Część 7

213 4 0
                                    

Po co mi tak właściwie jego pomoc. Mam najlepszych techników u siebie żaden zewnętrzny chłopak ich nie przechytrzy ale czemu by mu nie narobić trochę nadzieji?

- Dobra Jason... Niby w czym jesteś lepszy niż wszyscy moi specjaliści cwaniaczku? Po co miałabym Cię tu trzymać?

- Poza tym że jestem w stanie namierzyć pendrajw znacznie szybciej, to jeszcze mam znajomości które doprowadzą nas do pendrajwa o wiele szybciej niż twoje marne planiki. - Uśmiechnoł się zadziornie , ale mam ochotę mu zetrzeć ten uśmieszek z twarzy.

- Zaprowadźcie go do piwnicy drzwi numer 67 kojarzycie?

- Oczywiście pani White.

- Serio?! Mimo to chcesz mnie tak po prostu zamknąć!! Nie wiesz co stracisz!!

Jaki wystraszony to takie słodziutkie. Chciałam go zamknąć szczególnie za tą jego pewność pomimo przebywania w moim domu i pistoletu wycelowanego na siebie. Nie bał się go co może tylko znaczyć że rzeczywiście może mieć te swoje znajomości ale muszę być sprytniejsza od niego. Nie zostanę tym razem na lodzie , oby dwoje chcemy tego pendrajwa szanse na to że mi go po prostu odda są znacznie mniejsze niż zero.

******

Rezydencja White 11:45AM...

Obudził mnie zapach gorącej kawy i gofrów. Przeciągłam się na łóżku i sięgłam po swój telefon , aby sprawdzić godzinę po czym wstałam , narzuciłam na swoją czarną jedwabną koszulę szary szlafrok i ruszyłam w stronę zapachu kawy której tak bardzo pragnełam w tym momencie.

- Witaj śpiąca królewno.

I tyle z miłego poranka. Jedno zdanie a już zdąrzył mnie zirytować. Nie odpowiadając chwyciłam za dzbanek z kawą i nalałam jego zawartość do kubka. Gdy tylko zanużyłam w napoju swoje usta i poczułam z bliska jego zapach od razu miałam więcej energii do działania. Kawa to zawsze dobre rozwiązanie.

- Serio? Nic? Zero odpowiedzi? Będziesz mnie tak ignorować?

- Jesteś tutaj żeby pomóc nie żebym Cię niańczyła i udawała milusią.

W tym momencie zauważyłam , że frontowe drzwi się otwierają a zza nich wchodzi Sky.

- Nic nie odwalaj teraz łaskawie co kretynie... - Powiedziałam szeptem. Chyba za późno jak dla niego.

- No proszę! Kolejna ślicznotka dołączyła do mojego śniadanka! Żyć nie umierać! Usiądź proszę! Kawy , herbaty?

- Przestań się tak drzeć człowieku!

- Umm... Hej? Blanka powinnam wiedzieć kto to?

- To jest...

- Jason! Jason Mackenize do usług piękna.-Pocałował jej dłoń a gdy tylko się odsunoł jebłam go w łeb. Od razu mi tak jakoś lepiej.

- AŁ! Za co??!!

- Za przerywanie i bycie idiotą.

- Sky to jest Jason... Jak już zdąrzył się wciąć. Jest moim... kuzynem. Zostaje u mnie na jakiś czas.

- Miło Cię poznać Jason. Dziwne że nigdy wcześniej o nim nie wspominałaś.

- Też jestem w szoku jestem przecież jej ulubionym kuzynem! - objoł mnie ramieniem a ja miałam ponownie ochotę mu wyrąbać ale trzeba grać pozory...

- Wiesz tak jakoś nigdy nie wpadł jego temat. - Udaje spokojną ale cała świruje Sky umi powiedzieć kiedy kłamię i mam nadzieję , że tym razem mi się upiecze.

- Hmm... No w porządku. W każdym razie Blanka twój pokój. Już.

No to mam przesrane... Brunetka zaczeła mnie ciągnąć w stronę mojego pokoju , a gdy tylko byłyśmy na miejscu zatrzasneła za nami drzwi.

- Mogłabyś mi wyjaśnić czemu Luke się tak bardzo "martwi" o to że nie odbierasz telefonu? Wmieszałaś się w coś znowu? Jak tak to mów bo inaczej nie pomogę!

Kochana Sky... Nie ważne w co się bym wkopała to ta i tak by mi pomogła a mimo to ja ją muszę całe życie okłamywać. To cholernie boli kiedy twoja przyjaciółka mówi Ci wszystko a ty... Ty po prostu opowiadasz jakieś cząstki prawdy walcząc z wyrzutami sumienia i ze samą sobą.

- Nie coś ty! Tym razem w nic się nie wmieszałam. Po prostu obiecałam mu , że coś dla niego załatwie dlatego się tak dobija. - Znowu... Kolejne kłamstwa. Przepraszam Sky...

- Yhyy... Jasne. Znamy się od dzieciństwa! Wiem że coś ukrywasz! Co to takiego , że nie mogę wiedzieć??!! Aż tak mi nie ufasz? Naprawdę?

W końcu pękła... Myślałam że da radę , że to się nie stanie... Jak bardzo się myliłam... Miałam ochotę jej wykrzyczeć całą prawdę... O tym życiu, o moim prawdziwym koszmarze ale nie mogę. Kurwa nie mogę przez tą jebaną tajemnice!! Żeby to tak szlak trafił!!

- Nie masz zamiaru na to odpowiedzieć co? Czy masz zamiar znowu skłamać? Tłumaczyłam to se że w końcu się otworzysz do mnie , że potrzebujesz kurwa czasu!! Ale nie. Powiedz mi o co chodzi... Proszę zaufaj mi w końću!! - Złapała mnie za oba moje ramiona i patrzyła mi się prosto w oczy jej tymi wielkimi zielonym oczami...

- Ja... Ja nie mogę Sky... Naprawdę. Proszę zrozum mnie. - Nienawidze siebie za te słowa. Za to że wybrałam Mafie przed moją prawdziwą przyjaciółką ale musiałam pomścić rodziców... A Mafia to jedyny klucz do sukcesu tego.

- I czego ja się innego mogłam spodziewać.

Puściła mnie i w nerwach otworzyła drzwi sypialni. Zdołałam ją tylko złapać za drugą rękę z łzami zbierającymi się w moich oczach. Nie chciałam jej okłamywać. Ale nie miałam jebanego wyboru!

- Sky... Proszę... Wybacz mi. Proszę zrozum mnie!

- Zrozumieć? JAK??!! Skoro wiecznie kłamiesz! Powiedz jak??!!

Po tych słowach wyszła szybkim krokiem z sypialni zostawiając mnie za nią. Próbowałam ją dogonić ale na nic... Wyszła z mojego domu i odjechała. Nienawidziłam się w tym momencie... Czułam się okropnie. Ruszyłam od czarnych grubych drzwi w stronę kuchni. Sięgłam po butelke Whiskey usiadłam na jednym z krzeseł i zaczełam pić jej zawartość. Początek dnia a ja już zaliczyłam kłótnie z przyjaciółką i uchlanie się. Lepiej być nie może.

*******

Pare godzin później...

Jestem na wpół nietrzeźwa i trzeźwa. Idealnym pomysłem był wypad do klubu w tym momencie. Bo czemu nie? Mimo wszystko kazałam chłopakom mieć Jasona na oku nie waidomo co mu chodzi po głowie. W sumie tak jak i mi w tym momencie. Ale kogo to obchodzi!!

Po paru minutach jestem w środku klubu. Zapach alkocholu,papierosów i narkotyków przeszywał każdy kąt pomieszczenia. Kobiety w krótkich seksownych sukienkach bawiące się z ich grupkami lub poszukujące zabawy na dzisiejszą noc jak ja. Tylko że ja... Zdobędę tego najlepszego. Uśmiechnełam się sama do siebie i ruszyłam na środek parkietu. Gdy tylko się tam dostałam wtem wszystkie oczy były skupione na mnie i tylko mnie. Mieli w dupie kim jestem czy kłamie czy nie... I o to chodziło. Jedyne co się liczyło to moje ruchy. Już po chwili wypatrzyłam swój cel do którego postanowiłam się zbliżyć. Nie przegapie takiej okazji. Zatańczyliśmy razem pare utworów, wypiliśmy drinki i znaleźliśmy się w domu granatowłosego. Zablokował mnie przy jednej z jego ścian i patrząc mi się prosto w oczy zadał tylko jedno pytanie.

- Chcesz tego?

Pocałowałam go namiętnie i intensywnie jako odpowiedź. Wszystko co stało się dzisiaj zostanie w dzisiejmy dniu. A jutro wrócę do martwienia się o wszystko wokół jak zwykle. W tej chwili nic nie żałuje. 

Księżniczka MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz