Rozdział XX - Śmierć w domu de Tralise'ów

97 14 85
                                    

– Markiz de Tralise zmarł wczorajszej nocy – obwieściła hrabina Hargrave, przeglądając gazetę. Nie lubiła tego zajęcia, ale jako że w domu nie było mężczyzny, który mógłby je wykonywać, to ona musiała wiedzieć, co się dzieje w mieście i na świecie.

Dziewczęta, mimo że nie znały markiza prawie wcale, przejęły się tą wiadomością. Przykra była informacja, że ktoś, choćby nieznajomy, opuścił ten świat, pogrążając bliskich w rozpaczy.

Gabrielle przejęła się najbardziej, bo wiedziała, że jej przyjaciel, teraz nowy markiz de Tralise, musi być bardzo zmartwiony tą wieścią. Nagłe mianowanie markizem na pewno nie kontentowało młodzieńca, zważywszy na okoliczności i obowiązki, jakie niespodziewanie na niego spadły. Miał teraz na utrzymaniu siostrę i matkę, musiał zarządzać majątkiem, a powinien również szukać sobie żony. Dlatego od razu postanowiła odwiedzić Léona jak najszybciej.

Pogrzeb miał się odbyć za trzy dni. Hrabina Hargrave zdecydowała, że ona i jej córki nie będą w nim uczestniczyć, bowiem nie znały prawie zmarłego. Nieboszczyk miał być pochowany w grobowcu rodzinnym na jednym z cmentarzy Paryża.

Na ostatnim pożegnaniu nie było zbyt wielu osób, bo markiz nie był towarzyską i charyzmatyczną osobą. W uroczystości wzięli udział jedynie członkowie rodziny i nieliczni przyjaciele. Stypa była kameralna i cicha, niczym sam zmarły.

Okoliczności śmierci arystokraty nadal były nieco niejasne. Oficjalna wersja głosiła, że mężczyzna zmarł ze starości, bo liczył już sobie sporo lat, ale nikt nie był pewien jak było naprawdę. Markiz od zawsze był dość cherlawym, słabowitym człowiekiem, więc jakakolwiek choroba byłaby zdolna go łatwo wykończyć.

Nikt z bliskich markizowi nie zajmowali się tym, bowiem byli zbytnio przejęci własnym żalem i pustką. Markiza de Tralise, mimo że nie darzyła swojego męża miłością, a jedynie sympatią, była przerażona życiem bez niego. Obawiała się też o swojego syna, ponieważ to właśnie na niego nieoczekiwanie miały spaść wszystkie obowiązki zmarłego ojca, choć młodzian nie był na nie gotowy. Musiał teraz również utrzymywać swoją matkę, zorganizować mariaż siostry i znaleźć sobie żonę. Kobieta, choć bardzo pragnęła wierzyć w swoje dziecko, nie była pewna, czy jej potomek podoła nowym zobowiązaniom i czy nie załamie się pod presją społeczeństwa.

Te same obawy miała młoda Gabrielle Hargrave, która, choć nigdy by tego nie przyznała, byłaby zrozpaczona, gdyby młody markiz popadł w depresję. Ona sama wiedziała, jak ciężkim przeżyciem może być śmierć rodziciela. Tym bardziej chciała odwiedzić przyjaciela, aby podtrzymać go na duchu.

Idealną okazją na spotkanie było pewne wtorkowe przedpołudnie. Godzinę przed swoim przybyciem Gabrielle zaanonsowała swoją chęć odwiedzin. Gdy otrzymała odpowiedź twierdzącą, zaczęła się gotować do wyjścia.

Po pewnym czasie wysiadała już z powozu przed posiadłością de Tralise'ów.

Przywitała ją Adrienne, siostra markiza. Panna Hargrave zauważyła zmartwienie na twarzy młodej dziewczyny. Mogła być jej równolatką, może była trochę starsza, ale przez ostatnie wydarzenia jej lico nabrało powagi, co dodało jej lat.

Panna de Tralise zaprowadziła gościa do bawialni, w której miał czekać młody markiz. Jednak młodzieńca tam nie było. Przyszedł dopiero po kilku minutach. On również wydawał się zmęczony i zafrasowany. Nieoczekiwana śmierć ojca i przejęcie odpowiedzialności za majątek mocno odbiły się na jego wyglądzie.

Mademoiselle. – Uśmiechnął się kurtuazyjnie, ale blado i wymuszenie. Widać było, iż uprzejme i pogodne zachowanie wiele go kosztowało.

Monsieur! – Gabrielle była przerażona złym stanem rozmówcy. – Wygląda pan okropnie – odparła, zanim zdążyła się ugryźć w język.

Siostry HargraveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz