2. missed connections

717 39 3
                                    

Nie miałam pojęcia, że wieczór zaczniemy od niezbyt przyjemnych tematów przeszłości, a skończymy objadając się pizzą i pijąc wódkę. Brzmi żałośnie. Gdy tylko cały ten stres zszedł, poczuliśmy się niesamowicie swobodnie i rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim, w czym dość porządnie pomógł alkohol. Kiba okazał się mniej wkurwiający niż wcześniej, zdarzyło mi się nawet zaśmiać do jednej z jego żenujących historii.

Widziałam, że procenty uderzają im do głowy, zwłaszcza że byli wcześniej po dwóch piwach w barze, zresztą sama czułam się lekko wesoła, co zdecydowanie ułatwiało rozmowę. Ciężko się upijam, co można zrzucić na mocną głowę lub duże doświadczenie, tak czy siak na plus dla mnie.

– Ja jutro nie wstanę, naprawdę, czemu sobie to robię? – wybełkotał Naruto, łapiąc się teatralnie za głowę.

– Po prostu skończ pić, jak nie potrafisz – próbował odwarknąć w jego stronę Kiba, choć nie potrafił zachować poważnego tonu.

Nalałam sobie ostatni kieliszek, który od razu wypiłam, zupełnie nie zwracając uwagi na palące uczucie w przełyku – kwestia przyzwyczajenia. Nie powiem, że mam problem z alkoholem, choć momentami zdarzało mi się pić dużo, nawet bardzo. Odpowiednia ilość była w stanie na jakiś czas wyciszyć myślenie i pozwolić mi w spokoju zasnąć, z czym długi czas miałam kłopot. Zaczęło się całkiem niewinne – miałam lepszy humor i nie przejmowałam się całym syfem wokoło, do tego imprezy w specyficznym towarzystwie i warunkach, gdzie nikt z nas nie stronił od alkoholu. Teraz pijam, by uspokoić myśli i zapomnieć, doskonale zdając sobie sprawę z umyślnej ucieczki przed jeszcze nie tak odległą przeszłością.

– Mogę zapalić przy oknie? – zapytałam machając w powietrzu zapalniczką.

– Spoko – odpowiedział Kiba kierując się do kuchni i pokazując bym poszła za nim.

Poczułam chłód płytek wchodząc do pomieszczenia i rozglądając się pobieżnie, było dość przestronne w jasnych tonach, z szerokimi blatami i małym stolikiem z dwoma krzesłami po prawej.

Usiadł na jednym z blatów przy oknie otwierając je, po czym poklepał miejsce koło siebie, które od razu zajęłam. Poczułam jak otula nas otrzeźwiające, nocne powietrze, a skóra natychmiast zareagowała na drastyczną zmianę temperatury. Wyciągnął z paczki papierosa i skierował ją w moją stronę z niemym pytaniem, skorzystałam. Naruto nie poszedł za nami, przyda mu się chwila na ochłonięcie, w takim stanie nie wróżę mu jutro produktywnego dnia.

Odpaliłam i zaciągnęłam się z zadumą. Nie paliłam bardzo długo, on mnie tego oduczył, a teraz czuję jakbym robiła mu na przekór. Wpatrywałam się w szafkę po drugiej stronie kuchni, nie czując potrzeby, by się odezwać się jako pierwsza. Cały wieczór minął w przyjemnej atmosferze, choć na początku byłam sceptycznie nastawiona do Kiby z uwagi na jego komentarz... i moje wewnętrzne uprzedzenia.

– Przepraszam.

Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.

– Pamiętam cię ze szkoły, też zdarzyło mi się rzucić parę nieprzyjemnych uwag w twoim kierunku. – Zacisnął wargi w wąską linię, unikając w ten sposób kontaktu wzrokowego. – Dopiero po akcji z Naruto zrozumiałem, że to nie było w porządku tylko dlatego, że robiła tak reszta. Było mi naprawdę wstyd przez tyle lat.

Cóż, nie spodziewałam się czegoś takiego, w końcu nie chowałam do nikogo z czasów Konohy żadnej urazy, raczej puściłam to dawno w niepamięć zapominając wszystkie twarze – oprócz jednej, należącej do pijanego blondyna z drugiego pokoju. Nie byłam towarzyska, do tego cicha i choć wtedy bardzo przez to wszystko cierpiałam, nie miałam zamiaru bawić się w rozdrapywanie starych ran. Zdziwił mnie jednak tym, że był na tyle odważny by poruszyć ten temat i przyznać się do błędu.

Controlling chaosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz