotowe dokładnie za 20 minutek kochanie.

Księżniczka MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz