Zło Konieczne - Rozdział 6

921 95 43
                                    

"ZGUBIŁEŚ GO!?"

Sir Nighteye szczerze nie sądził, że głos All Might może być tak wysoki, gdy ogarnie go panika, jego uszach dzwoniło a i tak trzymał telefon od siebie na długość ramienia. Myśląc wstecz, gdy All Might mówił, że Midoriya jest kimś o kim oboje mogliby sobie podyskutować, był całkiem pewny, że 'straciłem z oczu twojego następce' nie było na tej liście. "All Might, -"

"Zostań TAM gdzie jesteś, już jadę!" rozkazał a z jego otoczenia zaczęły dobiegać dźwięki jakby odpychał sobie ludzi z drogi, gdy biegł w stronę dworca kolejowego, rozłączając się w którymś momencie owej trasy. Sir Nighteye popatrzył chwilę na swój telefon po czym sam zakończył menu połączeń. Cóż. Mail All Mighta o tym jak wyjątkowy dla niego był Midoriya, z pewnością nie kłamał. Opadł na krzesło z zaczął masować sobie skronie, czując jak kąsanie poczucia winy i wstydu żerują na jego duszy coraz ciężej.

Jak nisko pociągnęły go jego własne problemy żeby teraz na domiar wszystkiego wciągać w to DZIECKO, wyrzucał sobie. W przeciągu ledwie piętnastu minut jego dzień ze złego stał się jeszcze gorszy i jeśli COKOLWIEK stało się Midoriyi, to jedną wielką KATASTROFĄ. Jego agencja może zostać zamknięta, a licencja cofnięta, ale co gorsza NA PEWNO dostałby za to w twarz od All Mighta. I nie potrzebował Dalekowzroczności by TO przewidzieć.

Cichy dźwięk jakiś czas później wyrwał go z zamyślenia, spoglądając w górę zobaczył Mirio ze zmartwioną miną stawiającego kubek z kawą na biurku obok niego. Zamknął oczy i westchnął po czym usiadł prosto. "Dziękuję, Mirio." powiedział biorąc do ręki kubek i popijając z niego. Blond włosy chłopak następnie po cichu wziął krzesło i przysunął je do przeciwnej strony biurka, na którym następnie przysiadł.

"Sir... czy wszystko w porządku?" zapytał. Sir Nighteye pokręcił głową trzymając w dłoniach gorący kubek z kawą.

"Dopóki Midoriya się nie znajdzie, nic nie będzie w porządku." odparł, czując wstyd za bycie tak złym przykładem mentora, musząc zatrzymać Mirio przed wybiegnięciem z budynku zaraz po tym jak usłyszał o zaginięciu Midoriyi. Przypomniał sobie tą pewność siebie i niecierpliwość z jaką Mirio wpisywał imię Midoriyi jako kandydata na staż i pragnął teraz bardziej niż czegokolwiek innego żeby wtedy jego ciekawość przebiła gorycz jaką w sobie ma. "Mirio," powiedział żeby zdobyć uwagę chłopaka. "co myślisz na temat Midoriyi."

Mirio zamrugał, położył swoje dłonie na biurku bawiąc się nimi nieznacznie z nerwów. "Uważałem, że był genialny," odpowiedział szczerze. "Gdy zaproponowałem moją demonstracje klasie, on został z tyłu z Aizawą żeby obserwować do czego jestem zdolny zamiast wchodzić w to od razu. Jego klasa widząc to wzięła mnie dużo bardziej na poważnie. I wtedy, gdy przyszła kolej na niego podjął się walki chociaż wiedział od początku, że przegra, co nie zmienia, że i tak udało mu się mnie wymanewrować przy pierwszym podejściu zanim udało mi się go dorwać. Potem zadał mi jakiś tuzin pytań i co najlepsze zapisał wszystko w swoim notesie." pomimo zaistniałej sytuacji na jego ustach zagościł mały uśmiech.

"Kiedy All Might zawołał nas obu i zapytał się o bycie pośrednikiem, spytałem go jakim bohaterem chciałby zostać. I odpowiedział mi, takim który przynosi zmianę. Powiedział to tak jakby chciał stworzyć świat, w którym nikt nigdy nie czułby się tak samotny czy bezsilny, że jego jedyną SZANSĄ byłoby zwrócenie się w stronę zła. Jak... jeśli All Might jest symbolem pokoju, Midoriya zabrzmiał  jakby chciał zostać symbolem nadziei. Był taki PEWNY siebie, gdy to powiedział, że nie potrafiłem odmówić mu szansy, która dałaby mu tego początek."

Jego uśmiech spadł trochę. "Naprawdę sądziłem, że polubiłbyś kogoś takiego jak on," powiedział. "Kto rzuca się w wir tego cokolwiek musi zostać zrobione całym z swoim sercem i duszą." Jego dłonie na biurku zacisnęły się na sobie nieco mocniej. "...czy on... byłem w błędzie?"

Bezstronne OszustwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz