V

42 2 0
                                    

**

Zajrzałem do kapsuły sennej w pokoju, kapsuła lekko unosząca się nad podłogą, sprawdziłem jej parametry funkcji życiowych. Byłem zmuszony wsadzić ją tam bo chciałem dowiedzieć się o tych ziemianach czegoś więcej, przez ostatnie dwa dni, włączałem różne promienie i obserwowałem jej ciało. Pierwszy  w kapsule był to promień pokazujący układ kostny, nie znalazłem żadnego uszkodzenia czy innej nieprawidłowości, drugi promień ukazywał organy wewnętrzne, mogłem obserwować jak wszystko w środku funkcjonuje. Stwierdziłem, że wszystko jest w porządku, tylko organ pompujący uderzał zbyt szybko. Widziałem jak wierci się w komorze, było widać na jej twarz smutek, a z jej narządu wzroku wyciekał płyn. Sprawdziłem wykres snu, pokazał gwałtowne szpiczaste fale, to był znak, że coś w jej śnie wydarzyło się niepokojącego. Włączyłem promienie i zainicjowałem wybudzanie.

*

Śnił mi się ten koszmar, on obudził mnie, wyciągnął mnie z niego. Sny mają znaczenie, to głos podświadomości tego czego nie dostrzegamy, nie słyszmy albo nawet nie chcemy słuchać. Zazwyczaj kontroluje moje sny, ale koszmarów nie jestem w stanie kontrolować, pojawiają się natrętnie tak znikąd. Wiem na pewno to, że ten koszmar ma także swoje znaczenie i muszę je poznać. Stał i patrzył na mnie z góry, a ja patrzyłam na niego leżąc w dziwnym urządzeniu.

- Twój układ kostny i inne organy są w porządku, wybudziłem cię bo wykres snu był niepokojący- powiedział mi z stanowczym głosem.

-Co ty mi zrobiłeś? Co to jest za urządzenie?- wykrzyknęłam z strachem

- To komora senna, zaglądałem jak wyglądasz w środku, bez obaw, obeszło się bez krojenia- jego słowa zaniepokoiły mnie bardziej niż koszmar.

Siedział odwrócony do mnie plecami usiadł przy zawieszonym w powietrzu blacie i zaczął grzebać w jakimś urządzeniu, które na nim stało. Był odwrócony do mnie plecami, nie zamierzałam zaglądać mu przez ramię to przez chwilę patrzyłam na to co robi i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. W ścianie ujrzałam szczelinę, zajrzałam do niej i zobaczyłam wyjście na korytarz. Ostrożnie wsadziłam w nią dłonie i zaczęłam rozszerzać robiąc sobie przejście przy jednoczesnym oglądaniu się za siebie czy na mnie nie patrzy. Nie spojrzał w moją stronę, gdy przeszłam szczelina wróciła do swojej poprzedniej wielkości w błyskawicznym czasie. Zaczęłam się rozglądać i ruszyłam przed siebie mając nadzieję na znalezienie wyjścia. Usłyszałam czyjeś pośpieszne kroki i spanikowała, zaczęłam biec, skręciłam w zaułek, a kroki były coraz głośniejsze. Panicznie obmacywałam ścianę szukając jakieś ukrytej klamki, czy włącznika drzwi. Odwróciłam się za siebie i już widziałam całą postać, która szła wpatrując się w jakiś urządzenie. Patrzyłam jak idzie i na oślep próbowałam dłonią coś znaleźć na ścianie, gdy tylko istota podniosła wzrok, ściana obróciła się jak drzwi obrotowe i znalazłam się na zewnątrz. Świat wyglądał zupełnie inaczej. Dom istot wyglądał jak ścięta od spodu kula. Na budynku rósł wielki dąb, którego korzenie przebijały się przez budynek. Rozejrzałam się i mogłam stwierdzić, że domy istot figurami geometrycznymi, a natura jest bardzo związana z ich architekturą. Spojrzałam w górę i zobaczyłam latające donice na drzewa i rośliny, oraz także budynki. Na każdym budynku rosły inne rośliny i drzewa oraz były inaczej rozsadzone. Budynków było mało, a nadal pozostawały budynki i rzeczy po ludziach.

**

Musiałem naprawić Enri, zajęło mi to dużo czasu, a i tak nic nie zdziałałem. Odwróciłem się aby sprawdzić co robi, ale zostałem puste pomieszczenie. Nie wiem nawet jak dawno temu wyszła. Na ścianie dostrzegłem szczelinę i w tedy zrozumiałem w jaki sposób uciekła. Nie dość że enri się zepsuł to jeszcze mechanizm drzwi. Wyszedłem szybko i zacząłem zaglądać do każdego pomieszczenia. Nigdzie jej nie znalazłem, obawiałem się najgorszego. Najgorsze dla mnie byłoby to jakby ukryła się w jednym z pomieszczeń w którym moja rodzina przebywa najczęściej. Tam pewnie nie wiedziała by jak się schować. Mogę liczyć tylko na to, że jakoś na to wpadła. Musiałem wyciągnąć członków rodziny z tych pomieszczeń i przekierować ich do tych, które już sprawdziłem. Miałem szczęście bo ich w tych pomieszczeniach nie było, ale na moje nie szczęście jej też nie znalazłem, a został mi tylko jeden pokój, z którego wydobywały się dźwięki rozmowy, udałem się do jak najbardziej oddalonego pomieszczenia.

- Fidrela będzie naszą sąsiadką, jak tylko oczyści swój teren- Rzekł kobiecy głos

- Jestem ciekawy jakie rośliny zaadaptuje z tej planety do budynku- Powiedział męski głos

-Jak na razie nasze rośliny są badane czy będą wstanie się tu rozwijać, trochę mi ich brakuje- odrzekł bardzo wysoki dziewczęcy głos

Wszyscy tak siedzieli i rozmawiali, a nagle włączył się alarm, a na ścianie wyświetliła się plan budynku i na czerwono zostało zaznaczone pomieszczenie. Wszyscy wstali i pędem pobiegli sprawdzić co się dzieje, a ja wyszedłem z pokoju obok i szybko poszedłem przeszukać pokój, bardzo się śpieszyłem i zajrzałem do każdego wysuwającego się z podłogi mebla, każdej możliwej kryjówki, ale też nic nie znalazłem. Jedynie co mi zostało to poszukać na zewnątrz, przechodząc obok pomieszczenia z którego wydobywał się alarm, usłyszałem jak rozmawiają.

- Układ jest spalony, nie wiem jak mogło do tego dojść, jak kupiłem nowiutki u Amtisa- Rzekł męski głos.

-Amtis, ile razy ja mam ci powtarzać, że to oszusta i od niego nic nie działa- podniesionym tonem odpowiedział damski głos i zaczęła się awantura.

Wyszedłem szybko na dwór i zobaczyłem ją tuż przed wejściem, przez ten cały czas nie ruszyła się ani kawałek, stała i przyglądała się. Zauważyła mnie i zaczęła uciekać przed siebie, krzyczałem „ Stój, nie przejdziesz" ale zignorowała mnie i tuż po moich słowach uderzyła w barierę siłową.


W stronę światła [Zakończone!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz