Usiedliśmy wygodnie w małej, klimatycznej knajpce niedaleko centrum Konohy. Naruto bardzo nalegał żebyśmy zjedli właśnie tu, gdzie spędził praktycznie całe dzieciństwo, spróbował każdej pozycji z menu i wydał już niebotyczną ilość pieniędzy. Całą drogę opowiadał o właścicielu i jego córce, którzy prowadzą to miejsce nieprzerwanie od kilkunastu lat, utrzymując doskonałą jakość potraw.
– Nie pamiętam, kiedy ostatni raz jadłam ramen – przyznałam podczas przeglądania karty, wzruszając ramionami.
– Nie żartuj! – Naruto autentycznie wyglądał na oburzonego. – Zamówię ci moje ulubione, nie pożałujesz.
Odszedł od stolika i pokierował się do uroczego starszego pana za barem, zapewne to był słynny Teuchi, o którym już tyle zdążyłam usłyszeć. Przywitali się żywo, zagłębiając się w dość luźną, ekspresywną rozmowę. Obserwowałam ich zauroczona, od Naruto zawsze biła tak pozytywna energia, potrafił zjednać w sobie każdego, nawet obcych. Nie zachowywał się na pokaz, po prostu taki był – szczery i wesoły, jak światełko, którego każdy potrzebuje w gorszy dzień.
Ichiraku Ramen było dość małym miejscem z klasycznym wnętrzem, które dodawało charakteru i odróżniało od innych knajp w okolicy. Z głośników leciała spokojna muzyka, która pozwalała na zachowanie prywatności między gośćmi, jednocześnie nie przeszkadzając w prowadzeniu konwersacji.
– Staruszek również cieszy się, że wróciłaś. – Usiadł spowrotem przy stoliku, cały w skowronkach.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, nigdy tu nie byłam, na co trochę zagubiony podrapał się po głowie.
– Wiele o tobie opowiadałem, obiecałem, że jeśli jeszcze kiedyś się spotkamy to przyprowadzę cię na najlepszy ramen w mieście.
Nie powiedział tego złośliwie, jednak mimowolnie zagryzłam wargę z poczuciem winy. Mogłam już jakiś czas temu przyjechać, choćby na kilka dni, czy nawet próbować się skontaktować. Mogłam, ale tego nie zrobiłam ze strachu przed zderzeniem dwóch światów, do którego nie chciałam dopuścić. Moja przeszłość miała zostać nietknięta, zapomniana, nawet dla mnie.
Jestem tchórzem.
Zrobiłam wiele głupot, wplątałam się w niezliczoną ilość problemów, miałam kłopoty z prawem, z samą sobą, wpadłam po uszy w niekończącą się pogoń za adrenaliną. Chciałam udowodnić sobie i innym, że potrafię. W momencie w którym myślałam, że mam wszystko – tak naprawdę nie miałam nic prócz kłamstw i brudnych pieniędzy. Nie musiał wiedzieć, a na całe szczęście nie próbował za często dopytywać.
Od tego nie da się całkiem uciec, to już na zawsze zostaje i zatruwa umysł, a co najgorsze – ciężko skończyć z czymś, co w teorii jest złe, a jednak sprawia przyjemność. Pogubiłam się, a z drugiej strony nie byłam w stanie całkowicie odciąć się od wszystkiego, co mnie ukształtowało, jakbym zataczała koło. Egoistycznie lgnęłam do Naruto po daleko zapomniane uczucie normalności, chciałam cieszyć się prostymi rzeczami i odpocząć. Już dość.
– Nasza specjalność, miso ramen.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos młodej dziewczyny, która stawiała miski pełne gorącej zupy na naszym stoliku. Cudowny aromat od razu wywołał głośne burczenie w brzuchu, nie tylko u mnie.
– Jesteś najlepsza, dzięki Ayame – powiedział z ogromnym uśmiechem, który dziewczyna odwzajemniła.
Życzyła smacznego i obiecała przynieść kolejną porcję, gdy skończymy. W trakcie jedzenia opowiadał o wszystkich dodatkach z ogromną pasją, a najbardziej zdziwiło mnie, że to właśnie Naruto miał wkład w tworzenie finalnego dania.
CZYTASZ
Controlling chaos
FanfictionW ciągu tych siedmiu lat moje życie runęło już kilka razy, zostawiając rażącą pustkę i chaos, którego nie umiałam okiełznać. Wir pochopnych decyzji, złego towarzystwa, fatalnych wyborów i złudnych nadziei - pogubiłam się. Nie umiem określić, czego...