Rozdział XIV - Kinderniespodzianka

558 51 9
                                    

Kropka - pożyczyłam tekst na tytuł tak mi się spodobał! :)

Słyszę jakieś głosy... Ten szum rozsadza mi głowę.. Tak strasznie boli mnie brzuch i głowa.. Nie mogę się obrócić.. i znowu te głosy.. I ten zapach.. Dałabym sobie rękę uciąć, że to znowu on.. Próbowałam otworzyć oczy, ale stale widziałam ciemność.. Odwróciłam delikatnie głowę w bok i wtedy dostrzegłam pikający sprzęt i jakieś światełka. Była noc. Podniosłam delikatnie dłoń i zorientowałam się, że mam wbity wenflon. Jestem w szpitalu. Pulsujący ból głowy stale daje o sobie znać. Chciałam się podnieść, ale na chęciach się skończyło. Opadłam zrezygnowana na łóżko i wpatrywałam się w sufit.
- Jak się czujesz? Zachrypnięty głos z głębi pokoju przestraszył mnie, aż się wzdrygnęłam na łóżku, a serce rozpoczęło swój galop. – Nie chciałem cię przestraszyć. Zbliżył się do łóżka, wziął krzesło i usiadł obok mnie.
- Co ja tu robię?
- Zemdlałaś na spotkaniu. Widziałem od początku, że źle się czujesz. Dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś chora?
- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć, a poza tym.. Nie chciałam tych 10%, chciałam mieć spokój, a niestety go nie mam.. Znów wymyśliłeś jakieś spotkanie, jestem ciągana po tej pieprzonej firmie. Chciałam zamknąć ten rozdział, ale ty mi na to nie pozwalasz! Poczułam jego ciepłą dłoń, na mojej. Ten gest był jak „ciche przepraszam" z jego strony. Nie zabrałam ręki, a on nic nie powiedział. Po chwili pocałował mnie w nią. Zaskoczona spojrzałam na niego, a on wpatrywał się we mnie.
- Co ty wyprawiasz? Szepnęłam z bijącym sercem.
- Przestraszyłaś mnie. Odparł.
- Ciebie? Jestem zdziwiona, że tak można.
- Daj spokój z uszczypliwością. Zgromił mnie wzrokiem.
- Martwię się o ciebie.
- Nie musisz. Poradzę sobie, nie takie rzeczy już mnie w życiu spotkały i nie takie rzeczy udało mi się pokonać. – Dzwoniłeś do Vito? Mówiłeś mu o mnie? W jednej chwili wyprostował się jak struna i puścił moją dłoń.
- Nie.
- To dobrze. Nie dzwoń do niego, sama to zrobię.
- Oczywiście. Burknął z ironią. Co on taki wrażliwy pomyślałam.
- Która jest godzina?
- Dochodzi północ.
- To co ty tutaj robisz? Jedź do domu, do Iriny na pewno się o ciebie martwi.
- Nie jesteśmy razem. Po weselu się rozstaliśmy.
- Oh.. Nie wiedziałam..
- Igo, przestańmy bawić się w kotka i myszkę. Dobrze wiem, że czujesz to samo, co ja. Jak jestem blisko ciebie to czuję tę chemię między nami, to przyciąganie. Mimo, że jesteśmy zawsze dla siebie niemili i próbujemy się nawzajem ranić. Podobasz mi się i pociągasz mnie. Ta noc, którą wtedy spędziliśmy razem była najlepszą w moim życiu. Nigdy wcześniej się tak nie czułem, nigdy wcześniej nie wstałem z bananem na twarzy patrząc na nieumalowaną kobietę obok mnie. Każde nasze przypadkowe spotkanie bardziej mnie utwierdzało w tym, że muszę cię bliżej poznać. A ty.. A ty od początku mnie zaskakiwałaś, od tego spotkania na drodze po dzień podpisywania umowy czy to, że pokazałaś się na weselu z moim bratem. To chyba przekreśliło wszystko. Mój brat ma wobec ciebie czyste zamiary, rozmawiałem z nim o tym. A ja nie chcę się wtrącać i psuć tego, co jest między wami. Mimo, że wydaje mi się, że ten zachwyt póki co jest tylko z jego strony. Jesteś wyjątkowa, ale niestety nie dla mnie. Mój brat miał więcej szczęścia ode mnie. Patrzyłam na tego człowieka i nie wierzyłam w to, co mi przed chwilą wyznał. Był tak strasznie inny od tego Rafaela którego poznałam, był taki bezradny i skruszony. Po prostu smutny. Po tych słowach moje serce jakby pękło na tysiąc małych kawałeczków. Mimo, że broniłam się przed uczuciem do tego faceta miał rację było coś, co mnie do niego przyciągało. Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć do Sali wszedł lekarz z moją kartą w dłoni.
- Dobry wieczór pani Igo.
- Dobry wieczór panie doktorze. Rafael stanął w kącie pokoju i z założonymi rękami przyglądał mi się uważnie. Przełknęłam gorzko ślinę i czekałam w napięciu na to, co powie lekarz.
- Mamy już pani wyniki badań i znamy przyczynę pani kiepskiego stanu zdrowia. W jednej chwili zbladłam i poczułam suchość w gardle.
- To coś poważnego panie doktorze? Szeptałam. Spojrzał na mnie uważnie zza swoich okrągłych okularów.
- Tak. Czy to pani krewny? Wskazał na Rafaela.
- Nie. Pokręciłam głową.
- Zatem muszę pana prosić żeby opuścił pan pokój.
- Nie ma takiej opcji. Rafael stał z założonymi rękami i uważnie mi się przyglądał.
- Nie jest pan rodziną i nie mogę panu udzielać informacji o pacjentce.
- A ja się stąd i tak nie ruszę dopóki nie usłyszę co jej jest. Lekarz spojrzał z konsternacją na mnie i na niego.
- Do pani należy decyzja. Mówił już poirytowany.
- Wyjdź proszę. Zwróciłam się do Włocha.
- Nie ma takiej możliwości. Powiedziałem już. Mówił twardo nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Dobrze... Niech pan mówi.. Już chyba gorzej być nie może..
- Z przeprowadzonych badań wynika, że ma pani bardzo wysokie ciśnienie stąd te bóle i zawroty głowy. Odetchnęłam z ulgą – to tylko ciśnienie.. – Z kolei badania krwi jednoznacznie wskazują, że jest pani w ciąży.
- Co?! Poderwałam się z łóżka z walącym sercem. Spojrzałam na Rafaela jego mina była bardziej zaskoczona od mojej.
- Rano zostanie pani przewieziona na ginekologię i zbadana przez lekarza, tam się pani wszystkiego dowie.
- W ciąży?! Przecież ja mam spiralę! Krzyknęłam.
- A kiedy pani ją zakładała? Spytał spokojnie lekarz. Położyłam się na łóżko i zaczęłam liczyć.. Po ślubie byliśmy cztery lata, a ja ją założyłam przed.. to będzie jakieś pięć lat..
- Boże.. Szepnęłam.
- Teraz niech pani odpoczywa jutro lekarz przepisze pani witaminy i da wskazówki jak się prawidłowo odżywiać. A teraz życzę dobrej nocy.
- Dobranoc. Burknęłam. Rumieńce wyskoczyły na moją twarz kiedy spojrzałam na Włocha.
- Heh.. Zaśmiał się gorzko. – Gratuluję. A potem po prostu wyszedł...

Gdybyś tylko wiedział, że to twoje.. Pomyślałam.

Ponad ziemiąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz