VIII

37 2 0
                                    

Włączył mapy na przestrzenne mapy na podłodze. Wieś, którą istoty przekształciły, była nie daleko mojego miasta, ale przez ich zmiany ciężko było mi poznać miejsca, na które spoglądałam. Przez dłuższy czas kręciłam wzorkiem obok mojego domu, ale nie mogłam nigdzie go zauważyć. Patrząc na mapę miasta istot cały czas się rozszerzały, po miastach ludzi pozostawały opuszczone budynki ale było też dużo miejsc gdzie były same guzy. Po długim czasie rozpoznałam mój dom, po jednym okrągłym oknie na strychu, z zachwytu krzyknęłam„To ten!"

Sięgnął i przyczepił go do klatki piersiowej coś metalicznego. Bezkształtna masa zaczęła się rozrastać po jego całej sylwetce, jakby ktoś wylał na niego farbę. Maź utwardzała się i budowała elementy zbroi podczas rozrastania. Urósł kilka centymetrów to samo nałożył mi to to samo stało się w moim przypadku, ale ja nie urosłam. Patrzenie przez ich zbroje było dziwne.

-Możemy ruszać- rzekł chwytając mnie pod brzuchem.

Nie sądziłam, że pójdzie mi tak szybko, nie zadał m nawet pytań. Wylecieliśmy z jego domu jak z procy. Leciał tak szybko, że budynki przede mną rozmazywały mi się przed oczami, czego żałowałam bo to była okazja aby zobaczyć nieco więcej ich architektury. Wylądowaliśmy na miejscu, po wszystkim kręciło mi się w głowie i nadal czułam efekt zwiększonej adrenaliny. Ulica była pusta, wszędzie stały opuszczone samochody, porzucone walizki, rowery, maskotki dzieci i piłka, którą przesuwał wiatr. Wszystko wyglądało tak jakby ludzie zniknęli przed chwilą. Płoty były połamane i obalone przez samochody. Budynki były jednym wielkim gruzowiskiem. Budynek, który szukałam był w opłakanym stanie, tak jak reszta innych domów. Drzwi leżały przed domem i trochę wysuwały się na schody od ganku, obok znajdował się samochód z otwartymi, który wjechał w biały drewniany płotek. Wokół domu były dachówki, a na górnym piętrze prawej stronie była ogromna dziura w ścianie, która ukazywała wnętrze pokoju. Nagle mnie zatrzymał, spojrzałam tam gdzie on patrzył i ujrzałam ludzi niewolniczo pracujących, pilnowanych przez dwie istoty w zbroi. Ludzie zaczęli już budowę na kawałku oczyszczonego terenu, ich praca nie wyglądała jak praca egipskich niewolników podczas budowy piramid. Mieli do pomocy, różne maszyny, którymi potrafiły obsługiwać się pojedyncze osoby, wyglądało to bardziej jak praca. W śród ludzi zobaczyłam znajomą twarz, dziewczyna miała kruczoczarne proste włosy, mały prosty nos i wąskie usta. Przyglądałam się jej nie pamiętałam skąd ją znam, nie potrafiłam sobie przypomnieć kim jest i co mnie z nią łączyło.

- Trafiliśmy na nie odpowiednią porę, wrócimy tutaj jutro z samego rana- rzekł i zabrał mnie z powrotem.

*

Widziałam ją, czarnowłosa dziewczyna, a wśród niej inne dziewczyny, także wydawały się znajome. Szliśmy całą grupą, ja szłam z tyłu, wszyscy się cieszyli, śmiali. Czarnowłosa odwróciła się do mnie.

- I co? Olka wolała zostać w klasie?

- Tak została, chciałam żeby też poszła ale się uparła

- Olka została w klasie jej starta- rzekła po czym wszyscy zaczęli się śmiać, a raczej zaczęli wyśmiewać się z dziewczyny zwanej Olką.

Szli dalej w śmichu, a ja zastanawiałam się co z nimi robię, wolałam być z Olą, tylko jak wyglądała Ola? Widziałam ją przez rozmazany obraz ale ją widziałam, siedziała w kącie i gapiła się w telefon, gdy podchodziłam stawała się coraz wyraźniejsza, aż w końcu obraz był ostry.

-Hej Ola- powiedziałam, a dziewczyna podniosła głowę.

Gdy podnosiła głowę powiedziała „Hej" tak długo jak trwało to słowo widziałam jej twarz. Dziewczyna znikła, a ja obudziłam się.

Zaczęłam szukać światła na strychu, przesunęłam się obok kartonu i zrobiłam krok do tyłu, nagle usłyszałam jak coś roztrzaskuje się o podłogę. Zaczęłam iść ostrożnie przed siebie gdy nagle poczułam coś na twarzy, wystraszyłam się, że może to jakiś wielki pająk i chwyciłam to w dłoń, nagle zapaliło się światło. Spojrzałam w górę i ujrzałam starą żarówkę, w ręku trzymałam sznurek z koralikiem, pociągnęłam lekko za sznurek w dół i światło się zgasiło, następnie znowu je zapaliłam. Strych był obszerny, wszędzie piętrzyły się kartony, albo inne graty. Zaczęłam iść w głąb strychu i za starymi regałami ujrzałam okrągłe okno i wycelowany w nie teleskop. Regały tworzyły pełną sferę oddzieloną od reszty strychu, tak jakby gabinet. W gabinecie mieściło się stare solidne biurko, pękające od przepychu dokumentów. Na ścianach były mapy z zaznaczonymi miejscami oraz mapy gwiazd. Wszędzie też było pełno książek o kosmosie. Usiadłam do biurka i zaczęłam je przeszukiwać, w jednej z szuflad był ukryty dyktafon przypominający odtwarzacz mp3. Jego obsługa nie była trudna, na dyktafonie było dużo nagrań. Słuchanie zaczęłam od pierwszego.

...

Jest godzina 23:00. Na strych od dawna nikt nie zagląda, więc postanowiłem urządzić się tutaj. W ostatnich obserwacjach nie zaobserwowałem nic nowego.

Przesłuchiwałam nagrania po kolei, postanowiłam nie odsłuchiwać kolejnych nagrań. Przejechałam palcem i wcisnęłam pierwsze lepsze nagranie.

...

Jest godzina dwudziesta trzecia . Zaobserwowałem dziwne błyski na niebie, korony drzew zasłaniają widok i nie jestem w stanie określić ich źródła. Jedno wiem na pewno, źródło światła nie pochodzi z lamp, latarek czy innych urządzeń

W tle było słychać bawiące się dziecko. Mogłam się tylko domyślać, co robiło na strychu o tak później porze. Nie miałam ochoty przesłuchiwać każdego nagrania, nacisnęłam na te, które było nagrane ostatnio.

...

Jest godzina dwudziesta trzecia. W parku nad gałęziami unosi się świecący okrąg. Obiekt jest nie ruchomy, znajduje się zbyt nisko, aby mógł być księżycem. Nie jest to też żadna lampa, ponieważ jest zbyt wysoko. Nie znalazłem obecności księżyca na nieboskłonie...tup,tup, tup, skrzyp, łup, tup, tup,tup.

- Wstawaj, musisz zobaczyć co jest na niebie- mężczyzna mówił do kogoś.

- Na niebie nic ma, daj mi spokój i idź spać- odpowiedział damski głos

- To widać z okna, zobacz!

-Rzeczywiście coś tam jest nad parkiem. To pewnie księżyc- rzekł damski głos

- Jest za nisko na księżyc- odpowiedział mężczyzna

- Przestań szukać problemów tam gdzie ich nie ma

...

Kobieta i mężczyzna zaczęli się drzeć na siebie tak mocno, że nagranie było nie do zrozumienia. Kobieta wykrzykiwała od czasu do czasu imiona „Sara" i „Laura". Następnie było słychać w tle dźwięki uderzeń i jak coś się przewraca, ostatnim dźwiękiem na nagraniu był odgłos uderzenia dyktafon o podłogę. Podczas słuchania dźwięków kłótni zaczęłam sobie coś przypominać.


W stronę światła [Zakończone!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz