9. Jaką chcesz pizzę?

29 2 2
                                    

-Wstawaj księżniczko. Potrzebuję cię żywej więc jedz.
Mimo, że byłam wściekła, bo mnie obudził to naprawdę byłam baardzo głodna. Swoją drogą kiedy ja zasnęłam? Gdy spojrzałam na talerz z hamburgerem mój apetyt jakoś odszedł. Ktoś może powiedzieć że jestem dziwna, ale po pierwsze to wyglądało jakby ktoś już to zjadł, a po drugie za każdym razem gdy zjadłam hamburgera (próbowałam dwa razy) wymiotowałam.
- Nie zjem tego.
- Yhm. To może ci pizzę zamówić, albo obiad królewski? Wpierdalaj a nie marudzisz.
- Nie zjem tego. Chyba jestem uczulona na hamburgery.
- Jak można być uczulonym na hamburgery?
- Normalnie kurwa.

Wiem że nie powinnam go wyprowadzać z równowagi, ale bez przesady. Skoro mu mówię że nie mogę tego zjeść to znaczy że nie moge i tyle. Mężczyzna ukucnął przy mnie mieżąc lodowatym spojrzeniem. Dopiero teraz mogłam z bliska przyjrzeć się jego chudej i bladej twarzy. Mial mocno zarysowaną szczękę i kosci policzkowe. Za uchem miał jakiś tatuaż a w uchu tunel. Mimo, że mnie porwał muszę przyznać, że był naprawdę przystojny. Przez chwilę tak na mnie patrzyl, a potem zrobił coś niespodziewanego co zarazem mnie uszczęśliwiło, zdziwiło i zaniepokoiło.
- To jaką chcesz pizzę?

To pytanie niby było normalne ale było w nim coś dziwnego. Byłam przygotowana ze na mnie nakrzyczy albo nawet uderzy ale nie że zgodzi się zamówić mi pizzę. Uśmiechnęłam się do niego i stwierdziłam że albo sobie żartuje i zaraz mnie opierdoli albo faktycznie zamówi mi pizzę. Tak czy tak warto spróbować.
- Mała Capriccosa.

Po moich słowach mężczyzna wyszedł. Po prostu wyszedł. A ja tu umierałam z głodu. Podeszłam do okna( na to mi pozwalał łańcuch) i usiadłam na parapecie. Bardzo chętnie bym się umyla albo przebrała ale w tej chwili nie miałam czasu o tym myśleć. Dlaczego ten gość mnie porwał? Wie o tym kim jestem i liczy na okup? Jeśli tak to się przeliczył bo ojciec mnie nienawidzi. Zaśmiałam sie na tak idiotyczny pomysł jak okup za mnie od ojca. Po jakimś czasie szatyn wrócił... z pudełkiem pizzy i butelką wody.
- Mam nadzieję że waszą wysokość zadowoli woda, bo nie lubię coli.

Zaśmiałam sie a mężczyzna(o dziwo) razem ze mną.
- Ben.
- Hm?

Posłałam chłopakowi  niezrozumiałe spojrzenie. On tylko uśmiechnął sie wciąż przerażająco i powtórzył.
- Jestem Ben.
- Aa. Cristal. Ale to już wiesz.

Znowu się zasmialismy i poczułam się całkiem... komfortowo w jego towarzystwie. Rozmawialiśmy przez chwilę jedząc aż musiałam skorzystać z toalety. -Ben?
- No? Błagam nie pytaj po co cię porwałem bo i tak ci nie powiem.
- Okej? To zabrzmiało jakbyś codziennie porywał młode dziewczyny a każda zadawała to samo pytanie.

Zaśmiałam sie, bo to brzmiało absurdalnie, ale jego mina była tak poważna, że stwierdziłam że chyba wrócił szorstki i wredny Ben.
- Tak czy inaczej to nie było moje pytanie. Muszę do toalety. Możesz mnie rozkuć?

Szatyn wziął moje ręce i kluczykiem otworzył kajdany po czym złapał mnie za nadgarstki i pociągnął do jakiegoś pomieszczenia.
- Masz 5 minut.

Weszłam do środka i bardzo zdziwił mnie widok. W porównaniu z pokojem w którym ,,mieszkałam" od jak się dowiedziałam dwóch dni(tyle byłam w śpiączce) ta łazienka wyglądała jak z pałacu. Duża wanna i prysznic. Obok czarny zlew i tego samego kolory toaleta. Ściany do połowy wysokości były grafitowe a wyżej znajdowały się białe kafelki. Załatwiłam swoją potrzebę i umyłam ręce. Potem przepłukałam wodą zęby i spojrzałam w lustro. Jednym słowem wyglądała okropnie, ale nie do końca miałam jak coś na to poradzić. Kiedy wyszłam Ben zabrał mnie z powrotem do mojego pokoju i zakuł w kajdanki.
Justin pov.
Nie ma jej dwa dni. Dwa jebane dni. Dzwoniłem do każdego u kogo mogłaby się zatrzymać ale nikt jej nie widział. Jazzy i mama się denerwują ale powiedziałem że śpi u Ali, która to potwierdziła. Zaraz ma przyjść gang z Paulem. Dzwoniłem wczoraj do tego pedała ale on ,,ma ważniejsze sprawy na głowie".

Stoję na balkonie z kolejnym już  szlugiem, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Mama jest w pracy, a Jazzy jak zawsze się gdzieś szlaja, więc zwolałem spotkanie u mnie. Wpuściłem Paula, Andrew, Jamesa i reszte chłopaków po czym wszyscy usiedliśmy w salonie. Chłopaki wyglądali jakby już wszystko wiedzieli więc postanowiłem nic nie tłumaczyć.
- Justin. Chyba powinieneś coś zobaczyć.

Paul odpalił na laptopie jakiś filmik.
,, Justin, Justin. Przywitaj się z siostrzyczką. Chyba pora wyrównać rachunki". Na ekranie zobaczyłem drobną sylwetkę tej niewinnej i ślicznej istotki. Jej włosy były skołtunione a ona sama była nieprzytomna. Gdy na to patrzyłem chciało mi się płakać. Sam nie wiem dlaczego tak reaguję. Widziałem Jazzy pobitą kilka razy i jedyne co to byłem wkurwiony. Teraz pierwszy raz od bardzo dawna bałem się. Bałem się że już nigdy jej nie zobaczę.
- Musimy ją znaleźć.
- Luck się tym zajmuje.

No tak. Luck był naszym informatykiem. Stary pośpiesz się kurwa.
***
No to mamy kolejny rozdział. Mam nadzieję że wam się podoba i dziękuję wszystkim czytelnikom. Do zobaczonka ❤❤❤

wygnana J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz