Pocałowałem Shoto w nos i oczywiście nie obyło się bez siledzenia Yuki ona jest chyba do tego przyzwyczajona, ale no. Około dwudziestej drugiej wzuciliśmy z Shoto i Yuki do akademika, tak z Yuki bo potem nie dawała nam spokoju i porwała nas do kina, ale no przyzwyczaiłem się do takich akcji z jej strony.
Poszłem spać rozstając się z moim chłopakiem a że byłem tak padnięty to nie zamknołem drzwi.
*Następnego dnia*
Obudziłem się w pomieszczeniu bez okien i z jedną małom lampką przy drzwiach kture ewidentnie były zamknięte. Po jakimś czasie drzwi się otwożyły a w progu stanoł chłopak z niebieskimi włosami a za nim stał czarnowłosy, w bliznach chłopak i mała blądynka. Niebieskowłosy podszedł do mnie i wskrzyknoł mi coś dożylnie przez co straciłem przytomność.
Poczułem ból, ból nie do wytrzymania ktury doprowadzał mnie do szalenistwa. Nienawiść, żal, gorycz do wszystkich, tylko te emocje towarzyszyły mi przy bólu a po za tym nic.
*Todoroki*
Był poniedziałek i lekcje zaczynaliśmy od usmej, wszedłem do klasy jakąś minute przed dzwonkiem i zobaczyłem puste miejsce przed Minetą, Izuku nie przyszedł to do niego nie podobne, no chyba że coś mu się stało.
Przez resztę lekcji nie umiałem się skupić i nie miałem nawet zamiaru się skupiać jak mojemu Izuku mogło się coś stać. Po lekcjach zapukałem do Yuki by udzieliła mi malutkiej pomocy.
- Tak?
- Yuki możesz mi pomudz?
- Tak, a w czym żecz?
- Izuku dziś nie pojawił się w szkole.
- Prawda zauważyłam jego brak, ale co to ma wspólnego ze mną?
- Masz indywidualność lokalizacji osub?
- A czy ptaki umią latać? Oczywiście że mam, a po co ci?
- Powiem ci jak mnie wpuścisz.
- Dobra właź.
- Chce byś mi powiedziała gdzie jest Izuku bo się o niego martwię.
- O-oczywiście.
Dziewczyna podała mi lokalizację chłopaka a gdy chciałem wybiec z pokoju chwyciła mnie za nadgarstek.
- Czeka, co ty chcesz zrobić?!
- Chce go z tamtąt zabrać.
- Cię do reszty powaliło. A plan? Bez planu nic nie zdziałasz, a po za tym ptrzebyjesz wsparcie, a ja cie sama nie puszcze wolała bym puść z tobą!
- Okej, okej najpierw plan rozumiem.
W planach było wejść do budynku o godzinie dwudziestej trzeciej, gdy prawie nikogo nie ma na ulicach miasta. Wyruszyliśmy teleportując się do pomieszczenia w kturym znajdował się Midoria. Yuki podeszła do chłopaka a on ją zaatakował.
- Shoto!
- Widzę, coś jest nie tak!
- Coś on mnie zaatakował!
- Hahahahahahahahahahahahahaha - zaśmiał się tak przerażająco że aż ciarki mnie przeszły. - Po co tu przylazłeś mieszanicu, jeszcze z tą anomalią.
- T-to nie I-izuku.
- Todoroki proszę nie trać głowy, nie wiadomo co mu podali - dziewczyna podleciała do mnie i dała mi z liścia na ogarnięcie.
- Yuki.
- Hm?
- Dam sobie radę, idź po pomoc - wyszeptałem dziewczynie do ucha tak żeby napastnik nie usłyszał.
- A-ale Shoto!
- Rub co muwie!
Dziewczyna zniknęła z pola widzenia i zostałem tylko ja i chłopak, nawet nie zdążyłam zareagować a chłopak mnie zaatakował (nie będę wam opisywać cięcia Todorośla i zrobię later)
*Later*
Prawie nie kontaktowałem ale umiałem jeszcze coś zrobić.
- Jakieś ostatnie życzenie przed śmiercią, Shoto! - przybliżając się do mojej twarzy wykrzyczał.
Nie miałem nic do powiedzenia po za przepraszam.
- Przepraszam Izuku że to tak się kończy - ostatkiem sił przyciągnołem chłopka do siebie i go pocałowałem, i nagle ciemności.
*Midoria*
Otsząsnołem się z tego koszmaru w kturum trwałem od wszczyknięcia mi tej substancji. Sopjżałem pod siebie, kucałem nad nie przytomnym i wykrwawionym Shoto.
- Nie, nie, nie nie nie nie nie nie nie nie, nie tylko nie to, wszystko tylko nie to, Shoto! - krzyczałem w nadziei że chłopak się obudź ale nic - Czy to moja wina, czy to ja mu to zrobiłem?
CZYTASZ
Mój kochany /tododeku/
FanficCzytasz na własną odpowiedzialności jak oślepniesz nie mój problem Todoroki zadje sobie sprawę że zakochał się w Izuku i te myśli nie dają mu spokoju.