Epilog

282 13 5
                                    

Przez następny miesiąc Jeon pracował intensywnie, prawie nie było go w domu, przez co narastały konflikty i kłótnie między nim a Dahyun. Nie wiedział jednak, że pewnego dnia wróci po nocce do pustego domu.

Dahyun w tym czasie już nie spała, z westchnieniem odstawiając pozmywane po śniadaniu naczynia do szafki w swoim dawnym mieszkaniu, rozmyślając przy tym, co w tym momencie robi Jeon. Pewnie znalazł już list, który mu zostawiła, gdzie wytłumaczyła mu, że nie może znieść tego wszystkiego i musi odejść. Nie chciała tego, ale nie widziała innego wyjścia, w tej sytuacji. Potrzebowali przerwy.

Mężczyzna wszedł do kuchni i zobaczył liścik, leżący samotnie na jasnym kuchennym blacie, w którym było wszystko napisane. Miała rację, mógł jej powiedzieć, że ma problemy finansowe i musi więcej pracować.

Resztę dnia i kilka następnych, kobieta spędzała samotnie w domu, okazjonalnie wychodząc do sklepu. Nie pracowała już, skupiała się tylko na maluszku, który miał przyjść na świat za jakiś czas. To prawda, brakowało jej Jeona i Soo, z którą widywała się co jakiś czas, ale potrzebowała przerwy, wiedziała, że i ona i on musieli sobie przemyśleć sporo rzeczy.

Jungkook musiał pracować coraz mniej, bo został na nowo sam z córką. Tego właśnie się bał, samotności. Razem z Dahyun brali różne dyżury, by ktoś się zajął małą, teraz musiał wszystko robić sam.

Aż w końcu, jednego dnia, podczas dyżuru Jeona, Dahyun trafiła na jego oddział, bardzo źle się czując i bojąc się o stan dziecka.

- Dahyun? A co ty tu robisz? Miałaś wczoraj wizytę - powiedział zdziwiony lekarz, który wbrew pozorom był na bieżąco informowany przez przychylną mu położną, która zajmowała się po części kobietą.

- Źle się czuję, boję się o dziecko - powiedziała cicho, kładąc dłoń na brzuchu i krzywiąc się lekko, przy niemal każdym ruchu.

- Wózek! - krzyknął głośno, nie czekając nawet sekundy i złapał Dahyun by ta się nie przewróciła.

Oparła się na nim lekko, kiedy czekali, po czym usiadła na wózku i czekała co dalej zarządzi lekarz, martwiąc się tą całą sytuacją, ale wiedząc, że jest w dobrych rękach.

- Będzie dobrze, już jedziemy. - powiedział uspokajająco i złapał za wózek i zaczął robić samodzielnie wszystkie badania, a kiedy czekał na wyniki, siedział przy niej, aby nie była sama.

Ona spojrzała na niego ukradkiem, czując się odrobinę niezręcznie w tej sytuacji. Od kiedy odeszła, nie mieli tak naprawdę okazji, żeby porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić, a teraz, kiedy była taka możliwość, nie umiała znaleźć słów żeby zacząć.

- Przepraszam, Dahyun... To wszystko moja wina. - lekarz odezwał się jako pierwszy.

- Nie przepraszaj. Naprawdę - uśmiechnęła się do niego lekko - Wina jest po obu stronach. Po prostu powinniśmy wszystko sobie wyjaśnić, zamiast reagować w emocjach.

- Masz rację, ale na razie odpoczywaj. Cały czas tu będę.

- Dobrze. Ale wszystko będzie dobrze? Maleństwu nic nie będzie, prawda? - spojrzała na niego z niepokojem, szukając w jego oczach odpowiedzi.

- Na pewno, śpij, a ja pójdę po wyniki. - pogładził deliatnie jej włosy i wstał z krzesła, na którym siedział.

- Okej - ułożyła się wygodniej i spróbowała zasnąć, co przy towarzyszącym jej stresie nie było najłatwiejsze.

Poszedł po wyniki, w których wyszedł niedobór kwasu foliowego, więc niewiele myśląc jej go podał i cały czas siedział obok. Kiedy Dahyun obudziła się z głębokiej drzemki, spojrzała na niego pytająco, szukając potwierdzenia, że wszystko już w porządku

Fᴀᴛʜᴇʀ || DᴀʜKᴏᴏᴋOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz