W końcu cię mam

3.1K 84 6
                                    

-jasna cholera...
-witaj skarbie
Od razu rzuciłam się do ucieczki ale Artur szybko złapał mnie za nadgarstek i przytulił.
Próbowałam się wyrwać ale nie miałam tyle siły żeby się wydostać
~Mmm...nareszcie
-zamknij się debilko i walcz
~Nie zamierzam
-ty złośliwa nic nie warta kupo futra!!
Znowu zaczęłam się szarpać ale usłyszałam ostrzegawcze warczenie, nie boję się
-jesteś nareszcie moja, tak długo cię szukałem, już zacząłem tracić nadzieję
-puszczaj mnie!
-nie już nigdy nie pozwolę ci uciec, jesteś moja
I w pewnym momęcie wpadłam na szalony pomysł ale co tam raz się żyję.
-mój ukochany, nie potrzebnie się martwisz jestem cała twoja. Rozpięłam dwa guziki mojej czarnej koszuli i spojrzałam na Artura.
On uśmiechnął się i zamruczał, po raz pierwszy widzę alfę uśmiechniętego i który mruczy jak kot hahaha.
Artur podszedł bliżej i popchnął mnie na kanapę, zawisł nade mną, no nie to nie tak miało być miałam uciec a teraz nie mam jak!!!
-myślałaś że uciekniesz prawda ale ja nie zamierzam na to pozwolić, za to nabrałem ochotę na...
Zaczął składać mokre pocałunki na mojej szyji no nie tylko nie...
Ledwo powstrzymywałam się od jęknięcia
-Mmm.. już znam twój czuły punkt i ugryzł mnie w ucho
~Mmm..chce więcej!
-zamknij pysk zdrajczynio!
Dobra mam kolejny plan wzięłam w ręce twarz Alfy i pocałowałam go delikatnie w podbródek, zjechałam delikatnymi pocałunkami na szyję, Aron zamruczał i przymknął oczy. Podniusł się na łokciach i zjechał pocałunkami do dekoltu ja lekko podniosłam się chcąc jakoś uciec ale byłam w pułapce.
Artur ręką mnie przucisnął do kanapy
Zaczęłam ostrzegawczo warczeć
~Co ty robisz dlaczego warczysz na naszego  mate?!
-Milcz!!
Artur poważnie na mnie spojrzał :
-dlaczego na mnie warczysz?
-nie przyciskaj mnie do kanapy!, chce być na górze!
-Mmm.. to ja jestem alfą
-Ale ja też mam coś do powiedzenia!
-nie podnoś na mnie głosu!
-złaź ze mnie!
-nie!
Znowu zaczęłam warczeć a on na mnie i w pewnym momęcie usłyszałam krzyk pani Verner.
-ty potworze zostaw ja!!!
Artur momętalnie się podniusł i złowrogo się na nią patrzył, wręcz z chęcią mordu
-Nie pani Verner!,to... mój...
-mate...
-już rozumiem, przykro mi dziecko,
Podeszła do mnie i przytuliła, usłyszałam obok warczenie
-jakby co pisz do mnie listy
-pewnie - obie miałyśmy łzy w oczach
-trzymaj się drogie dziecko i wyszła
-kto to był?
-nieważne..
-jestem twoim mate! Musisz mi mówić wszystko!
-nie muszę
Dobra biegnę do wyjścia za 3..2..1..teraz!
Biegiem ruszyłam do drzwi z tyłu i  szybko ruszyłam w las, Artur biegł za mną, siedział mi na ogonie
~Co ty robisz debilko, to nasz mate!
-w dupie to mam!!
Usłyszałam dźwięk łamanych kości nie dobrze zmienił postać!!!
No super teraz mnie kuźwa goni wielki czarny jak smoła wilk z czerwonymi ślepiami, po prostu to iście najszczęśliwszy dzień mojego życia...
~mógł być gdyby nie przeszkodziła nam ta starucha i gdybyś nie uciekała przed naszym ukochanym!
-Zamknij wreszcie mordę głupia naiwna kretynko!
~pff.. co za brak manier
Eh... Serio wilkołak mnie goni a ona mi tu teraz z manierami wyskakuje, w tym momęcie...
Aron jest coraz bliżej kurde felek czemu ja?!
*Nie uciekniesz mi! *
*przestań mi włazić do łba*
Skręciłam w prawo a  przede mną był pień, dam radę..
Skoczyłam ale wylądowałam twarzą w ściółce a Aron przygniatał mnie swoim cielskiem i warczał wściekle. Usłyszałam dźwięk przestawiających się kości. Próbowałam wstać ale lewa noga zaczęła mnie boleć
-wracasz ze mną do domu!
-nie!
-jesteś moja i idziesz ze mną
Znowu próbowałam się podnieść ale nie wiele mi to dało bolało jak cholera
-co ci się stało skarbie?
-nic...
I wtedy Aron podniusł mnie i zarzucił  na plecy jak worek ziemiaków.
-wracamy do zamku a tam obejrzy cię lekarz wilczku, poczułam lekkie uderzenie w pośladek, czy ten zboczeniec mnie klepnął?!
-zboczeńcu trzymaj łapy przy sobie!
-nie jestem zboczeńcem tylko twoim mate a pozatym masz taki ładny tyłeczek że grzechem było by go nie dotknąć
-debil!
-jestem alfą, nie podnoś na mnie głosu a karę za ucieczkę dostaniesz jak wyzdrowiejesz
-co jaką karę do cholery?!
-wyrażaj się żabciu, za tą ucieczkę dostaniesz pięć klapsów na tyłek
-przepraszam bardzo ale czy nie zauważyłeś że jestem trochę za duża na karanie mnie klapsami!?
-nie sądząc po twoim zachownaiu
-ja już się nie wyrażam na temat twojego zachowania..
-jak ja się niby zachowuje?
-aż dziwne że nie zauważyłeś jak wszyscy się ciebie boją..
-no cuż tak trzeba...
-tak jak trzeba zabijać niewinne dziecko...
-skończmy temat
-a jeśli nie..
-temat skończony...
-a tak właściwie to będziesz mnie niósł całą drogę do pałacu?
-nie, pojedziemy konno
-o to nawet fajnie lubię konie, są bardziej mądrzejsze niż niektórzy władcy
auu!!! No co taka prawda
-uspokój się bo dostaniesz kolejnego klapsa
Gdy byliśmy już przy wierzchowcu, Artur przeżucił mnie przez siodło i galopem ruszyliśmy do zamku...






Wilczy KrólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz