Przyszedł do loży niedługo po mnie, jednak starałam się ignorować palące spojrzenie, którym mnie obdarzał. Chciał uwagi, wyjaśnień, może po prostu analizował, sama nie wiem. Nie byłam również pewna, co podkusiło mnie do zagrania przy barze. Czy żałowałam? Nie. Jestem zdania, że niezależnie od wyniku nie powinno się niczego żałować, a wyciągać cenne wnioski i uczyć się na błędach.
Kiedyś starałam się wszystko analizować i dopasowywać do określonych sytuacji, na siłę próbować zadowalać innych, wszystkich, oprócz siebie. Stałam się cieniem samej siebie, nie mogącym nawet określić kim tak naprawdę jest, jakbym zatraciła prawdziwą osobowość. Punktem kulminacyjnym był moment, w którym postanowiłam ukształtować ją od nowa, odkopać ze zgliszczy resztki tego, co zostało i stać się osobą, na którą mogę spojrzeć w lustrze bez odrazy. Nigdy nie będę idealna i chyba nawet nie chciałabym być.
Zbiliśmy się szkłem po raz kolejny, po drobnej prowokacji z tequilą również Sasuke przerzucił się z piwa na mocniejszy alkohol. Nie wypowiadał się za dużo, a już przede wszystkim nie w momentach, kiedy robił to Kiba. Widać towarzystwo nie było aż tak zgrane, jak wydawało mi się na początku, jednak nie psuło to atmosfery bowiem nauczyli się najzwyczajniej ignorować tego drugiego.
Inuzuka trącił mnie w ramię na co od razu zareagowałam, lecz nagle wszyscy wybuchli głośnym śmiechem, przez co nie mogłam usłyszeć, co chciał powiedzieć. Nachyliłam się bliżej, pokazując żeby powtórzył, po czym kiwnęłam twierdząco głową i złapałam torebkę, natychmiast wstając z kanapy. Czekając aż Kiba się wygramoli złapałam ostatnią pizzerinkę, na którą czaił się również pulchny brodaty z drugiej strony stołu. Stanęłam naprzeciwko Naruto unosząc brew.
– Wychodzimy zapalić, idziesz z nami?
Przez chwilę się wahał, jednak uniósł kciuk do góry i wstał z kanapy ku niepocieszeniu urażonej Hinaty. Czy ta dziewczyna przyszła do klubu, by całą noc przesiedzieć w loży z drinkiem w ręku?
– Za ile wrócisz? – zapytała go.
Spojrzał dość niepewnie na mnie i Kibę, który już czekał przy drzwiach loży. Przewróciłam oczami, gdy z zakłopotaniem odpowiedział, że postara się jak najszybciej. Nie tylko ja byłam zniesmaczona.
Przecisnęliśmy się przez tabun ludzi i w końcu byliśmy na zewnątrz. Odeszliśmy trochę na bok, a Naruto wskazał stół z popielniczką na samym końcu czegoś w rodzaju ogródka. Szybkim ruchem odpaliłam fajkę i rzuciłam Kibie zapalniczkę.
– Poczęstujecie mnie? – rzucił blondyn, jakby od niechcenia.
Nie pytałam, po prostu wyciągnęłam w jego stronę paczkę, którą wziął bez wahania i niemrawym ruchem również podpalił papierosa.
– Chciałbyś mi coś powiedzieć? – zapytałam nawet na niego nie patrząc.
Zapadła nieprzyjemna cisza, żadne z nas przez jakiś czas się nie odezwało.
– Chyba nie wiem o co chodzi. – Mocno się zaciągnął, udawał albo naprawdę nie zdawał sobie sprawy, jak beznadziejnie się dzisiaj zachowywał.
Kiba wciągnął powietrze z ostrym syknięciem, czekając na moją reakcję.
– Cały wieczór masz nas gdzieś, może o to – burknęłam.
Z niedowierzaniem skakał wzrokiem po naszej dwójce, po chwili jednak zaczął się śmiać.
– Widziałem, że bardzo dobrze się bawicie to zająłem się sobą. – Machnął ręką, całkowicie zbywając to, co powiedziałam. – O co tu się spinać?
– Jak tylko pojawia się w zasięgu 5m od ciebie zaczynasz zachowywać się jak idiota. – Kiba zgasił peta i momentalnie zapalił kolejnego, mówiąc prosto z mostu, o co tak naprawdę chodzi. – To się naprawdę robi męczące, mózg ci znowu wyprała czy co?
CZYTASZ
Controlling chaos
FanfictionW ciągu tych siedmiu lat moje życie runęło już kilka razy, zostawiając rażącą pustkę i chaos, którego nie umiałam okiełznać. Wir pochopnych decyzji, złego towarzystwa, fatalnych wyborów i złudnych nadziei - pogubiłam się. Nie umiem określić, czego...