Prolog

47 2 0
                                    

- Jesteś księżniczką! Nie możesz sobie pozwalać na takie zachowanie! Dlaczego zawsze przynosisz mi wstyd Cristal? Czy nie mogłabyś raz zachować się odpowiedzialnie i godnie jak twój brat? Nawet gdybyś była najstarsza i tak to Henremu przypadłaby korona! Nigdy nie oddałbym ci tronu! Jesteś nieodpowiedzialna i nierozważna! Jesteś nic nie warta i niepotrzebna! Jeszcze jeden wyskok i nie będziesz mogła dłużej zostać w pałacu!
-Tak ojcze.-miałam łzy w oczach i nie rozumiałam dlaczego on tak mnie nienawidził, jednak nie zamierzałam dać po sobie poznać, jak bardzo mnie to bolało.
- Redmond, odprowadź Cristal do jej komnaty.
- Tak panie.

Szłam schodami, a za mną był strażnik ojca. Przerażenie zajęło miejsce zrozpaczenia, gdy Redmond wepchnął mnie do jednej z komnat, która z pewnością nie należała do mnie.
- Teraz się zabawimy kochanie.
- Z-zostaw mnie. Zawołam ojca! Nie ujdzie ci to na sucho.

Nagle poczułam pieczenie na policzku i łzy spływające spod moich powiek.
- Twój ojciec mnie uwielbia, natomiast ty jesteś rodzinną pomyłką. Nikt ci nie uwierzy twoje słowo, przeciwko mojemu.

I zaczął mnie całować. Zrobił mi malinkę na szyi po czy zaczął zjeżdżać niżej.
- P-proszę z-zost-taw mnie.
Nie mogłam powstrzymać coraz to większego płaczu lecz on jakby był tym usatysfakcjonowany. Rozpiął rozporek i rozerwał dół mojej sukienki. Zrobił to. Nie wierzę, że to zrobił. W moim własnym domu. Gdy tylko mnie puścił uciekłam do swojej komnaty i od razu wbiegłam do łazienki. Zakluczyłam drzwi i nalałam wody do wanny. Gdy tylko to zrobiłam weszłam do środka i umyłam się chyba 10 razy, ale wciąż czułam się brudna.
                        ***
Jest 4 rano, a ja nie mogę spać. Gdy tylko zamykam oczy widzę przed oczami Redmonda i jego obrzydliwą twarz. Czuję się brudna i wiem że ojciec byłby rozczarowany wiedząc co się stało. Wreszcie nie wytrzymałam i oddałam się w objęcia Morfeusza.
- Księżniczko. Król chce cię widzieć.
- Słucham? Yhm tak, tak. Już idę.
Wstałam z łoża i odsunęłam baldachim. Podeszłam do toaletki i zrobiłam codzienny makijaż, nakładając więcej korektora niż zwykle ze względu na nieprzespaną noc. Następnie rozczesałam włosy i wyprostowałam je a na koniec włożyłam kremową sukienkę do kolan z koronkową górą i tiulowym dołem. Spojrzałam w lustro ale gdy tylko ujrzałam swoje odbicie poczułam obrzydzenie więc szybko odwróciłam wzrok. Zeszłam ze schodów do gabinetu ojca, chociaż nie byłam pewna dlaczego chciał się ze mną widzieć.
-Ojcze. Wzywałeś mnie?
- Tak. Usiądź. - wykonałam jego polecenia i odwrociłam wzrok, ponieważ widziałam że był zły.- Co robiłaś wczoraj, po tym jak Redmond odprowadził cię do komnaty?
- Wzięłam kąpiel i poszłam spać- byłam zdezorientowana. Pewnie zastanawiacie się dlaczego nie powiedziałam o Redmoncie? On miał rację. Moje słowa przeciwko jego nic nie zdziałają. Poza tym to nie pierwszy raz kiedy strażnik użył wobec mnie przemocy, po prostu pierwszy raz w taki sposób. 
- Redmond powiedział mi o wszystkim. - nie wiem co ojciec miał na myśli jednak jestem pewna, że Redmond nie powiedział mu prawdy, co oznacza kłopoty.
- Nie rozumiem o czym mówisz ojcze.
- Redmond widział, jak zabawiałaś się z jednym ze strażników. Naprawdę nie mogę w to uwierzyć. Jak możesz być tak nieodpowiedzialna! Przynosisz wstyd naszemu rodowi! Spakuj swoje rzeczy. Nie wracaj tu nigdy więcej. Dziś wieczorem jednen z szoferów odwiezie cię na publiczne lotnisko, z którego polecisz do rodziny z Nowego Jorku i od tamtego momentu będziesz zdana na siebie. Jako zwyczajna dziewczyna. Nie jesteś już księżniczką. Jesteś nikim. - powiedział to z taką odrazą, że tym razem nie kryłam łez. Wbiegłam z komnaty nie dbając o zasady- w końcu co gorszego może mnie spotkać niż wygnanie, gwałt i wydziedziczenie? Nie dbając o składanie wrzuciłam do walizki sukienki i buty oraz moje kosmetyki. Wzięłam również plecak i włożyłam do niego laptopa, tablet, telefon, pieniądze i wszystkie potrzebne mi rzeczy. Weszłam do komnaty Henrego aby się pożegnać, jednak on chyba już wiedział bo od razu mnie przytulił i rzekł:
- Naprawdę tak bardzo mi przykro. Gdy tylko przejmę tron będziesz mogła wrócić do zamku.
- Dziękuję bracie. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia siostrzyczko.
Po tych słowach wyszłam z pałacu i czekałam na szofera, który tak jak zapowiedział ojciec zawiózł mnie na lotnisko. Po wyjściu z limuzyny uderzyło we mnie śmierdzące londyńskie powietrze. Ludzie stali stłoczeni w kolejce, natomiast ja czułam się zagubiona i byłam wdzięczna, że mimo wszystko ojciec postanowił kupić mi bilet więc szofer zabierając moje walizki zaprowadził mnie do bramek. Czas rozpocząć nowy rozdział w moim życiu. 

****
Mamy prolog!! Jeeej. Rozdziały będą się pojawiać mniej więcej raz na tydzień. Do zobaczenia;*

wygnana J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz