58

463 22 0
                                    

Nic.

Nikt.

Nikt się nie odzywa.

Kurwa.

Szedłem szybkim krokiem, wzdłuż "tunelu" prowadzącego na scenę.

Nikt nie odezwał się do mnie od wczoraj. Nikt nie odbiera moich telefonów. Nie wytrzymuje już tej presji. Potrzebuję tylko jednej głupiej rozmowy. Tylko jednej, żeby usłyszeć jej głos.

Dlaczego to takie trudne?

Wszedłem na tył sceny, gdzie znajdowała się większość ludzi.

Poczęstowali mnie spojrzeniami.

Usiadłem na jednej z kanap i wszedłem na wiadomości. Musiało coś tutaj być.

Natrafiłem na artykuł. Napisali tam, że w jednym z wieżowców wybuchł pożar, ale nie było nic więcej. Nic i to było najgorsze. Chciałem wiedzieć cokolwiek, co mogłoby mnie uspokoić.

Co jeśli teraz leży w szpitalu, w ciężkim stanie? Walczy o swoje życie lub coś podobnego?

Gdy ktoś z nich odbierze to dam im wykład na temat ignorowania mojej osoby.

Za co ja mu płacę?!

Wszedłem w prywatne wiadomości. Muszę jakoś do niej dotrzeć.

"Dlaczego się nie odzywasz?"

Wysłałem jej wiadomość.

-Jimin, twoja kolej - jedna dziewczyna z personelu podeszła do mnie. Wstałem i podążyłem za nią.

Wszedłem na scenę, na której znajdowali się już tancerze. Grzecznie się z nimi przywitałem.

Wyglądało na to, że będziemy ćwiczyć układ do Serendipity.

Zacząłem wykonywać małe ćwiczenia, żeby się rozciągnąć. Nie będę robić teraz czegoś specjalnego, bo to jest tylko próba. Sto procent daję tylko podczas występów na żywo.

Jednak nadal ta myśl zaprzątała mi umysł.

Dzisiaj miała już lecieć samolotem do mnie. Chciałem ją zobaczyć. Brak żadnych wieści frustrował mnie. Teraz może być w samolocie, ale wcześniej nie była.

-Zaczynamy! - ktoś klasnął w dłonie.

Poszedłem, żeby zająć swoje miejsce. Usiadłem, a scena zaczęła się podnosić. Nałożyłem na siebie dmuchaną bańkę, która szybko wypełniła się powietrzem.

Muzyka wypełniła moje uszy i pozwoliła na chwilę się odprężyć.

Po kolei śpiewałem tekst i zatracałem się w jego brzmieniu.

"Rozbiłem" bańkę i wstałem.

~Przeznaczenie nam zazdrości, boję się tak samo jak ty.

Kontynuowałem próbę, a z oddali zobaczyłem biegnącego Yoongiego. Wyglądało na to, że się trochę spóźnił. Uśmiechnąłem się na widok jak szybko przebiera tymi krótkimi nóżkami. To nie jest częsty widok.

~Let Me love, let me love you.

Skończyłem swoją solówkę i przywitałem Suge, który wbiegł na scenę.

-Suga, powinieneś częściej biegać.

-Powinienem więcej spać niż biegać - wydyszał.

-Nie można przespać całego życia.

-Bo co? Mi jest tak dobrze. Dawno zaczęliście? - zmienił temat.

-Nie, nie ma jeszcze wszystkich.

-Kto jest?

-Tylko ja - posłałem mu zadziorny uśmiech.

-Weź odejdź czarownico - poszedł sobie. Zaśmiałem się na to przezwisko.

Poszedłem na kulisy. Usiadłem na jednym z krzeseł, na przeciwko niego. Obracał telefonem w różne strony. Myślałem, że szuka zasięgu.

-POKEMON! - nagle krzyknął, a telefon miał zwrócony na mnie.

-Co? - parsknąłem.

-POKEMON CZY JUŻ WSZYSTKIE MASZ?
TO TY I JA
MUSIMY OCALIĆ ŚWIAT!
POKEMON!
TO PRZYJACIEL MÓJ!

-Nie masz przyjaciół? - patrzyłem na niego i powstrzymywałem się od śmiechu.

-Ramię w ramię w wielki bój!
Pokemon!

-Jestem pokemonem? - zapytałem rozbawiony jego głosem.

-To właśnie, to właśnie ty!

-POKEMON! - z daleka usłyszałem kolejny głos.

Zakryłem twarz dłońmi.

Po chwili pozostali członkowie przyszli do nas.

Taehyung niósł na plecach Hoseoka, który śpiewał to samo co Yoongi.

-Jimin to Pokemon! Łap go! - krzyknął do Hobiego.

Ten szybko wyciągnął telefon i nakierował na mnie.

-Ej ja miałem słabszego! - krzyknął oburzony.

-Taehyung nie ruszaj się tak!

-Jesteś ciężki.

-Codziennie wyciskasz coś z siebie na tej siłowni i mówisz, że to ja jestem ciężki?

-Czuję, jakbym nosił tonę na swoich plecach.

-W porządku - zeskoczył z niego - Jimin nie ruszaj się, jeszcze go nie złapałem.

Wystawiłem mu język.

-Kupię ci czapkę pokemona, a później zrobię Ci zdjęcie - oznajmił.

-Nigdy nie myślałem, żeby kupować takie rzeczy.

-W tedy będziesz żywym pokemonem.

-Tylko bez łapania mnie.

-Yoongi! Potrzebujemy sprzętu. Na hiper dużego pokemona!

-Przestańcie już - zakryłem twarz dłońmi.

-RM, twoja kolej - jedna osoba z personelu odezwała się.

RM skierował się w stronę sceny. Szybko pobiegłem za nim, żeby uwolnić się od tej dwójki.

Dogoniłem go i zarzuciłem swoje ramię na jego.

-Zostanę twoim wiernym fanem i zrobię Ci fanchant - oznajmiłem.

-Tylko uważaj na inne fanki, bo jeszcze cię pobiją.

Poklepał mnie po brzuchu i odszedł ode mnie.

-Do końca życia będziesz mnie tym dręczył?! - krzyknąłem do niego. Usłyszałem jego głośny śmiech. Zszedłem ze sceny i usiadłem na jednym z krzeseł.

-Wooo jedziesz! - krzyknąłem do niego, żeby dodać mu otuchy.

Dookoła zrobiło się kolorowo. Lubiłem te efekty, zwłaszcza w tej piosence.

Słuchałem jak śpiewa i po paru sekundach obok mnie zjawiło się parę osób. Nie tylko z zespołu, ale też z personelu.

Jungkook usiadł obok mnie.

Nie przeprosiliśmy się, ale wciąż wyglądało na to, że wszystko między nami się uspokoiło. Można powiedzieć, że pogodziliśmy się bez słów. Może to lepiej, że tak się stało.

-JHOOOOOOOOOOOOOPE! - usłyszałem z oddali krzyk Yoona. Przygłuszył nawet muzykę.

Po chwili znalazł się obok mnie, razem z Hobim.

-Pacz co znaleźliśmy! - Jhope wyciągnął czapkę zza pleców.

-Serio - złapałem się za głowę.

-Ej fajna jest, odkupię - Kookie zabrał mu czapkę i nałożył na głowę - nawet ciepła - stwierdził.

-Uratowałeś mnie - parsknąłem śmiechem.

-Ale naprawdę jest fajna - zdjął ją i zaczął dokładnie oglądać.

||ONE STEP||JIMIN X READER||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz