Gabrielle denerwowała się już wtedy, gdy matka zapowiedziała jej cel swojej wizyty w sypialni córki, lecz kiedy wyjawiła jej temat planowanej rozmowy, dziewczyna przeraziła się.
Hrabina zauważyła bladość twarzyczki jej córki i strach na niej wymalowany, więc złapała pannę za dłoń w geście pocieszenia. Sama nie była pewna, czy poruszając ten temat z córką czyni dobrze, ale czuła, że musi to zrobić.
– Kochanie, wiem, że nie chcesz o tym rozmawiać – rzekła, uspokajająco gładząc ją po aksamitnej rączce. – Ale jesteś już w wieku wielce stosownym do zamążpójścia, jeszcze kilka lat, a zostaniesz uważana za starą pannę, a wtedy już nikt cię nie zechce wziąć za żonę.
Gabrielle zmartwiała tym bardziej, bo wiedziała, że każde słowo matki jest okrutną prawdą. Żaden szanujący się dżentelmen nie zgodzi się na ożenek z kobietą, którą wśród socjety nazywano starą panną.
– Wiem, maman – powiedziała cicho.
– Ma chérie, musisz wiedzieć, że ja również nie chcę, byś opuściła ten dom. Taka jest jednak kolej rzeczy. Musisz stać się kiedyś żoną, potem matką, na końcu, w dalekiej przyszłości, babcią...
Westchnęły obie ciężko.
– Nie chciałabym, żebyś wyszła za człowieka, który ci jest niemiły. Dlatego, jeśli czujesz jakieś ciepłe uczucia do jakiegoś dżentelmena, proszę, powiedz mi to teraz.
Dlaczego Gabrielle nie wyznała wtedy jakiegoś imienia młodzieńca? Wszystko byłoby wiele łatwiejsze, a ta niezręczna rozmowa, ku radości zarówno Cornélie, jak i jej najstarszej pociechy, dobiegłaby końca!
Jednak nic takiego nie miało miejsca. Przez chwilę panowała cisza, a potem głos na powrót zabrała hrabina.
– Cóż, skoro nikogo nie miłujesz, znajdziemy ci męża, którego będziesz darzyła szacunkiem i ze wzajemnością. Zauważyłam, że jest pewien młodzieniec, z którym często rozmawiasz. Powiedz mi proszę, czy darzysz sympatią markiza de Tralise?
Gabrielle bardzo obawiała się tego pytania. Sama nie była bowiem pewna swych uczuć do Léona. Czy można to było nazwać miłością, czy to tylko przyjaźń?
Odpowiedziała więc tylko oględnie:
– Bardzo lubię konwersacje z monsieur de Tralise'em, ale nie sądzę, by łączyło nas coś więcej, niż przyjacielska relacja.
Cornélie westchnęła. Zdecydowała się jednak powiedzieć córce coś jeszcze.
– Gabrielle, być może ty tego nie widzisz... – mówiła, nie wiedząc jak ubrać informacje w słowa. – Wydaje mi się, że markiz patrzy na ciebie nieco inaczej niż ci się wydaje... Mam wrażenie, że on może darzyć cię czymś więcej niż zwykła sympatia... – wzięła wdech. – Gabrielle, według mnie, markiz cię miłuje.
Te słowa były niemałym szokiem dla dziewczyny. Czy to rzeczywiście możliwe, by ktoś pokochał ją, Gabrielle Hargrave?
– Cc... co? – ledwo wydukała to krótkie słowo. Po chwili, odrobinę się otrząsając, dodała: – Naprawdę tak uważasz?
– Tak. – Pokiwała głową.
Ale jak to możliwe? Przecież poznali się tak niedawno! Ona sama nie była pewna uczuć do markiza! Czy on mógł mieć tak klarowne uczucia wobec niej, by było to zauważalne?
Gabrielle przypomniała sobie poprzedni tok rozmowy.
– Ale... dlaczego mi to mówisz, matko? – zadała niepewnie pytanie.
CZYTASZ
Siostry Hargrave
Historical FictionAnglia - Francja, 1828 r. Kiedy umiera lord Hargrave, jego małżonka, lady Cornélie Hargrave, postanawia razem z trzema córkami wyjechać do Francji, swojej ojczyzny. Nie spodziewa się jednak, że powrócą tam do niej fragmenty z przeszłości, które miał...