1. running from the past

807 39 13
                                    

Stałam niedaleko głównego wejścia dworca kolejowego Konohy, wpatrując się pustym wzrokiem w ekran telefonu. Schowałam się trochę z boku, daleko od wiecznie spieszących się ludzi i oparłam o fasadę budynku z szalejącym w piersi sercem. Byłam świadkiem smutnych pożegnań, a także czułych powitań, czując się w tym mieście jak intruz. Nie miałam bladego pojęcia, czy podjęłam dobrą decyzję wracając i zostawiając wszystko za sobą w Kumo. Potrzebowałam świeżego startu, a tam już nie miałam takiej możliwości.

Poczułam przeszywający powiew, który niemo starał się mnie pospieszyć. Nostalgicznie rozejrzałam się po okolicy widząc, jak bardzo zmieniła się w ciągu ostatnich siedmiu lat. Definitywną decyzję o powrocie podjęłam dość spontanicznie, przy którejś szklance trunku ze zbyt dużą ilością procentów, parę dni temu. Potrzebowałam oderwania, funkcjonowania bez wyrzutów sumienia, a przede wszystkim normalności... Choć patrząc na moje dotychczasowe życie – normalność wydaje się pojęciem zdecydowanie przereklamowanym.

Schowałam telefon z powrotem do kieszeni, po raz kolejny w ciągu minionej godziny, nie czułam się gotowa, jeszcze nie. Przestąpiłam z jednej nogi na drugą i wiedziałam, że jest już naprawdę późno. Dochodziła dwudziesta trzecia, teren dworca powoli pustoszał, czasami tylko mijali mnie ludzie pędem wsiadający do taksówek lub odchodzący z bliskimi. Kątem oka spojrzałam na sporą, sportową torbę leżącą na ziemi po mojej prawej stronie. Oczywiście, mogłam zameldować się w hotelu, ale to byłoby zbyt proste. Jeśli nie zrobię tego teraz, nie odważę się nigdy. Będę dalej żyła jednym wielkim „co by było gdyby" i nie dowiem się, czy było warto, nie rozpocznę kolejnego etapu bez zamknięcia poprzedniego. Potrzebowałam tego, a najlepiej działałam postawiona pod ścianą, dosłownie.

Lekko drżącą ręką ponownie wyciągnęłam telefon i z chwilowym zawahaniem wybrałam kontakt, pod który nigdy nie zadzwoniłam. Kontakt, który zdobyłam już bardzo dawno temu, ale nie miałam wystarczających jaj, by to wszystko wyjaśnić. Wzięłam głęboki wdech i wstrzymując powietrze nacisnęłam zieloną słuchawkę.

Pierwszy sygnał wywołał dreszcz na plecach, a każdy kolejny przyprawiał o mdłości ze zdenerwowania. Nie, to nie był dobry pomysł, kto normalny odebrałby telefon z nieznanego numeru o tej godzinie, to nie ma sensu. Bałam się, że nie odbierze, a jednocześnie, że tak się stanie.

– Haaaaalo? – Nagle usłyszałam w słuchawce głos, który przerwał wszystkie sprzeczne myśli.

Odebrał, cholera, to się dzieje.

Nie miałam już odwrotu, choć w głębi duszy liczyłam, że tak się stanie. Wzięłam głęboki wdech mając nadzieję, że się nie zbłaźnię i nie okaże się to największym fau-paux ani złudną nadzieją, którą cały czas żyłam. Nie chciałam wierzyć, że te siedem lat przekreśliło wszystko, co ledwo zdążyło się zacząć.

– Hej, Naruto – powiedziałam z dozą niepewności.

W słuchawce słyszałam dźwięki rozmów, muzyki, ogólną wrzawę, a dosłownie sekundę po wypowiedzeniu tych dwóch słów – głośne szuranie i jego podniesiony głos.

– Nie wierzę, boże, poczekaj chwilę!

Czułam, jakby czas stanął w miejscu po usłyszeniu jego głosu, to niedowierzanie i szok pomieszany z radością były czymś, czego zupełnie się nie spodziewałam – choć tak bardzo pragnęłam. Głośny trzask drzwi wyrwał mnie z chwilowego otępienia.

– Już, tak, musiałem wyjść. Nie wierzę, powiedz mi, że to nie jest głupi prank – mówił z zawrotną prędkością, na jednym wydechu. – Sakura, czy to naprawdę ty, czy ja już za dużo wypiłem?

– To ja – zaczęłam nieśmiało, a wszystko co chciałam powiedzieć, co miałam już dawno zaplanowane po prostu uleciało, zostawiając pustkę. – Nie wiem od czego zacząć, tego jest tak dużo... Czy...

Controlling chaosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz