[5]

390 51 11
                                    

🌼
betty

Za kilka minut wybije północ, a ja stoję pod drzwiami od mieszania Jug'a. Okazało się, że Bret wyprawił jakąś imprezę w naszym domu i nie miałam gdzie się udać. Teoretycznie mogłabym zostać, ale byłam zmęczona i nie miałam siły odpowiadać na ich głupie zaczepki. Jughead był pierwszą osobą która przyszła mi na myśl. Była jednak późna godzina i był środek tygodnia, więc nie zdziwiłabym się, gdyby Jughead już sobie smacznie spał. Miałam dwie opcje - albo zapukać do drzwi, albo wrócić do siebie i postarać się jakoś przeżyć. Oczywiście wolałam tą pierwszą, bo może wtedy bym zasnęła, co jest aktualnie niemożliwe w moim mieszkaniu.

Zapukałam do drzwi i w duchu modliłam się by otworzył. Niech chociaż uda mi się jedna rzecz dzisiaj, nie chciałam przechodzić przez kolejne rozczarowanie. Na szczęście usłyszałam jakieś kroki za drzwiami i chwilę później ciemnowłosy mężczyzna otworzył drzwi. Nie wyglądał jakby moje pukanie go obudziło, więc cieszyłam się z tego powodu. Ostatnią rzeczą którą chciałabym było to, że nie wyspał się z mojego powodu.

- Betty? - Zmarszczył brwi. - Co tu robisz o tej godzinie? Nie powinnaś być w Riverdale?
- Powinnam. - Odpowiedziałam i weszłam do środka. - Ale powinieneś być ze mnie dumny, ponieważ właśnie zrobiłam pierwszy krok w stronę uwolnienia się od tej toksycznej rodziny.
- Nie mów mi, że kogoś zamordowałaś i przyszłaś się chować w moim mieszkaniu.
- Nah. Gdybym kogoś zabiła, nie byłabym już w tym kraju. - Powiedziałam. - Przepraszam, że nachodzę cię o tej godzinie. Mam nadzieję, że cię nie obudziłam.
- Spokojnie Betts. - Jug posłał mi uśmiech. - W nocy mam najlepsze pomysły, więc wtedy zazwyczaj piszę. - Pokiwałam głową. - Okej, ale na pewno nie przyszłaś tu bez powodu. Coś się stało?
- Szkoda gadać Jug. - Westchnęłam. - Nie chcę cię zadręczać moimi problemami, ale należą ci się jakieś wytłumaczenia. Wróciłam zmęczona z Riverdale z marzeniem by pójść spać. Niestety, jak zwykle wszystko mam pod górkę, ponieważ Bret postanowił wyprawić bardzo huczną imprezę. Poza tym teraz zaczęło do mnie docierać to, że próba uwolnienia się od mojej matki może skończyć się bardzo źle. Czuję się taka bezsilna.
- Betts...- Jughead położył rękę na moim ramieniu w celu dodania otuchy. - Powinnaś czuć się cholernie silnie. W końcu postawiłaś się swojej mamie która cały czas cię kontrolowała.
- Sama nie wiem...Jak to mówisz, to brzmi to tak łatwo. Moja matka załatwiła mi wszystko. Pewnie zaraz przez nią stracę pracę i będę musiała ją przeprosić.
- A może nie? - Zaczął ciemnowłosy. - Popatrz na to z innej strony. To może być nowy początek Betts, rozpoczniesz nowy etap który będziesz mogła w całości kontrolować. Dasz radę. Wierzę w ciebie Betty. - Powiedział i nieśmiało zamknął mnie w uścisku. Uścisnęłam go mocno i pozwoliłam łzom z moich oczu spłynąć po mojej twarzy. Jug korzystając z naszej uderzającej różnicy wzrostu oparł swoją głowę na mojej. Wszystkie szumy w mojej głowie się uspokoiły i poczułam, że mogę zasnąć w tym momencie. Czułam się spokojnie, tak jakbym wiedziała, że niedługo wszystko będzie w porządku.
- Dziękuję Jughead. - Powiedziałam gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy. - Nie wiem gdzie bym teraz była gdyby nie ty.
- To nic wielkiego Betty. - Uśmiechnął się. - Cieszę się, że do mnie przyszłaś. Bret to dupek. Czemu nadal z nim jesteś? - Zmarszczył brwi.
- To skomplikowane. Zgaduję, że kiedyś na prawdę go kochałam, ale od pewnego czasu jest inny. Zawsze ceniłam go za jego ambicje, za to ile rzeczy poświęcał by zadowolić swojego ojca. Mówił mi kiedyś, że nie chce tak żyć. I uwierzyłam mu. - Zaśmiałam się gorzko. - Teraz zachowuje się jak kompletnie inna osoba. Zrobił się zarozumiały i narcystyczny, uważa że wszystko kręci się wokół niego. Kiedyś chyba o mnie dbał, a teraz nawet nie obchodzi go to, że istnieje. Wiele razy chciałam to zakończyć, ale w środku chyba nadal wierzę, że znowu powróci on z przeszłości. Poza tym stracę dom, a moja mama będzie miała więcej powodów by mi dokuczać.
- Nie wiedziałem jaki był wcześniej. Przepraszam. - Pokiwałam głową i powiedziałam, że nic się nie stało. - Pewnie jesteś zmęczona.
- Bardzo. - Uśmiechnęłam się słabo i ziewnęłam.
- Będzie ci niewygodnie w jeansach i takiej bluzce. Poczekaj przyniosę ci jakąś koszulkę i dresy. - Powiedział i zniknął za drzwiami. Chwilkę później wrócił i wręczył mi zwykłą czarną koszulkę z nadrukowanym "S" i szare spodnie. - Jeśli chcesz wziąć prysznic, naszykowałem w łazience ręcznik dla ciebie.
- Dzięki. Mam u ciebie dług. - Zachichotałam.
- To na prawdę nie problem Betts. Cieszę się, że mogę pomóc.

***
Gdy wyszłam z łazienki, Jughead siedział na kanapie z jego laptopem na kolanach. Wyglądał na skupionego i wciągniętego w jego własny świat. Bardzo nie chciałam mu przerywać. Oparłam się o futrynę i cicho go obserwowałam. Wiem, że brzmię jak jakaś chora stalkerka, ale to nie moja wina, że Jug wyglądał tak spokojnie. Musiałam tylko uważać by mnie nie zauważył bo inaczej będzie przypał. Cofnęłam się i zamknęłam drzwi od łazienki, tak by wyrwać Jug'a z jego 'transu'.
- O już jesteś Betts. - Najwidoczniej mój mały plan zadziałał i Jughead zamknął swój laptop. - Zmieniłem pościel w moim pokoju, wszystko już jest gotowe.
- Mogłam spać w salonie. Ostatnie czego chcę to pozbawiać cię dobrego snu. - Powiedziałam.
- Ile razy mam ci mówić, że to nie problem dla mnie. Poza tym jesteś
moim gościem.
- No tak, ale ja się tutaj wprosiłam. Jesteś dla mnie za dobry Jug. - Zaśmiałam się.
- Nonsens. - Odpowiedział. - Idź się wyspać. Nasz tydzień nadal trwa. - Mrugnął do mnie, a ja poczułam jak moje policzki robią się czerwone.
- Dobranoc Juggie. - Mruknęłam i szybko poszłam do sypialni Jug'a. W oświetleniu które dawała mała lampka nocna, nie byłam w stanie wiele zobaczyć. Położyłam się na łóżku i szczelnie okryłam kołdrą. Zamknęłam oczy i starałam się myśleć o miłych rzeczach które spotkały mnie w ostatnich dniach. Gdy już zasypiałam poczułam usta na moim czole i usłyszałam ciche 'kolorowych snów Betts.'

reaching for love | bughead fanficOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz