3. sometimes a little pain doesn't hurt at all

729 38 16
                                    

Naruto czekał na mnie przy wejściu, gdy wysiadałam z taksówki, po czym od razu zaciągnął do środka pobieżnie pokazując rozkład pomieszczeń. Miejsce nie było zwykłą siłownią, posiadało dodatkowo osobną sekcję do sportów walki, a w szczególności ring, na którego widok poczułam przyjemne ciepło w środku.

Związywałam właśnie włosy w wysokiego kucyka, patrząc w swoje odbicie w lustrze. Niektóre niesforne kosmyki zostały luźno, lekko opadając na boki, a wszelkie próby wygładzenia ich i tak nic nie dały. Biorąc pod uwagę słowa Kiby, przed wyjściem wrzuciłam nie tylko czarne legginsy i luźną koszulkę, lecz także rękawice treningowe. Tak, pakując torbę przed wyjazdem z Kumo wzięłam je zamiast chociażby kurtki, która w moim mniemaniu wydawała się mniej przydatna. Bardzo inteligentne posunięcie.

Przewróciłam oczami zdając sobie sprawę z własnej głupoty i złapałam je w rękę razem z butelką wody, po czym wyszłam z szatni rozglądając się na boki. Praktycznie od razu rzuciła mi się w oczy roztrzepana czupryna i machająca w moim kierunku ręka.

Z czystej ciekawości chciałam zobaczyć, co on tu właściwie robi. Nie wyglądał na osobę, która spędza czas w takich miejscach, chociaż myślenie w ten sposób to czysta hipokryzja z mojej strony. Pozory potrafią mylić. Pokierował nas na bieżnię w ramach rozgrzewki i zapewnił, że potem pokaże mi kilka ruchów, bo przychodzi tu głównie ćwiczyć ciosy. Ustawił maszynę na dość spokojne tempo komunikując, że zaczniemy od marszu, a potem potruchtamy przez kilkanaście minut. Grzecznie skinęłam głową, choć gdy zaczął bieg wydawało się za wolno. Za wolno, by uciec od myśli, które momentalnie nawiedzały mnie od wyjścia z szatni.

Momentalnie przytrzymałam przycisk zwiększający prędkość.

– Oy, nie tak szybko, to tylko rozgrzewka – powiedział spokojnie w moją stronę. – Zdążysz się zmęczyć na treningu, gwarantuję!

– Musisz porządnie rozgrzać ciało, kac to nie jest dobra wymówka. – Pokazałam mu język nie zwalniając.

– Bez przesady, trochę alkoholu mnie nie powstrzyma – prychnął udając obrażonego i dorównał tempo do mojego.

Skupiliśmy się na rozgrzewce, a nasza niewinna rywalizacja rozluźniła atmosferę. Czułam się, jakby te lata nie zmieniły między nami za wiele. Byliśmy po prostu starsi, z dodatkowym bagażem, do tego pierwszy raz nie licząc wczorajszego dnia – widzieliśmy się poza szkołą jak normalni ludzie. Zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele czasu straciliśmy. Nie, ja straciłam.

Biegnąc starałam się całkowicie wyciszyć i odciąć, a podkręcanie tempa wydawało się idealnym sposobem uniknięcia goniących mnie wspomnień. Zdecydowanie bardziej wolałam terenowe przebieżki, zwłaszcza późnym wieczorem lub wczesnym rankiem, ale bieżnia też nie była zła. Nie potrzebowałam muzyki, wystarczył sam fakt wysiłku i równomierny dźwięk stóp uderzających o podłoże.

Po skończonej rozgrzewce Naruto zaprowadził nas do sali obok. Oczy rozbłysły fascynacją, gdy zobaczyłam ciemny, surowy klimat, do tego pełno sprzętu treningowego. Buty zostawiliśmy przy ścianie, a wchodząc na tatami czułam mrowienie w dłoniach i nie mogłam doczekać się momentu założenia rękawic.

– Chyba ci się tu podoba – skwitował.

– Coś tam ćwiczyłam w Kumo, wspomnienia wracają. – Uśmiechnęłam się, unikając szczegółów.

Widziałam, jak zakłada swoje rękawice bokserskie, więc zrobiłam to samo, lecz moje miały odsłonięte palce z piankowym usztywnieniem na kostkach. Ledwo wyczuwalna nostalgia, którą czułam przy dotyku czarnej, znoszonej skóry zwróciła jego uwagę, choć nie odezwał się słowem. Poprawiłam rzepy, sprawdzając czy odpowiednio usztywniają nadgarstki i zacisnęłam mocno pięści. Wszystko na swoim miejscu.

Controlling chaosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz