Koniec, ale czy napewno?

214 7 0
                                    

Następnego dnia po obudzeniu poszłam do Carli.
-O hej Viki!
-Cześć Carla!
-Co cię do mnie sprowadza?
-Nie wiem o co chodziło z tą jakąś miksturą Marty... Ty i Matheu zachowywaliście się po niej dziwnie.
-Emm... Masz coś na poliku...
-To tylko siniak po uderzeniu... Do końca życia zapamiętam to uderzenie. Serce mi się rozłamało, ale później Matheu skleił mi je pocałunkiem. Tego też już nie zapomnę...
-Ojeju... Współczuję. A co chcesz z tym zrobić?
-Nie wiem ile ma tego jeszcze Marta, ale musimy coś z tym zrobić. Polecam zakraść się do pokoju Marty i Mili. Pewnie obie mają trochę tego. Zbadamy to później.
-To dobry pomysł. Ty idź do Marty, a ja pójdę do Mili.
-No, ok...
Wtedy rozeszłyśmy się. Ukryłam się za kanapą u Marty. Zauważyłam butelkę z podejrzaną miksturą. Gdy tylko Marta wyszła wyciągnęłam z kieszeni worek, do którego nalałam bardzo małą ilość płynu. Wyszłam i pobiegłam do swojego apartamentu. Przeglądałam wiadomości na instagramie i nagle zdałam sobie sprawę, że nie widziałam Carli już trzy godziny.
*Carla*
Mila mnie znalazła. Zamknęła mnie w łazience. Nie mogłam wyjść. Do tego zostawiłam telefon za łazienką i boję się, co się z nim stanie. Nagle spojrzałam w lustro i okazało się, że za mną jest idealny otwór do wentylacji. Weszłam tam i no było trochę duszno, ale co mnie to obchodzi. Przecisnęłam się do salonu u Mili. Gdy ona sprawdzała coś na moim telefonie cicho wyszłam i powiedziałam „Akuku!".
-Carla, skąd ty tu się wzięłaś?
-Jestem czarodziejką.
-No, właśnie...
-Oddawaj telefon!
-Yhm... Za chwilę wyczarujesz jakieś bomby, które będą robiły w moim pokoju „bim bam boum" i będzie dużo ognia...
Mila oddała mi telefon. W tym momencie trzepnęłam ją włosami i wyszłam. Widać było, że nie dowierza, że udało mi się wyjść. No, cóż, jestem magiczna. Uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju Viki. Zapukałam i weszłam.
-Gdzie ty byłaś?
-Co poradzę, że Mila zamknęła mnie w łazience i musiałam przeciskać się przez wentylacje.
-Carla, jakie ty masz przygody!
-Yhm, a znalazłaś coś?
-Tak.
*Viki*
Pokazałam Carli płyn, który udało mi się zebrać. W tym momencie Carla wyciągnęła z swoich włosów magicznie jakieś dziwne, nieznane mi jeszcze urządzenie.
-Tym wykryjemy sobie, czym nafaszerowała to Marta. Za dwa dni dowiemy się wszystkiego.
-Carla, ty jesteś jakąś czarodziejką!
-Yhm... Takie sztuczki.
W tym momencie do mojego pokoju wszedł Mat.
-O, cześć dziewczyny, co robicie?
-Tajne sprawy- powiedziałam i pocałowałam Matheu w policzek.
-Ale słodko wyglądacie- stwierdziła Carla.
Przytuliłam się do Mata i się uśmiechnęłam.
-Ymm... Chciałbym porozmawiać sam z Viki- wymamrotał Matheu.- Wyjdź, Carla.
Carla wyszła z apartamentu.
*Carla*
Carla-czarodziejka musi kontrolować sytuację! Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam wentylację. Szybko się do niej wtargnęłam.
*Viki*
-Tak, Mat?
-Bo... bo...
-Co? Jakie bobo?
-Bo... Jakby to ci powiedzieć...
-Po prostu powiedz.
*Carla*
Wreszcie udało mi się znaleźć tunel do pokoju Viki. Już widziałam jak rozmawia z Matheu.
*Viki*
-Bo... Viki, to chyba nie jest czas na związek. Bądźmy przyjaciółmi...
W tym momencie poleciało mi z oczu stado łez. Kazałam wyjść Matheu. Carla przyszła do mnie po chwili i przytuliła. Nie wiem, skąd wiedziała o co chodzi, ale ok. Przynajmniej nie musiałam już jej tego wszystkiego tłumaczyć.
-Matheu to idiota...
-Nie mów tak, Carla... Ja go i tak kocham.
-Nie kochaj tego durnia. Rzucił cię, bo pewnie znalazł se kurde, Niemkę, która ma zastąpić niby ciebie.
Trochę zrobiło mi się przykro. Urodziłam się w Niemczech, ale za grosz i tak tego państwa nie lubię. Jednak troszkę przykro mi było, ale rozumiem, że Niemki są znane jako te „brzydsze". Nie rozumiem, to tylko narodowość, ale niech już będzie.
-Ymm... Ja jestem z Niemiec.
-Ale ty to Angielka, Polka i... Cyganka.
-Romka.
-Ymm... No tak.
Kolejna rzecz, przez którą było mi przykro. „Cyganka". Wolę „Romka".
-Carla, ale co ja mam zrobić, żeby on do mnie wrócił.
-Nie staraj się nawet. Idiota zrozumie ile straci. Jak cię będzie błagał na kolanach to powiedz, że nie, bo zranił cię już dwa razy. Raz przez miksturę Marty, a raz tak po prostu. Jesteś piękna i najlepsza. Chłopcy to durnie...
-Ale ja chcę z nim być...
-Rób jak chcesz, ale ja ci odradzam.
Po czym Carla poszła. Dalej płakałam i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Weszłam do kuchni i... nóż. I tak jestem już brzydka, a nawet najprzystojniejszy chłopak na świecie mi to przyznał. Nie wprost, ale chciał mi to pewnie przekazać pod różnymi pretekstami. Ja się nie dam, o nie. Spojrzałam na telefon. Jutro wielkie otwarcie. Teraz naszło mnie wiele myśli, czy ciąć się, czy nie. Stwierdziłam, że czemu nie. Moja skóra musi przeżyć ból, za to co zrobiła. Podcięłam sobie rękę. To tak bolało... Zaczęłam płakać bardzo głośno. Najgorsze było to, że to było widać. Przebrałam się tak, by nikt nie zauważył rany. Miałam myśl o pójściu do Euro Club, ale tam wszyscy cieszyli się i mieli pełno energii, a ja czułam się wykończona. Dosłownie wykończona. Nie wiem jak, ale tak nagle. Postanowiłam pójść się przespać i nagle... Widziałam ciemność. No nie, znowu.

Dziękuję za miły odbiór serii. Dziękuję za to, że ta historia jest na #5 miejscu pod hasztagiem #wiktoria ;)
To najdłuższy rozdział tej książki. Liczy ponad 800 słów. Wcześniejszy rekord to 500. Rozdziały będą częściej, bo przez dwa tygodnie nie idę do szkoły. Koronawirus i takie tam pierdoły ;) Do zobaczenia guysy ;)

JESC Love | Viki Gabor| Matheu Hinzen|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz