Rozdział V - Spotkanie z Yvonne w Paryżu

185 30 27
                                    

Upłynęło kilka dni, podczas których Cornélie wydawała się córkom jakby nieobecna. Cały czas wspominała swoje dziecięce chwile w tym dworku. Jednak córki potrafiły się sobą zająć.

Louise nadal ćwiczyła nową kompozycję na pianino, a Gabrielle doskonaliła swój francuski, czytając swoje ulubione książki w tymże języku. Oriane, nadal obrażona, zwiedzała każdy zakamarek nowego domu, od czasu do czasu zawracając głowę najstarszej siostrze, której jako jedynej nie miała za złe wyprowadzki.

Pewien dzień jednak zapowiadał się na odstający od tej rutyny. Lady Hargrave kazała nowym, francuskim służącym obudzić panienki wcześniej niż co dzień i przekazać im, aby szybko się ubrały i przyszły na śniadanie. Tam matka miała ogłosić im jakąś ważną wiadomość.

Dziewczęta pospiesznie wykonały polecenia matki prowadzone ciekawością, co rodzicielka ma im do przekazania.

Po zjedzonym śniadaniu Cornélie wstała.

– Mam nadzieję, że podoba wam się we Francji, mes cheries. Jednak nadal nie widziałyście wszystkich uroków Paryża! Jesteśmy tu od jakiegoś czasu, pora wejść w życie towarzyskie. Tak się składa, że markiza de Tralise niedługo wyprawia bal, a organizuje niesamowite przyjęcia, croyez-moi*.

Louise zaświeciły się oczy, a na jej twarzy pokazał się uśmiech. Lady Hargrave uznała to za znak aprobaty. Gabrielle pozostała enigmatyczna jak zawsze, Oriane skrzywiła się.

– Aha! Jeszcze jedno – dodała matka. – 'Lord' i 'lady' to angielskie tytuły. Tutaj, we Francji, ja jestem hrabiną, a wasz ojciec byłby hrabią. Rozumiecie, co mam na myśli?

Dziewczyny kiwnęły głową. Wtem Louise dołączyła do matki na stojąco, zwracając się do niej:

Maman, mam jeszcze jedną prośbę. – Chwilę się zastanawiała, bo nie wiedziała, jak ująć swoje życzenie w słowa. – Pamiętasz rodzinę, która kilka lat temu przyjechała do Whitefield? Charbonowie... Mieli córkę w moim wieku, Yvonne. Przez te wszystkie lata wymieniałam z nią korespondencję... i chciałabym ją odwiedzić, tutaj, w Paryżu. Albo zaprosić ją do nas...

Hrabina Hargrave przerwała jej wypowiedź krótkim gestem dłoni.

– Pamiętam Charbonów, ma cherie, i możemy ich odwiedzić, a nawet zaprosić, jeśli chcesz. Rozumiem, że Yvonne to twoja jedyna znajoma w Paryżu...

– ...przyjaciółka! – wtrąciła jej córka.

– ... przyjaciółka w Paryżu, dlatego jak najbardziej będę cię wspierać w tej... przyjaźni – dokończyła matka. – Wyślemy Marie z liścikiem do baronessy.

Aby potwierdzić swoje słowa, przywołała służkę gestem ręki. Nakreśliła na papierze, który ta przyniosła, kilka słów do baronowej de Charbon i oddała karteczkę do doręczenia.

Louise uśmiechnęła się w duchu - wszystko ułożyło się po jej myśli.

Louise uśmiechnęła się w duchu - wszystko ułożyło się po jej myśli

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Siostry HargraveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz