4. playing a dangerous game

806 44 29
                                    

Czułam delikatne smyranie po ramieniu, które za nic nie pozwalało mi dalej spać. Nie miałam najmniejszej ochoty otwierać oczu, zwłaszcza po zbyt małej ilości snu tej nocy. Zamruczałam niemrawo, po czym przeciągnęłam się i oddałam tej prostej, acz przyjemnej pieszczocie.

– Wiem, że nie śpisz.

W tym momencie nastał koniec moich nadziei, wiedziałam, że już nic nie ugram. Jedyne czego aktualnie pragnęłam to odpoczynku, a najlepiej całego dnia w łóżku z nim...

Niezgrabnie przewróciłam się na lewy bok, powoli otwierając oczy, by móc na niego spojrzeć. Wyglądał nadzwyczaj uroczo z lekko roztrzepanymi włosami, podpierając się wolną ręką o poduszkę, jak zwykle z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Przymknęłam ponownie oczy czując subtelny dotyk na mojej talii, który wywołał cholernie przyjemne dreszcze i sprawił, że chciałam więcej. Całe ciało wręcz błagało o kolejną porcję przyjemności, a on doskonale zdawał sobie z tego sprawę, wiedział czego pragnę i poniekąd lubił to wykorzystywać.

Zsunął ze mnie kołdrę, a ja momentalnie położyłam się na brzuchu z niemą sugestią. Jego długie palce paliły mi skórę, gdy przesuwał je leniwie od góry do dołu po plecach sprawiając, że zatracałam się w tej czułej pieszczocie. Chłodne powietrze wpadające przez uchylone okno subtelnie smagało moje nagie plecy, potęgując przyjemność. Już nie czułam się senna, a rozochocona. Poranki jak ten były niezwykle rzadkie, dlatego każdy z nich chciałam zapamiętać jak najlepiej, by w ciężkich chwilach być w stanie przypomnieć sobie te dobre chwile. Jednak nigdy nie byłam w stanie odgadnąć, o czym myślał, był jak zamknięta księga. Z jednej strony mój, z drugiej... ciągle czegoś brakowało do szczęścia i nie wiedziałam, jak to uzyskać. Nie jestem zachłanna, to po prostu przeczucie. Czasami myślałam, że przesadzam i wyrzucałam sobie zbytni pesymizm i brak umiejętności doceniania chwil.

– Muszę się za chwilę zbierać – przełamał panującą w pokoju ciszę.

Wiedziałam, że to było zbyt piękne, by mogło trwać dłużej. Cała przyjemność z porannych pieszczot powoli przestawała mieć znaczenie.

– Gdzie?

– Mam do załatwienia parę spraw poza miastem. – Starał się odwrócić uwagę od pytania, na które nie chciał i najwyraźniej nie planował odpowiedzieć.

Przybliżył się i poczułam, jak składa delikatne pocałunki na moim nagim ramieniu, ręką ściskając prawe biodro. Nie chciał, bym drążyła, a ja nie chciałam, by znowu mnie zostawiał.

– Pojadę z tobą – wymruczałam licząc, że zadziała.

Westchnął przerywając.

– Rozmawialiśmy już o tym.

Na tę suchą odpowiedź poczułam nieprzyjemne ukłucie w środku, nie podał nigdy żadnego wyjaśnienia i co prawda nie musiał, jednak wydawało mi się, że po prostu wypadałoby, chociażby z uwagi na naszą pokręconą relację. Niby nie sprecyzowaliśmy, „czym" jesteśmy poza zasadą, że nie spotykamy się z nikim innym, choć coraz bardziej przestawało mi to wystarczać. Pragnęłam pewnego rodzaju pewności, stabilności, emocjonalnego zaangażowania z jego strony.

Nie doczekawszy się reakcji z mojej strony złapał mnie za włosy i pociągnął tak, żebym na niego spojrzała.

– Nie bądź taka. – Spojrzał mi prosto w oczy z niemym przekazem, że temat zakończony i możemy zająć się czym innym.

Dosłownie sekundę później wpił się w moje usta, torując sobie wejście językiem. Kąsał i pogłębiał pocałunek sugerując, czego tak naprawdę w tym momencie pragnie – mnie, lecz chyba bardziej pasowałoby mojego ciała. Często pokazywał swoją dominację w ten sposób i wiedział, że ulegałam, spełniając jego pragnienia, jak tylko mogłam. Sama miałam z tego korzyści, temu nie mogę zaprzeczyć.

Controlling chaosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz