Wysiadłam z samolotu i odebrałam swoje bagaże. Mark cały czas podążał za mną, co nie specjalnie mi się podobało. Na zewnątrz było jeszcze ciemno, ale słońce miało już niedługo się obudzić. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam wyszukiwać odpowiedniego numeru.
-Dokąd dzwonisz? - wpatrywał się we mnie.
-Po taksówkę - oznajmiłam.
-Nie musisz, ja nas zawiozę - powiedział pewnie. Patrzyłam przez chwilę na niego.
-W porządku - zablokowałam telefon.
-Tędy - przechwycił moją walizkę i poszedł przodem.
Bez słowa podążyłam za nim.Zajęliśmy miejsca w samochodzie i ruszyliśmy w drogę. Wewnątrz panowała cisza, może trochę niezręczna. Oglądałam otoczenie za oknem, a Mark włączył radio i zwiększył głos. Czułam pewną melancholię podczas jazdy. Powinnam się cieszyć czy smucić? Pewne wspomnienia od spotkania z Jiminem zaczęły do mnie wracać. Te moje bezsensowne zachowania i słowa które padały, teraz wydają się śmieszne. Chęć ucieczki i uwolnienia się od niego wyglądają teraz na absurdalne, ale może miałam w tedy rację? Czy to miało związek z Jungkookiem? Czy wszystko co zostało powiedziane jest prawdą? Czy może kłamstwem.. Dlaczego miałabym mu nie ufać? Przecież widzę jego troskę o mnie. Co ze mną jest nie tak? I jak powinnam dalej myśleć? Jaką osobą jest Jimin.. Jungkook.. Chciałabym wiedzieć więcej..
Nagle przypomniałam sobie o czymś i zaczęłam tego szukać wokół siebie.
-Coś się stało? - zapytał nadal trzymając ręce na kierownicy.
-Ja.. ugh.. widziałeś moją torebkę?
-Tak, położyłem ją razem z walizką.
Odetchnęłam.
-Zaraz będziemy na miejscu.
Przytaknęłam, a tak właściwie to mruknęłam i wróciłam do oglądania widoków. Po paru minutach wysiadłam i udałam się do windy. Zauważyłam, że za mną podąża, więc zaczekałam z naciskaniem przycisku. Szybko znaleźliśmy się w środku i wysiedliśmy przed drzwiami. Wciąż trzymał moją walizkę, więc mu ją odebrałam.
Sięgnęłam w głąb mojej torebki i zaczęłam szukać kluczy. Problem był taki, że nie mogłam ich nigdzie znaleźć.
-Zgubiłaś coś? - zapytał stojąc obok mnie. Przyglądał się wszystkiemu.
-Klucze.. Chyba ich nie wzięłam - zaczęłam się denerwować.
-Może zadzwońmy do Parka? - zasugerował.
Przytaknęłam i szybko wybrałam numer.
-A jeśli śpi? Albo jest zajęty? Która jest tam godzina? - wypytywałam podczas czekania.
-Zawsze ma telefon przy sobie, więc powinien odebrać - westchnął.
-Halo, T/I? - usłyszałam jego ochrypnięty głos.
-Obudziłam cię? - zapytałam dla pewności.
-Nie, już dawno nie śpię. Coś się stało? Wylądowałaś już?
-Tak, ale mam problem.. - byłam zakłopotana.
-Jaki? Coś się stało? Boli cię coś?
-Nie, nic mnie nie boli tu nie chodzi o taką rzecz - spotkałam się ze wzrokiem Marka - zapomniałam wziąć klucze od ciebie..
-Co? Na serio? - słyszałam jego przejęty głos - Idź do dziadka, on ma też klucze. Powiedz że to ja Ci kazałem przyjść, nie będzie robił problemów.
-Dobrze.. Ale on chyba jeszcze śpi. To chyba nie jest odpowiednia pora na składanie wizyt.
-W porządku, możesz do niego pójść - zapewniał.
-Okej.. Dzięki - powiedziałam niepewnie.
-Muszę kończyć, za parę minut zadzwonię, kocham cię - rozłączył się.
-I co powiedział? - dopytywał.
-Muszę iść do sąsiada po klucze, zaczekaj tutaj - odwróciłam się na pięcie.
-To daleko? Jeśli tak to powini—
-Nie to następne drzwi - przerwałam mu w pół zdaniu. Pokiwał głową, a ja poszłam do drzwi. Mimo wszystko głupio się czułam nachodząc go o tej porze. To było trochę niegrzeczne z mojej strony, jednak nacisnęłam dzwonek i odczekałam chwilę.
Nie słyszałam żadnego odgłosu, nawet kroków, więc nacisnęłam dzwonek ponownie.
Cholera naprawdę musiałam go teraz obudzić.
Po paru sekundach usłyszałam zbliżające się kroki. Odsunęłam się kawałek od drzwi i patrzyłam gdy się otwierają.
Musiałam w tym momencie wyglądać na wariatkę.
-Dzień dobry - ukłoniłam się grzecznie, odpowiedział mi tym samym - przepraszam, że przeszkadzam, ale potrzebuje kluczy do mieszkania. Zapomniałam zabrać je od Jimina, więc kazał mi do Pana z tym przyjść, mógłby mi je Pan dać? - powiedziałam to na jednym wydechu i patrzyłam na niego wyczekująco. Wyglądało na to że dopiero po chwili zrozumiał co po widziałam.
-A no tak, już przynoszę - udał się w głąb mieszkania. Czekałam na niego przed drzwiami i już po chwili zjawił się z dużą ilością kluczy i mi je podał. Podziękowałam i wróciłam do Marka.
-Udało się? - zapytał gdy tylko mnie zobaczył.
-Oczywiście - podeszłam z uśmiechem do drzwi i je otworzyłam. Weszłam do środka uprzednio zapraszając w pewnym sensie gościa.
Tak dawno tu nie byłam...
Zdjęłam z siebie ubranie i odwiesiłam je do szafy, kazałam dla Marka zrobić to samo że swoim.
-Walizkę możesz zostawić w sypialni, jest na wprost - powiedziałam przechodząc dalej. Bez słowa wykonał moje polecenie - jesteś głodny? - zapytałam żeby się upewnić. Nie chciałam traktować go jako w pewnym sensie ochroniarza, a bardziej jako znajomego lub współpracownika.
-Nie, dziękuję - wrócił.
-To może się czegoś napijesz? - podeszłam do czajnika i nalałam do niego wody.
-Może kawy.. - zajął miejsce niedaleko mnie. Przytaknęłam.
CZYTASZ
||ONE STEP||JIMIN X READER||
Teen FictionJeden krok był początkiem wszystkiego. Jeden krok sprawił, że zapomniałaś o wszystkim, co ważne. Jeden krok wystarczył, żebyś znalazła się przy mnie. Jeden dotyk uszczęśliwił mnie. Jeden uśmiech rozweselił, a jedna łza rozczuliła. Jedno spojrzenie r...