Coś nieznanego

262 14 30
                                    

Od kilku godzin siedzę z Izarim w bibliotece. Czytam książkę na głos jednocześnie tłumacząc każde, pojedyncze słowo. Izari natomiast wszystko zapisywał na kartkach wsłuchując się dokładnie w każde moje słowo. Pracowaliśmy tak już jakieś cztery godziny i przetłumaczyłam jakieś pięć rozdziałów. Jeszcze trochę i zwariuję. A do tego wszystkiego...

Della: Boli mnie głowa...

Opadłam głową na blat stołu tak, że książkę miałam centralnie pod nią. Izari na mnie spojrzał lekko się uśmiechając.

Izari: Może... Powinniśmy zrobić sobię małą przerwę?

Della: Ja o to błagam...

Zaśmiał się cicho po czym wstał od stołu. Oparłam się na brodzie i spojrzałam na chłopaka. Podszedł do mnie i podał lewą rękę. Spojrzałam na niego nie rozumiejąc o co chodzi.

Izari: Pokaże ci coś...

Wyprostowałam się nie odrywając od niego wzroku. Po chwili spojrzałam na jego rękę którą złapałam a następnie wstałam. Trzymając się za ręce szłam za Izarim. Wyszliśmy z biblioteki ale poszliśmy w drugą stronę korytarza. Znowu schody. Nie można by tu zamontować jakiejś windy?! Wchodziliśmy na górę a gdy w końcu byliśmy na szczycie zobaczyłam, że jest to najwyższa wieża w całym zamku.

Izari: To punkt obserwacyjny... A także niegdyś twoja babcia zawsze stąd wylatywała aby sprawdzać sytuację Królestwa z lotu ptaka...

Della: Wy.. Wysoko...

Powiedziałam lekko zaniepokojona. Nie lubię wysokich miejsc. Źle się w nich czuję. Izari widząc wyraz mojej twarzy pstryknął mnie w nos. Przetarłam to miejsce i spojrzałam na niego z chęcią mordu.

Izari: Nie myśl o tym, że jest tu wysoko... Dragony nie powinny odczuwać takiego lęku...

Della: Ale to nie jest lęk... Poprostu... Źle się czuje w tak wysoko położonych miejscach...

Izari: Czy to przypadkiem nie znaczy, że masz lęk wysokości?

Della: Ja się niczego nie boję, Izari...

Izari: Strach to nic złego, Della... Każdy się czegoś boi...

Della: Izari... Wiesz jakie to uczucie kiedy całe życie nie czujesz strachu... I nagle się on pojawia?

Spojrzałam mu w oczy. Teraz zauważyłam, że jego oczy tak naprawdę nie są prawie białe. Są srebrne. Prawie, że metaliczne.

Izari: Della... Przy mnie nie musisz ukrywać, że coś cię gryzie...

Zdziwiłam się.

Della: Ale jak ty...

Izari: Wogóle się dzisiaj nie uśmiechałaś... To oczywiste, że coś cię musi gryźć...

Podeszłam do krawędzi wieży. W tym jednym miejscu była ogromna przerwa w ścianie. Usiadłam na ziemi spuszczając nogi w dół. Po chwili zobaczyłam, że Izari siada obok mnie.

Izari: Del..

Della: Miałam koszmar... I był strasznie realistyczny... Wszystko w nim wyglądało jakby działo się naprawdę...

Izari: To przez ten sen nie masz dziś humoru?

Della: Ten sen cały czas śnił mi się w kółko i w kółko...

Izari: Co ci się śniło?

Della: Nie chce o tym mówić, Izari...

Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem żeby nie kazał mi o tym opowiadać. Martwił by się jeszcze bardziej gdyby dowiedział się, że śniło mi się jak spadam z klifu będąc ranną w prawe ramię, mając strzałe wbitą pod mostkiem i mając ranę na szyi z lewej strony. On się tylko lekko uśmiechnął i kiwnął głową, że rozumie. Spojrzałam na widok.

Królestwo ciemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz