Rozdział 7

7K 466 625
                                    

Todoroki per.

Izuku głaskał mojego konia z wielkim uśmiechem na twarzy. Jest uroczy... to znaczy... koń jest uroczy. Bo nie Izuku. Przecież nie mógłbym uważać że jakiś chłopak jest uroczy. Co nie?

- jaki on jest fajny- powiedział Izuku.

- ma na imię Uma- powiedziałem.

- czyli to ona?- spytał Izuku.

- tak- odpowiedziałem.

- piękna- powiedział Izuku.

- dzięki- powiedziałem.

- ile masz jeszcze zwierząt?- spytał Izuku.

- cóż... skoro chcesz wiedzieć to musisz iść ze mną w następne miejsce. Na pewno ci się spodoba- powiedziałem. Izuku spojrzał na mnie z uśmiechem. Słodki... to znaczy... nadal mam na myśli konia.

- chodźmy- powiedział Izuku pełen entuzjazmu. Chłopak był już trochę pewniejszy niż wcześniej.

- w takim razie za mną-powiedziałem. Ja i Izuku ruszyliśmy do mojego zamku. Chłopak rozglądał się na wszystkie strony. Widać było, że jest podekscytowany tym wszystkim. Tak jak by pierwszy raz widział świat. Po chwili otworzyłem drzwi do mojego ulubionego pomieszczenia w zamku. Wpuściłem Izuku pierwszego. Chłopak od razu gdy zobaczył moje akwarium pełne ryb zaniemówił. Nie wiedziałem czy to dlatego, że pierwszy raz widział coś takiego czy dlatego, że spodziewał się czegoś innego.

- c-co to jest?- chłopak spytał drżącym głosem co mnie bardzo zaskoczyło. Podszedłem do niego i dotknąłem jego ramienia.

Izuku per.

Gdy zobaczyłem to akwarium o mało się nie rozpłakałem. Czułem, że te ryby są tu nie szczęśliwe. Wołają o pomoc. Chcą wrócić do morza. Do reszty swoich rybich znajomych.

- ładne, prawda?- spytał Todoroki. Jego słowa są okropne. Jak to coś może być ładne? Przecież to więzienie. Po chwili poczułem jak po moich policzkach spływają łzy.

Em... sorry że się wtrącam, ale chcę wyjaśnić że tylko po dotknięciu wody Izu i Baku się zmieniają w syrenki. Łzy i takie inne się nie liczą.

- ładne? To ma być ładne? To jest okropne!- krzyknąłem.

- co? Przecież ryby są bardzo ładne. Albo delfiny. Mamy jednego. Jest w drugim akwarium- powiedział Todoroki. Po chwili złapał mnie za rękę i zaprowadził do jakiegoś innego pomieszczenia. Zobaczyłem tam coś strasznego. Mój delfin, Luna w tym dziwnym więzieniu. Todoroki patrzył na niego z uśmiechem. Chłopak nadal trzymał moją rekę. Szybko mu ją wyrwałem i wybiegłem z tego chorego zamku. Moje łzy leciały strumieniami. Nie umiałem ich pohamować. Ludzie są źli. Czemu robią takie chore rzeczy? Nagle poczułem jak coś mnie łapie.

- nie! Zostaw mnie!- krzyknąłem przez płacz.

- Izuku, co się stało? Dlaczego płaczesz? Boisz się delfinów?- spytał Shoto.

- jesteś potworem- powiedziałem.

- co? Dlaczego?- spytał zdezorientowany chłopak.

- jak możesz więzić te wszystkie ryby? One są tu nieszczęśliwe. Jak ty byś się czuł gdyby cię zamknięto w szklanym pojemniku, z dala od rodziny i przyjaciół?- spytałem. Przez chwile trwała cisza. Nadal próbowałem się wyrwać z uścisku Todorokiego, ale nie mogłem. Był zbyt silny.

- nigdy tak o tym nie myślalem... jednak jak teraz o tym wspomniałeś... to może masz racje- powiedział Todoroki.

- może!? Te ryby płaczą w tym więzieniu!- krzyknąłem.

- Izuku. Spokojnie. Ja... wypuszczę je. Nie wiedziałem że tak to postrzegasz- powiedział Todoroki. Spojrzałem na niego.

- n-naprawdę je wypuścisz? - spytałem. Todoroki pokiwał twierdząco głową. Próbowałem się powstrzymać, ale nie mogłem. Przytuliłem go najmocniej jak mogłem. O dziwo chłopak odwzajemnił mój uścisk. Poczułem coś dziwnego. Nie wiem co to było. Jakieś dziwne uczucie w sercu. Nie wiem. Tak czy inaczej cieszę się, że mogę przytulać Todorokiego. On... jest inny. Chce wypuścić te ryby dla mnie. To miłe.

Todoroki per.

Kiedy Izuku mnie przytulił poczułem dziwne uczucie w sercu. Moja twarz od razu była cała w rumieńcach. Co się ze mną dzieje? Czemu ja się przy nim tak stresuje? Może Kirishima ma rację i się w nim zakochałem... nie! To nie możliwe! Jak? Ja go w ogóle nie znam i do tego jest chłopakiem. Nie! Nie moglem się zakochać. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Izuku był cały w rumieńcach. Słodki... ja nadal mówię o koniu.

- czemu t-tak n-nagle chcesz w-wypuścić te w-wszystkie ryby?- spytał Izuku. Dobre pytanie.

- nie wiem... po prostu jak zobaczyłem twoje łzy... nie wiem. Po prostu nie lubię jak ludzie przeze mnie płaczą- powiedziałem. Izuku przetarł ostatnie łzy.

- ale... na prawdę je wypuścisz?- spytał Izuku.

- tak. Tylko nie płacz już- powiedziałem.

- dobrze. Jak je wypuścisz?- spytał Izuku.

- STRAŻE!- krzyknąłem. Izuku na ten okrzyk się wzdrygnął. Po chwili przyszedł Iida i parę jego strażników.

- Do usług książę Todoroki. Czym możemy służyć?- spytał Iida.

- macie wypuścić do morza wszystkie ryby z akwarium, delfina też- powiedziałem.

- dobrze- powiedział Iida.

- i tak żeby żadne z tych morskich stworzeń nie ucierpiało- powiedziałem.

- dobrze- powiedział Iida. Przywódca mojej straży od razu zaczął brać się do roboty. Złapałem Izuku za rękę i zaprowadziłem do mojego pokoju.

- gdzie my jesteśmy?- spytał Izuku.

- w moim pokoju- powiedziałem. Uśmiechnąłem się. Chyba nigdy tak dużo razy się nie uśmiechałem. Czemu przy nim się tak uśmiecham?

- co to?- spytał Izuku wskazując na winogrona które leżały na stoliku.

- winogrona. Nie jadłeś nigdy?- spytałem.

- to jest do jedzenia?- spytał Izuku. Chłopak patrzył na kiść winogron z fascynacją. Było to dziwne, ale urocze. To znaczy dziwne i tyle. Wcale nie pomyślałem, że urocze. Bo to nie jest urocze.

- tak. Chcesz spróbować?- spytałem. Chłopak nie zdążył odpowiedzieć. Wziąłem jedno winogrono i złapałem Izuku za podbródek. Chłopak był zdezorientowany.

- otwórz buzię- poprosiłem. Chłopak się zarumienił, ale zrobił to o co prosiłem. Włożyłem mu winogrono do buzi. Chłopak nadal cały w rumieńcach powoli zamknął buzię i zaczął jeść winogrono.

- łał! Ale to dobre! Jak coś tak pysznego istnieje?- spytał Izuku. Zaśmiałem się. Chłopak od razu zaczął pochłaniać winogrona. Był słodki. Kurwa. No dobra jest słodki! Przyznaję to!

- masz jeszcze coś innego?- spytał Izuku. Chłopak pochłaniał winogrona jak szalony. Patrzałem przez jego ramie jak po kolei zjada wszystkie winogrona. Po chwili chłopak odwrócił się, a nasze nosy się zetknęły. Cały się zarumieniłem. Izuku też był czerwony jak pomidor. Szybko się od siebie odsunęliśmy.

- przepraszam- powiedziałem.

- nie to ja przepraszam- powiedział Izuku. Staliśmy przez chwile w ciszy jednak w końcu się przełamałem.

- chcesz jeszcze pozwiedzać zamek?- spytałem. Izuku nieśmiało kiwnął głową na zgodę. Razem poszliśmy zwiedzać resztę zamku.

Tododeku: dwa światy [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz