Obudziły mnie promienie słoneczne z lekkim trudem otworzyłam powieki.
Ciemny pokój, meble.. zaraz.. zaraz gdzie ja..
Okręcam głowę w lewo i widzę Artura?!
Fala wspomnień uderzyła - walka na balkonie, krew, potem nicość, ciekawe ile tak przeleżałam, podniosłam za dużą koszulę i zobaczyłam że nie mam ran to dobrze, regeneracja robi swoje. Spojrzałam na Artura, gdy spał wydawał się taki bezbronny i niewinny chociaż tak naprawdę jest potworem.
Dobra muszę się podnieść z trudem mi się to udaje, serio musiałam długo przeleżeć już miałam po cichu wstać ale zaplątałam się w koc i wylądowałam na podłodze.
Artur się obudził, jak mnie zobaczył w jego oczach zatańczyły iskierki szczęścia.
zbliżył się do mnie a ja próbowałam się wyplątać, uwolniona chciałam wstać ale Artur zawisł nade mną jest za blisko, nerwowo przełknęłam ślinę, patrzył mi prosto w oczy w końcu się odezwał :
-tak się cieszę że się obudziłaś kochanie
-nie nazywaj mnie tak!
-przepraszam za tamto ja..
-gówno, gdzieś mam twoje przeprosiny
-ile czasu byłam nieprzytomna?!
-7 dni
-co tydzień!? No pięknie mnie urządziłeś!
-przepraszam ja...
-twoje przepraszam nic nie...
Nie dokończyłam bo mnie pocałował, całował delikatnie i namiętnie, lekko trzymając podbródek
-wiem co zrobiłem i żałuję tego ale wiedz że cię kocham i jesteś dla mnie wszystkim
~ooo jaki on jest słodki
-ehh.. serio..a ona znowu swoje, ręce opadają
-chce wstać
-mm a jeśli na to nie pozwolę. Klęcząc złapał mnie za łydki i przybliżył do siebie, nachylając się poczułam jego zapach lasu i limonki cholera
Złapał mnie za nadgarstki i przyczymał nad głową
O nie nie nie...
Zaczął nosem błądzić bo mojej szyi
Cholera.. mój oddech i serce przyśpieszyło, składał mokre pocałunki na szyi
Przygryzałam wargę to było takie przyjemne..
-kochanie nie przygryzaj tych cudownych warg, to jest takie seksownie...
-złaź ze mnie!
Zaczął lizać, całować moją skórę na szyi i obejczykach
-coś mówiłaś kochanie?
Na jego twarzy zagościł tryumfalny uśmieszek
-zzłaź ze mnie-mój głos był cichy i niestety mało przekonywujący
Czułam jak niepokojąco wzrasta podniecenie...
Ogranij się on cię prawie zabił...
Zaatakował moje usta jego pocałunek był bardziej porywczy i dziki odwzajemniłam go chociaż nie powinnam.
Zaczął rękami błądzić po moim ciele wywołując u mnie przyjemne dreszcze.
Zaczął delikatnie głaskać moje uda jeżdżąc coraz wyżej i pewnie wylądowali byśmy w łóżku, gdyby nie lekarz który zapukał w drzwi bo przyszedł na badania kontrolne
*
-dobrze i tutaj wszystko w pożądku
Artur stał z boku nabzdyczony jak bąk i patrzył na lekarza morderczym spojrzeniem, powarkując gdy tylko mnie dotykał
-wszystko jest w pożądku jest Luna zdrowa jak ryba
Uśmiechnęłam się do niego lekko, podziękowałam i wyszedł noi oczywiście odezwał się Artur :
-co to miało być?!
-co?
-ten uśmiech!
-to już nie mogę być miła?!
-możesz ale tylko do mnie masz się tak uśmiechac!
-nie mrucz
W brzuchu mi zaburczało postawiłam więc że pójdę do kuchni i coś zjem, ruszyłam więc w stronę drzwi
-a ty gdzie idziesz?!
-na jedzenie
-zostań tu ja przyniosę jedzenie, na co masz ochotę?
-hmm..naleśniki
I tak Artur wyszedł z sypialni a ja postanowiłam że trochę się odświeżę, weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro i wyglądałam jak zoombie!
Balda twarz, tłuste i splatne włosy, wory pod oczami,siniaki.
Rozebrałam się i weszłam do wanny, użyłam olejku który był pod ręką do kąpieli, użyłam męskiego żelu bo tylko taki był i dokładnie się umyłam.
Wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem i niestety zapomniałam ubrań...
*
Na moje nieszczęście akurat jak wychodziłam z łazienki w tym momęcie przyszedł Artur ze stosem naleśników z syropem klonowym.
Gdy na mnie spojrzał miał rozchylone usta a jego oczy zabłysły rubinową czerwią
Faack
Biegiem ruszyłam do łazienki i oparłam się o drzwi, cholera..
-po co się chowasz jesteś piękna i moja, pozatym wyglądasz w tym ręczniku naprawdę podniecająco , chociaż wole ciebie bez
-zboczeńcu podaj mi ubrania!
Usłyszałam za drzwi jego śmiech
-to choć po nie
-nie kłóć się ze mną!
ja uchylę lekko drzwi a ty mi podasz ubrania
-haha dobrze golasku
Pfff...
Lekko uchyliłam drzwi, wzięłam ubrania i już miałam szybko je zamknąć ale Artur w ostatnim momęcie stopą zablokował drzwi i wprował do środka
Zaczęłam się cofać ale natrafiłam na zimne kafelki,
Artur oblizał usta, nie mogłam uciec bo po bokach mojej głowy miał ręce.
Serce zaczęło mi bić jak oszalałe, zbliżył się i mnie pocałował, pocałunek był delikatny i długi. Odwzajemniłam go i czułam jak po moim ciele przechodzi dreszcz.
Przerwał go i spojrzał mi prosto w oczy
-nie skrzywdzę cię
-choć na śniadanie ale najpierw się ubierz, mój golasie
Pocałował mnie w czoło i wyszedł..
Chwilę minęło zanim w końcu się ruszyłam, byłam w niemałym szoku, bałam się że mnie skrzywdzi a on po prostu mnie pocałował i wyszedł
*
-Mmm pyszne.. Zadowolona pochłaniałam już 3 naleśnika
-zjedz jeszcze jednego
-nie jestem już najedzona
-nalegam
-nie naprawdę nie zmieszczę
-proszę..
-nie
-eh..no dobrze kochanie, choć wybierzemy się na przejażdżkę
Eee.. WTF... czy ktoś podmienił tego człowieka czy co...
Zeszłam na dół z Arturem i pokierwalismy się do stajni.
Konie były już osidlane oba kare
-czy masz jakieś konie, które nie są tylko i wyłącznie czarne?
-nie, bardzo podobają mi się kare konie pozatym to są najlepsze konie w całym królestwie
-dobrze już nie szpanuj
-jeździłaś już kiedyś konno?
-tak
Zwinnie wskoczyłam na siodło i spojrzałam na Artura
-hmm.. Jesteś taka seksowna i zwinna, dałbym wiele gdybyś to na mnie tak zwinnie wsiadała i jeździła😏😏
Na co przwróciłam oczami
-dobrze że wole konie od ciebie
Artur chwycił za lejce i wyprowadził nasze konie ze stajni i wskoczył na siodło
-pokaże ci królestwo, jedźmy...
I tak zwiedziliśmy całe królestwo, dzięki czemu lepiej znam okolice i ułatwi mi to ucieczkę..
*
Właśnie wracaliśmy do zamku, gdy :
-Arturkuu..
Fuu jaka ta osoba ma piskliwy głos
I dosyć szybko ukazała się wysoka z piwnymi oczami i czarnymi włosami wilczyca z tobą tapeta na ryju i sukienka ukazującą prawie sutki
-Arturkuu tak...
Spojrzała na mnie i zmierzyła wrogim spojrzeniem
-co to za lafirynda
-poważnie i kto to mówi masz tonę tapety na ryju i sukienkę która nic nawet nie zasłania
-pff zazdrościsz mi..
-głupoty, nie bardzo
-ty mała..
Już chciała do mnie dolecieć ale Artur złapał ją za szyję
-nie waż się podnosić ręki na Lunę!
Straż!!!
Dosłownie po sekundzie przybyli żołnierze
-zamknąć ja w lochu i torturować może to ja nauczy moresu
-tak jest
I tak ten dziwny plastik został zabrany ode mnie
-nic ci nie jest?
-nie wszystko w pożądku
To dobrze..
*
-dobra jaki jest Twój ulubiony kolor?
-błękitny
-mój czarny ale to już wiesz
-ulubione jedzenie?
-hmmm stek
-kurczak
-ulubione zwierzę
-hmm pies
-koń
-heh tak to już wiem
-wiek?
-20
-18
-ulubiona muzyka?
-Ed Sheeran - perfect
-hmm..Wigle-Jason Derulo, Maroon 5...
-hahaha serio xD
-tak a co?
-nic wigle wigle wigle hahaha
-haha... bardzo śmieszne..
*
I tak dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się, naprawdę nie jest taki zły
~pocałujmy go! - zaskomlała moja wilczyca
-nie...
~to chociaż przytulmy...
-przestań
No dobrze to będziesz spać w moich rzeczach tu masz koszulkę i bokserki. A jutro wybierzemy się na rynek i kupimy Ci coś ładnego, no to teraz przebieraj się w piżamkę i idziemy spać
-a gdzie mój pokój?
-tutaj
-ja nie chce z tobą spać
-dlaczego nie
-ja wolę spać sama i ..
-kochanie to nasze łóżko i nasz pokój
-protestuje, to ja idę spać do innego pokoju
-niee!
-czemu?
-śpimy razem i kropka
-dobrze
Haha on naprawdę myśli że się na to zgodze a w życiu biorę koc, poduszkę i kładę je na podłodze
-co ty robisz?
-szykuje się do spania
-nie będziesz spać na podłodze
-będę
-nie będziesz
Położyłam się wygodnie
-eh... Usłyszałam jak Artur schodzi z łóżka i oczywiście wziął mnie w stylu panny młodej.
Położył mnie delikatnie i wślizgnął się pod kołdrę, próbowałam się oddalić ale złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie
-nie walcz wilczku, idź już spać
I tak oddałam się w objęcia Morfeusza...
CZYTASZ
Wilczy Król
LobisomemArtur jest znanym wilkołakiem ponieważ wszyscy kojarzą go z brutalnością i agresją, każdy wilkołak gdy słyszy jego imię trzęsie się ze strachu albo zaczyna modlić myśląc o lepszym świecie bez tyrana. Artur pragnie znaleźdź swoją mate by obdażyła go...