Luke zadzwonił dzwonkiem i juź po chwili drzwi otworzył wysoki, umięśniony(co dziwne w tej dzielnicy - biały) i cholernie przystojny blondyn z karmelowymi oczami. Dlaczego musiał mi się trafić taki przystojny brat?
-Czego? - charakter jednak taki sobie.
- Przywiozłem Cristal i jej rzeczy z Londynu.
- Ahh. Hej Luke. Daj mi te walizki.Blondyn wziął moje rzeczy i gdzieś zaniósł. Chciałam porzegnać się z Lukasem, ale gdy się odwróciłam jego już nie było. Rozejrzałam się po domu i naprawdę spodziewałam się wszystkiego ale nie tego, że ojciec wyśle mnie do nienajbogatszej rodziny w niebezpiecznej dzielnicy. Wracając stałam właśnie w czymś co chyba było przedpokojem. Dalej był salon ze starą kanapą, fotelem i dużym telewizorem. Blat oddzielał to od kuchni i jadalni w jednym. Weszłam po drewnianych skrzypiących schodach i zobaczyłam trzy pary drzwi po jednej i dwie po drugiej stronie. Zza jednych wyjrzał chłopak.
-Idziesz czy nie?
- Co? Ah tak idę.
Weszłam do pokoju w którym przebywał... nawet nie wiem jak on ma na imię. Jestem świetna w poznawaniu ludzi. Wracając gdy weszłam do pokoju aż mnie zamurowało. Ja mam tu mieszkać? Na przeciwko drzwi stało biurko z czarną lampką, obok niewielka drewniana szafa, do której na 100% nie zamieszczę wszystkich ubrań, a po drugiej stronie zwykłe, małe łóżko nie wyglądające na zbyt wygodne. Pomiędzy szafą a łóżkiem było okno, ale było z niego widać tylko boisko do nawet nie wiem czego. Chłopak położył moje rzeczy przy łóżku i chciał wyjść kiedy coś sobie przypomniał.
- Tak w ogóle. Justin.
- Cristal.
- Toaleta jest na końcu korytarza, możesz tam zostawić kosmetyki w drugiej szafce pod zlewem. Ja wychodzę, masz jedzenie w lodówce i jakby coś to za jakieś pół godziny Jazzy powinna być w domu.
-Yhm.Przez to jak nie wyraznie i szybko mówił nie do końca zrozumiałam o co chodzi i kim jest Jazzy, ale postanowiłam, że się rozpakuję. Wzięłam pierwszą walizkę i zaczęłam wyciągać sukienki. Połowę zostawiłam, bo były zbyt oficjalne lub po prostu ich nie lubiłam. Z drugiej walizki wyjęłam kilka par szpilek a resztę włożyłam do poprzedniej z sukienkami. Następnie rozpakowałam torby z zakupami i walizkę z rzeczami, których nie wypakowałam odłożyłam na bok. Postanowiłam, że zaniosę ją do pomocy społecznej. Wyrzucone na moje łóżko rzeczy poskładałam i włożyłam do szafy. Nie wyglądało to może najlepiej, ale nigdy wcześniej nie składałam ubrań. Następnie poszłam do toalety i podążając za wskazówkami Justina wypakowałam kosmetyki, po czym wzięłam kąpiel. Ubrana w koszule nocną poszłam do swojego pokoju z zamiarem pójścia spać, jednak moje plany pokrzyżowała siedząca na moim łóżku kobieta. Była ładna i naprawdę młoda jak na matkę 19-latka.
- Cześć kochanie.
- Dzieńdobry?
- Błagam tylko nie to. Wiem że ta sytuacja może być dla ciebie dziwna i z pewnością nowa. Nie musisz od razu mówić do mnie mamo. Jestem Pattie.
- Dobrze proszę pani. Znaczy dobrze Pattie.
- Dobranoc słońce. - kobieta uśmiechnęła się miło co odwzajemniłam.
- Dobranoc.Po tych słowach poszłam spać. To znaczy próbowałam, ale w mojej głowie było za dużo myśli. Dlaczego ojciec tak mnie nienwidzi? Co będzie z moim życiem w tej rodzinie? Czy oni mnie polubią? Ile ze mną wytrzymają? Dlaczego mieszkam w takiej dzielnicy? Dlaczego zostałam zgwałcona we własnym domu? Na ostatnie pytanie z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Czy jestem aż tak beznadziejna? Ktoś myślał, że życie młodszej siostry przyszłego króla to zabawa i same przyjemności? Grubo się mylił. Podeszłam do mojego plecaka z którego wyjęłam podręczną kosmetyczkę i poszłam w kierunku łazienki. Na szczęście na korytarzu nikogo nie spotkałam, więc nie musiałam tłumaczyć moich podpuchniętych i zaczerwienionych oczu. Gdy byłam już w pomieszczeniu zamknęłam drzwi na klucz a z małej torebeczki służącej jako kosmetyczka wyjęłam moją przyjaciółkę-żyletkę. Usiadłam na ziemi i znów zaczęłam płakać.
Pierwsza kreska bo nikt cię nie chce
Druga bo jesteś beznadziejna
Trzecia bo nikt cię nie kocha
Czwarta bo jesteś tylko ciężarem
Piąta bo jesteś głupia i naiwna
Kiedy skończyłam emocje całkiem ze mnie opadły, więc umyłam żyletkę i odłożyłam do kosmetyczki, z której następnie wyciągnęłam bandaż. Umyłam rękę sycząc cicho i zabandażowałam, po czym wróciłam do łóżka i oddałam się w objęcia Morfeusza. Zostałam obudzona przez głośny trzask drzwi wejściowych. Spojrzałam na zegarek, 4 rano- świetnie. Wyszłam z łóżka i od razu tego pożałowałam bo strasznie bolały mnie plecy od twardego materaca. Spojrzałam na bandaż i postanowiłam zarzucić bluzę. Zeszłam po schodach i mnie zamurowało. O drzwi opierał się kompletnie pijany Justin. Odchrząknęłam
-Justin?
-H-hej. Pikny dziń mamhyBełkotanie chłopaka brzmiało naprawdę zabawnie, więc się zaśmiałam.
- Pomóc ci?
- Ale ty hestes miła. Na ewno wychodałaś siem w dhomu dżecka?
- Tak na pewno- znów się zaśmiałam a Justin razem ze mną.Zejście na dół i pomoc chłopakowi to było chyba najgłupsze co mogłam zrobić. Niedość, że był pijany to jeszcze dwa razy cięższy więc prawie spadliśmy ze schodów. Kiedy udało mi sie odstawić Justina do jego pokoju on złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Zostaj ze mnom. Bedźe fajnie.
-J-justin p-puść mnie. -ogarnęła mnie panika i wszystkie wspomnienia z wróciły. Znowu poczułam na sobie te okropne usta i zobaczyłam obrzydliwą twarz Redmonda. Z moich oczu pociekły łzy a ja za wszelką cenę chciałam się wyrwać. Kiedy mi się to udało pobiegłam do siebie i rzuciłam się na łóżko. Po chwili znowu odpłynęłam do krainy snów.
***
Postanowiłam opublikować dziś dwa rozdziały bo czemu nie XD. Do zobaczenia❤❤❤
CZYTASZ
wygnana J.B
RomanceCo się stanie gdy Cristal, wygnana księżniczka, późną niezwykle przystojnego Justina? Jak przyjmie ją rodzina Bieberów? Czy ich relacje pozostaną bratersko-siostrzane? Zapraszam do kolejnego opowiadania na moim profilu. Nie zniechęcajcie się prolog...