Rozdział 10

6.4K 436 283
                                    

Izuku per.

Shoto siedział obok mnie. To że był tak blisko było straszne. On prawie mnie pocałował. Czy to źle że chciałem żeby to zrobił. Nie! Ja nie mogłem się zakochać. To bez sensu. Dlaczego? Przecież Shoto to człowiek. Bardzo przystojny, słodki, miły, kulturalny, wrażliwy, troskliwy, dobry, cudnooki człowiek. Cholera ja na prawdę się zakochałem. Ale moment przecież ja go znam nie cały dzień. No nie. To pewnie przez te przepowiednie Uraraki to się dzieje. Jak ją dorwę to płetwę połamię.

- Izuku?- usłyszałem głos Todorokiego.

- t-t-tak?- spytałem nadal zawstydzony tym co się wcześniej stało.

- przepraszam- powiedział Todoroki.

- n-nic się n-nie stało- powiedziałem. Znów nastała krępując cisza. Po chwili poczułem jak coś dotyka mojej dłoni. Spojrzałem niepewnie na swoją dłoń i zobaczyłem rękę Shoto. Chłopak lekko się rumienił ja w sumie też. Jest słodki kiedy się rumieni. Chyba... chyba się w nim bardzo zakochałem. Mama mnie zabije jak się dowie. O ile się dowie. Muszę to przyznać... Shoto jest mega przystojny.

- to ja już pójdę do pokoju- powiedział kolorowowłosy. Chłopak wstał i już miał wychodzić.

- czekaj- powiedziałem. Czemu to zrobiłem? Shoto patrzył na mnie zdziwiony.

-dobranoc-powiedziałem trochę zarumieniony. Todoroki tylko się uśmiechnął. Ma anielski uśmiech.

- dobranoc Izuku. Mam nadzieję że przyśni ci się coś miłego- powiedział chłopak. Po chwili wyszedł z pokoju. Jest wspaniały. Po chwili rzuciłem się na łóżko i wtuliłem w poduszkę myśląc że to Todoroki. Właśnie tak zasnąłem.





Rano Todoroki per.

Obudziłem się wcześnie rano. Od razu zauważyłem że wtulam się w poduszkę. Jest wygodna, ale to bie Izuku. On pewnie jest sto razy wygodniejszy. Po chwili ubrałem na siebie swoje ciuchy i ruszyłem na dziedziniec. Trening z przywódcą królewskiej straży zazwyczaj jest o szóstej, ale dziś przyjdę wcześniej. Wyszedłem na dziedziniec i od razu zobaczyłem Iide.

- dzisiejszy trening będzie godzinę dłużej- powiedział przywódca straży królewskiej. Złapałem za miecz i rozpoczęliśmy trening.




Izuku per.

Obudziło mnie coś dziwnego. Mianowicie znajomy zapach wody. Po chwili byłem cały mokry. Szybko zerwałem się z łóżka.

- wstawaj śpiochu!- krzyknął Kirishima. Od razu przypomnuały mi się słowa Uraraki. Mam tylko dziesięć sekund by się ukryć. Szybko wstałem i zacząłem biec do pokoju Kacchana. Wbiegłem tam bez pukania. Zatrzasnąłem drzwi i w tym momencie zorientowałem się że Katsuki jest w samych... jak to się nazywało? Bielizna? Chyba tak.

- Deku co ty na boga twaroga odwalasz?- spytał Bakuś. Zanim zdążyłem odpowiedzieć pojawił mi się ogon i już miałem runąć na ziemie, ale Kacchan mnie złapał. Chłopak powoli mnie położył na ziemi i spojrzał na mnie z wzrokiem mówiącym „czy ty na serio oblałeś się wodą?".

- Bakugou? Midoryia? Jesteście tam?- usłyszałem głos Kirishimi. Czerwonowłosy już chciał wejść do pokoju, ale Katsuki w samą porę zatrzasnął drzwi i zastawił je krzesłem.

- em... nie wchodź tu- powiedział Katsuki. Nie odzywałem się mając nadzieję że jak pomyśli że mnie tu nie ma to sobie pójdzie. Jednak tak nie było.

- jest u ciebie Midoryia?- spytał Ejirou.

- nie?- powiedział Katsuki.

- ale byłem pewien że wchodził do twojego pokoju- powiedział Kirishima.

- nie wchodził. Przywidziało ci się- powiedział Kacchan.

- mogę wejść?- spytał po chwili czerwonowłosy.

- nie- powiedział Katsuki.

- czemu?- spytał Ejirou. Czy on nie może sobie po prostu pójść!?

- bo... jestem nagi- powiedział Katsuki.

- o... oł! Tia to ja... no ten tego...

- idź i nie gadaj!- krzyknął już podirytowany Bakugou. Kirishima go posłuchał o poszedł sobie. Całe szczęście.

- dobra. Teraz cię wysuszymy- powiedział Bakugou. Chłopak ruszył po ręcznik i po chwili zaczął mnie wycierać. Super. Gdyby matka to zobaczyła to by uznała że Katsuki to mój mąż. Na szczęście po chwili byłem już suchy i ogon zniknął. Wstałem na nogi i od razu podziękowałem Kacchanowi. Wyszedłem z jego pokoju i ruszyłem powrotem do siebie. Gdy wszedłem do pokoju zobaczyłem Kirishime. Czy on nie ma swojego pokoju!?

- Kirishima? Co ty tu robisz?- spytałem niepewnie. Chłopak spojrzał na mnie i się szeroko uśmiechnął.

- nie gniewasz się na mnie za tę wodę? Wiesz... wybiegłeś tak szybko i...

- nie gniewam się. Po prostu zaskoczyłeś mnie, a ja nie lubię być mokry i tak jakoś wyszło- powiedziałem.

- tak się cieszę że nie jesteś zły- powiedział Kirishima. Chłopak rzucił się na mnie i mocno przytulił. Jeju. Gdybym wiedział że ma taki mocny uścisk to bym uciekł.

A gdyby Kirishima czytał w myślach to by się popłakał.

Po chwili czerownowłosy mnie puścił i mogłem oddychać. Całe szczęście.

- sorry. Czasem mnie ponisi- powiedział czerwonowłosy.

- n-nic się nie stało- powiedziałem zakłopotany.

- na pewno?- spytał Kirishima.

- wszystko ok. A gdzie Shoto?- spytałem. Po chwili dotarło do mnie że przecież Todoroki pewnie jest w swoim pokoju. Idiota ze mnie.

- Todoroki ma teraz trening. Jest na dziedzińcu. Lepiej mu nie przeszkadzaj- powiedział Kirishima.

- o... am... a macie tu może ogród?- spytałem.

- tak. Muszisz iść przez dziedziniec. Tylko staraj się nie przeszkadzać Todorokiemu i Iidzie- powiedział Ejirou. Pokiwałem głową na zgodę i ruszyłem w stronę dziedzińca. Jednak szybko się cofnąłem. Znów wszedłem do swojego pokoju.

- co jest?- spytał Kirishima.

- pierwsza rzecz to chcę się przebrać więc...- nie musiałem kończyć bo Kirishima od razu wyszedł. Wziąłem sobie czyste ciuchy i szybko się przebrałem. Po wykonaniu tej czynności ruszyłem na dziedziniec. Kiedy wychodziłem starałem się jak najciszej otwierać drzwi. Od razu rzucił mi się w oczy mój przyjaciel. Todoroki walczył na miecze z jednym z rycerzy. Sam nie wiem czy dobrze mu szło. Przysiadłem na ławce i zacząłem obserwować mojego Shoto. Zaraz... MOJEGO!? Czy ja go nazwałem moim!? Coś jest ze mną mocno nie tak. Tak czy inaczej skupiłem się na oglądaniu ekscytującej walki.

Tododeku: dwa światy [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz