XIII

12 1 0
                                    

Następnego dnia wyruszyłem do Zindron. Gdy wychodziłem Sara jeszcze spała, miałem nadzieję wrócić zanim się obudzi. Na przywitanie zaskoczyła mnie rozmowa, ponieważ odbywała się nad ciałem bestii.

- Zbliża się termin rozpoczęcia misji, a ty zachowujesz się jak dziecko- mówiła Irelis z nienawiścią w oczach do Wiserto.

Nie zamierzam, brać udziału w misji, nawet jeżeli Wimer, pozwolił wam wyznaczyć kogoś do akcji to nie znaczy, że nie mogę odmówić.- odpowiedział Wiserto.

- Jesteśmy w tym wszyscy, jesteś z nami więc masz obowiązek w tym uczestniczyć.- Wtrącił się Koen, nigdy tak nie robił, ale misja była dla niego ważna, dlatego chciał zachować najlepsze osoby.

Wiserto, wyszedł w milczeniu. Zaskoczyła mnie ta sytuacja, zbliżała się misja, a nam brakuje jednej osoby do realizacji panu. Nie mają już kogo zapytać oprócz mnie. Ireleis i Koen poszli do Wimera, omówić całą sytuację. Pozostałem sam w ciemnym pomieszczeniu, z ciemności za moimi plecami pojawił się Fensier, co to powiedział mocno zestresowało mnie.

-To nowe ciało, zmieniliśmy planetę, ale problemu nie unikniemy. Możliwe, że te urządzenia są w każdym z nas i w każdej chwili zamienimy się w potwory. Mam nadzieję, że gdy się nim nie staniesz, nie zabijesz swojej towarzyszki, jej ciało wygląda na bardzo słabe.

-Co masz namyśli?

-Wiesz, że trzymanie ludzkiej samicy jest nielegalne względem Benefrenów i Zindronu?- mówił z satysfakcją w głosie.

- O czym ty mówisz?- Wiedziałem, co ma na myśli, ale chciałem mieć pewność, wiedzieć co wie.

- Doskonale wiem, że masz ludzką samicę w domu. Od dłuższego czasu obserwuję cię.

- Grozisz mi, że mnie wydasz?

- Nie, chce ci wręcz pomoc lepiej ją poznać, odkąd tu jestem interesowały mnie te stworzenie, ale nie miałem okazji ich zobaczyć na żywo.

- Mówiąc pomóc lepiej ją poznać, masz na myśli eksperymenty.

- Nie, nie. Ja bym tego tak nie ujął, moim skromnym zdaniem to są badania.

- Ty się lepiej zajmij inkubatorem.

Po tej rozmowie, wiedziałem wszystko. To właśnie on wysłał do mnie Nizo, pewnie obserwował mnie od dłuższego czasu, musiałem coś wymyślić. Moje relacje z Fenisierem od dłuższego czasu były negatywne. Ograniczał się on do rozmów dotyczących spraw Zindornu, misji i zadań. Zauważyłem, że z innymi miał dobre relacje. Często rozmawiał z innymi o sprawach osobistych. Ze mną takich rozmów unikał, w głębi siebie czułem, że coś do mnie ma, ale nie wiedziałem co. Teraz wiem, na pewno Feniser chce mi zaszkodzić, czekał tylko na odpowiednią okazję. Zebrałem się do siebie, nie mogłem przebywać z nim w tym samym pomieszczeniu, nie mogłem pozwolić aby zobaczył, że przejąłem jego słowami. Gdy tylko wróciłem Sara opowiedziała mi o swoim śnie. Nie sądziłem, że ludzkie istoty tracą rozum i są zamykane razem przed osobami, które jeszcze tego nie zrobiły. Sara także, powiedziała mi, że widziała swojego ojca w tym budynku.

- Muszę dostać się do tego szpitala, lub tego co z niego zostało

- Wątpię, żeby coś tam jeszcze było. Minęło tyle dni, że pewnie już dawno zostało wszystko sprzątnięte i obecnie pewnie jest tam coś innego.

- Ale ja muszę, wiedzieć dlaczego on się tam znalazł. Mówiłeś mi, że nie wszyscy ludzie byli zabijanie, czasami zamykaliście ich dusze w butelkach i w każdej chwili można ich zrekonstruować.

- Możemy odtworzyć ciało co do najmniejszego szczegółu, ale psychiki już nie wyleczymy. Wątpię, żeby twój tata był zabutelkowany. Myślę, że został zabity ze względu na jego stan.

- Zabity ze względu na jego stan?- zapytała z płaczem w głosie.

- Stworzenia, których nie można w żaden sposób wykorzystać są niszczone. Istnieją małe szanse, że twój tata został zabutelkowany, szanse bliskie zeru.- Gdy to powiedziałem zalała się złami. Widocznie miała nadzieję, że jej członkowie rodziny są zabutelkowani i gdy przyjdzie na to czas, zostaną odtworzone im ciała.

Zalała się łzami, czułem jej cierpienie. Zacząłem myśleć o tym, co ja bym zrobił gdyby moich członków rodziny zabito. Zacząłem sobie wyobrażać jak Feniser, wydaje mnie i żołnierze trzymają mnie za ręce,a ja klęczący na kolanach, oglądam jak żołnierze zabijają moją rodzinę, ana końcu przyprowadzają przede mnie Sarę, która zdążyła powiedzieć przez śmiercią tylko „przepraszam". Druga wersja moich wyobrażeń zaczynała się,od tego, że Fensier doniósł na mnie do Zindorn. Zostałem tam schwytany i oskarżony za narażanie Zindorn. Zdołałem się im wyrwać i pobiec do domu, ale po nim zostały tylko zgliszcza, a pod gruzami widziałem wystające części ciała członków mojej rodziny. Poniosłem wielki kawał gruzu, a pod nim zobaczyłem Sarę, leżała z zakrwawioną głową. Zacząłem się obawiać, że któryś z scenariuszy może się niedługo spełnić. Sara leżała skulona na podłodze i płakała. Przez moje wyobrażenia bardziej czułem ból, a widok jej płaczącej jeszcze bardziej mnie dobijało. Usiadłem koło niej, nie wiedziałem co mogę zrobić, jak jej rasa siebie pocieszała nawzajem. U nas, kontakt fizyczny zarezerwowany jest tylko dla rodziny. Dla przyjaciół i osób obcych, można tylko okazać współczucie słownie. Wiele osób ucieka się do, używania maszyn psychicznie nastawiających. Substancje w wtłaczane w mózg uspokajały natychmiastowo, wiele osób uzależniło się od maszyn, do takiego stopnia, że ni wychodzą z nich od lat. Siedziałem tak obok niej w milczeniu, czułem się nieswojo, położyłem na niej dłoń, gdy wzrok odwróciłem do ściany, ona nagle mnie objęła. Nie spodziewałem się tego, przez to co zrobiła czułem się bardziej nieswojo, ale nic nie zrobiłem, potrzebowała tego, a jeżeli to ją mogło uspokoić to nie mam nic przeciwko.

*

Ryczałam, przytulona do niego, a on nie ruszał się jakby był zwierzyną złapaną przez drapieżnika. Myślałam, że są podobni do ludzi, ale są jednak bardziej chłodni, nie okazujący emocji, tak jakby nie wiedzieli jak to zrobić.

W stronę światła [Zakończone!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz