I

430 12 0
                                    

- Kaczuszki! Śniadanie! - zawołał z dołu, kładąc na stole trzy talerze. 

Już nie był sam, miał teraz dwa skarby, dla których żył, oddychał i cieszył się tym życiem. Nie był już ze wszystkim sam i chociaż nadal nie umiał mówić o wszystkim, to powoli się otwierał i zmieniał.

- Ciekawe co ten tata dzisiaj przygotował, co słońce? - zapytała kobieta, wchodząc do kuchni z zaspaną wciąż lekko dziewczynką na rękach - Dzień dobry Jungkook - przywitała go wesoło, posyłając mu uśmiech.

- No hej. - podszedł ją pocałować w usta, a małą w czoło. - Kto jest taki śpioszek? - dziewczynka ziewnęła tylko.

- Słoneczko, chyba nie chcesz przespać dzisiejszego wyjścia, prawda? - Dahyun zaśmiała się lekko z tego, jak urocza jest mała, po czym usadziła ją przy stole.

- A gdzie idziemy? - spytała przez sen.

- Nie pamiętasz? Tak bardzo chciałaś.

- Yhym... - zaczęła jeść podanego przez ojca naleśnika przez sen.

Kobieta zaśmiała się znów cicho, przyglądając się małej istotce.

- No urocza - szepnęła do mężczyzny.

- Bo ma moje geny, też jestem uroczy - objął ją w pasie od tyłu i pocałował w szyję.

- Masz rację króliku. Jesteś uroczy - obróciła głowę, żeby spojrzeć mu w oczy i cmoknąć go w nos.

Ten zmarszczył go od razu i znowu ją pocałował, tym razem w usta. 

- No, jedz szybko, bo będziesz głodna.

- To puść mnie najpierw, bo nie mam jak - wyplątała się z jego uścisku - Smacznego. - życzyła mu, siadając do stołu.

- Smacznego - również usiadł i zabrał się za jedzenie.

Po jedzeniu kobieta wrzuciła raz dwa talerze do zmywarki i wzięła małą, żeby ją troszkę ogarnąć i rozbudzić.

- Gotowe księżniczki? - zapytał Jungkook, gdy i dziewczynka i kobieta były już ubrane.

- Jak najbardziej - kiwnęła głową Dahyun, biorąc Soo znów na ręce.

- Nie powinnaś jej tyle nosić. - upomniał ją Jeon.

- Ale ona jeszcze prawie śpi.

- A ciebie będą boleć plecy, daj mi ją.

- Oj dramatyzujesz - pokręciła głową, podając mu ostrożnie dziewczynkę.

Syknął, kiedy ciężar jej ciała oparł się na niedawnym złamaniu i przekręcił ją na drugą stronę, by było mu wygodniej.

- Dobra, dobra, panie mocny, daj mi ją. - kobieta znów wyciągnęła ręce po dziecko, gdy zobaczyła minę partnera.

- Nie. - wydął groźnie wargę, jednak tak naprawdę wyglądał słodko.

- Oj ty uparciuchu - dała mu buziaka w policzek - Idziemy?

- Idziemy. - zaniósł małą do samochodu, zaraz sadzając ją do fotelika i zapinając, a potem usiadł za kierownicą.

- Ona chyba zaraz znowu zaśnie. Śpioszek z niej dzisiaj - uśmiechnęła się lekarka, zerkając do tyłu na małą dziewczynką, która już odpływała w krainę snów. 

- Nic dziwnego, jak w nocy się kręciła po domu. Mówiłem, żebyśmy poszli na plac zabaw.

- Oj cicho, było za zimno i zanosiło się na deszcz.

Fᴀᴛʜᴇʀ || DᴀʜKᴏᴏᴋOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz