Rozdział XXIII - Wyrzuty sumienia

548 42 6
                                    

Moje Drogie Panie!
Tylko proszę nie krzyczeć! :)
Chciałam przeprosić za tak długa przerwę, ale właśnie jestem w trakcie przeprowadzki do swojego wymarzonego domu! Dzisiaj to moja trzecia noc tutaj. Jak się zapewne domyślacie panuje tu istny armageddon - dzieci, pies i fura klamotów! Ale chyba nie muszę Wam pisać - że nie ma to jak u siebie!

Igor
Kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem od razu pożałowałem tego co się stało. Była niewinna, bezradna i cierpiała przeze mnie. Chciałem zemsty za wszelką cenę, ale pożałowałem tego od razu. Wyrzuty sumienia i jej cierpienie doprowadzały mnie do szału. Nie umiałem być obok niej i przyglądać się jej smutkowi. Szalałem z tego powodu, że ją zraniłem i to w taki brutalny sposób. Chciałem odpokutować za swój błąd i ulżyć jej w cierpieniu. Starałem się i robiłem wszystko, żeby nic jej nie zabrakło. Obserwowałem ją, jej nastrój i zachowanie szczególnie względem koni. Podobały jej się – widziałem to. Rozpierała mnie duma. Każdy kto mnie naprawdę znał wiedział, że mam na ich punkcie bzika, a szczególnie wobec Luny, która przykuła jej uwagę.
Codziennie przyglądałem jej się jak śpi i błagałem o wybaczenie. Widziałem jak się męczy, jak ciężko jej poradzić sobie z utratą dziecka. A to wszystko kurwa moja wina! Chęć zemsty wyparła wszystkie moje szare komórki i pozwoliła na wyrządzenie krzywdy niewinnej istocie.
Obiecuję ci Igo, że postaram się zrobić wszystko żebyś kiedyś mi to wybaczyła...




Iga
Po tym co usłyszałam od tego mężczyzny jakby kamień spadł mi z serca. Zaczęłam oddychać. Uśmiech od razu zagościł na mojej twarzy, a nogi niosły mnie do jego ciężarówki. Naładowana dobrą energią usadowiłam się tuż obok niego.
Mężczyzna o wyjątkowo niebieskich oczach i białych włosach spojrzał się na mnie i zmierzył od stóp do głów.
- Nie wiem dlaczego, ale ufam ci, że mi zapłacisz.
- Zostałam wdową, mój mąż zginął w wypadku, mam te pieniądze i z przyjemnością panu zapłacę.
- Zbyszek – podał mi rękę po czym ją ścisnął.
- Iga. Miło mi – uśmiechnęłam się do niego z ulgą.
Mężczyzna odpalił silnik i ruszył w drogę. Sprawnie operował ciężarówką, widać, że miał sporą wprawę. Po chwili wyjechał z parkingu i kierowaliśmy się do domu.
- Długo już jeździsz ciężarówkami? – zagadnęłam.
- Dwadzieścia pięć lat.
- To szmat czasu.
- Mam już dość, odliczam dni aż będę na emeryturze, jeszcze tylko trzydzieści trzy miesiące.
- Jak się znalazłaś w Rosji?
- Zostałam uprowadzona.
- Dlaczego?
- Tego właśnie nie zdążyłam się dowiedzieć bo uciekłam. Ale to nie byli dobrzy ludzie. Straciłam przez nich dziecko.
Sama nie wiem dlaczego mu to powiedziałam. Po prostu czułam, że mogę być z nim szczera. Pomaga mi i nie chcę dać mu powodów do nieszczerości, która wpłynęłaby na jego decyzję o pomocy mi.
- Handlarze żywym towarem?
- Chyba tak.
- Pełno tych skurwysynów na całym świecie – syczał przez zaciśnięte zęby.
- To prawda – odpowiedziałam ziewając i patrząc za szybę.
Teraz dopiero poczułam, że jestem zmęczona. Wychodził ze mnie powoli stres i napięcie, a to dopiero był początek mojej podróży do domu.
- Skąd jesteś?
- Z Gdańska, a ty?
- Z wioski Nowiny Wielkie w lubuskiem. Mam domek, psa, ciszę i spokój. Blisko las. Zapraszam na grilla.
- Dziękuję. Brzmi bardzo kusząco – uśmiechnęłam się szczerze.
- Zrobię tylko basen i będzie jak w Juracie! – zaśmiał się donośnie.
Nawet nie wiem kiedy widok drzew i samochodów rozmył się i zasnęłam.
**
- Jak tam wyspałaś się? – Zbyszek z uśmiechem na ustach przyglądał mi się.
- Tak, dziękuję – przeciągnęłam się i ziewnęłam soczyście.
- Zbliżamy się do granicy – Zbyszek posłał mi przepraszający gest, a ja przełknęłam ślinę.
- Nie mam dokumentów – spojrzałam na niego poddenerwowana.
- Jeśli na granicy będzie mój dobry znajomy to nie będą przeszukiwać ciężarówki jeśli nie..
- Rozumiem. To co robimy?
- Wracamy do domu – uśmiechnął się mężczyzna.
Tego dnia ewidentnie dopisywało mi szczęście. Na granicy Zbyszek spotkał swojego kolegę i bez problemu ją przekroczyliśmy. Moment, w którym byliśmy już w Polsce pozwolił mi swobodnie oddychać. Poczułam się wolna i nareszcie szczęśliwa. Niestety do mojej głowy wdarło się mnóstwo pytań bez odpowiedzi i bezradność. Nie wiedziałam gdzie mam się teraz udać? Wrócić do domu? Miałam pewne obawy, że tam mógłby czekać na mnie ktoś od Igora więc ta opcja odpadła. Najgorsze jest to, że nie mam dokumentów, muszę je wszystkie wyrobić od nowa, a to trochę trwa.
Igor – dlaczego mnie uprowadził i co miał zamiar ze mną zrobić? Ten człowiek i jego zamiary to dopiero zagadka. Martwi mnie jednak jego bogactwo i to, że dzięki niemu jest zdolny do wszystkiego. A jeśli to on kazał mnie zgwałcić Martinowi i zabić moje dziecko? 
Potrząsnęłam głową i otarłam zabłąkane łzy z twarzy. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam układać plan jak przetrwać i nie dać się złapać.



- Posłuchaj Iga, nie chcę żebyś myślała o mnie źle, że jestem pazerny i rzuciłem się na pieniądze.
- Nie ma sprawy..
- Daj mi skończyć. Te pieniądze są mi po prostu potrzebne. Moja żona choruje na raka, a leki, chemia wszystko jest bardzo drogie. Ja chcę po prostu ulżyć jej w cierpieniu i mieć ją obok siebie jak najdłużej.
Położyłam mu rękę na ramieniu i spojrzałam w oczy.
- Dlatego Zbyszku teraz z jeszcze większą satysfakcją ci zapłacę. Naprawdę uratowałeś mi życie, a to dla mnie jest cenniejsze od wszystkich pieniędzy świata. Mam nadzieję, że twoja żona wyzdrowieje i będziecie cieszyć się sobą jak najdłużej.
Widziałam jak kamień spadł z serca temu człowiekowi. Był stary i spracowany, a zapewne żona była wszystkim co podtrzymywało go na duchu. Niestety role się odmieniły i widać było, że sobie z tym po prostu nie radził. Widziałam, że się wzruszył i jednocześnie ścisnął dłońmi kierownicę.
- Tak bardzo ją kocham Igo. Naprawdę! I jestem gotów dla niej zrobić wszystko! Rozumiesz?! Wszystko!
Patrzyłam na niego z oczami pełnymi łez i go podziwiałam. To był tygrys, wojownik i samiec w jednym w dodatku walczył o swoją kobietę. Ile bym dała, żeby spotkać takiego faceta na swojej drodze. Wiernego, honorowego i zdolnego do wszystkiego z miłości do kobiety. Myślałam, że takie scenariusze są tylko w bajkach, filmach lub książkach. Jakże miło się zaskoczyłam!
- Zbyszku gdybyś był wolny to wiedz, ze zrobiłabym wszystko żebyś stał się moim mężem.
Mężczyzna po krótkiej chwili wpatrywania się we mnie wybuchł szczerym i głośnym śmiechem.
- A co ja takiego zrobiłem Igo? – pytał zdziwiony przyglądając mi się i jednocześnie prowadząc pojazd.
Po krótkiej chwili zamyślenia odwróciłam się w jego stronę.
- Kochasz Zbyszku, a to najważniejsze – stwierdziłam.

**
Podróż z tym człowiekiem minęła mi wyjątkowo miło i szybko. Po przekroczeniu granicy na najbliższej stacji benzynowej przelałam mu obiecaną kwotę na konto.
Cieszył się, a w jego oczach widać było iskierki nadziei.
W ramach wdzięczności podwiózł mnie pod same drzwi i zapraszał do siebie na wieś na grilla.
Zapach Polski i mojego Gdańska rozpromienił mnie bardzo i wszczepił nową energię i nadzieję, na to, że będzie dobrze. Nie chciałam myśleć o konsekwencjach ani o tym „co będzie" liczyło się tu i teraz, a najważniejsze było to, że znów jestem wolna.
Stałam przed drzwiami i łapałam łapczywie powietrze bałam się zapukać. Moje wnętrzności błagały o rozwagę i spokój. Niestety wygrał rozsądek.
Zapukałam. Po chwili w drzwiach pojawiła się ona zasłaniając usta z zaskoczenia.
- Iga! To ty?!

Pomału się rozkręcam w nowym miejscu :)
P.S. Wesołych świąt! :)

Ponad ziemiąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz