Opętany

10 0 0
                                    

Nadal nie wiem, jak to mogło się stać.
Stoję przed lustrem, a Snøblod bawi się moim ogonem.
To łaskocze.

-Hahah, p-przestań, to łaskocze! - wydukałam łapiąc powietrze.

-Przepraszam! - odezwał się głos, który słyszę po raz pierwszy.

Odwróciłam się. To co zobaczyłam bardzo mnie zdziwiło. Kiedy było słychać ten głos, to Snøblod otwierał pysk tak, jakby... czekaj, czekaj. Czy on gada!?

-Przepraszam jeszcze raz, nie mogłem się powstrzymać.- powiedział najprawdopodobniej mój pupil.

-T-to ty umiesz mówić!?- zawołałam z niedowierzaniem.

-Ty mnie rozumiesz!?- zapytał lis.

-Ch-chyba tak- odpowiadam niepewnie, jąkając się dodając potem szeptem- Albo oszalałam.

Podchodzę do szafy. Są tam rzeczy Ceni. Pewnie zostawiła je tu kiedy ostatnio u mnie spała.

Po chwili zastanowienia wyciągam owe ubrania. To czarna koszula z wiązaniem z przodu, a do tego tego samego koloru pilsowana spódniczka. Jest bardzo krótka. Uzupełnieniem całego zestawu są ciemnoszare podkolanówki i naszyjnik z medalikiem w kształcie miecza z flagi Ceni.

Poszłam do łazienki się ubrać. Ledwo zeszłam na dół, a usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, po czym zobaczyłam u progu USA.

-Cześć Nora, czy zastałem może twojego brata?- pyta dziwnym tonem z równie dziwnym uśmieszkiem na twarzy, lecz nie zwracam na to tak dużej uwagi

-Ekhem, ekhem- krząkam, aby uświadomić mu, że poniekąd mam ich pięciu.

-A! Przepraszam, chodzi mi o Islandię.

-Jeszcze śpi, ale już idę go obudzić.

Opuściłam przybysza i popędziłam na górę. Zostałam w nim Isia rysującego swojego psa.

-Coraz lepiej ci to wychodzi- pochwaliłam go.

Musiało go to zaskoczyć, bo wypadł mu z dłoni ołówek.

-K-kyah!- mało nie spadł z łóżka- ah, Nora to tylko ty... Wystraszyłaś mnie, wiesz!

-Oj, psieplasiam!- odrzekłam pieszczotliwym tonem, po czym oboje zaczęliśmy chichotać. -Ktoś do ciebie przyszedł.

-Ktoś?

-To znaczy Ame- szybko się poprawiłam zdając sobie sprawę z niedoprecyzowanej wypowiedzi.

Gwałtownie rzucił się w stronę szafy i wyciągnął pierwsze lepsze ubrania. Założył je na piżamę i zszedł oknem na dół. Nic mu się nie stało, ponieważ tuż pod jego oknem stały drabinki, po których zwinnie zszedł na dół.
Gdy znalazł się już na ziemi, puścił się biegiem w stronę lasu.
Nim zniknął za zakrętem, Rejkjavik postanowił gonić za nim.
Zwierzę z powodu odległości od Islandii zdradził go, a Ameryka czym prędzej zaczął go gonić.

Przez głowę przeszła mi myśl co to wszystko ma znaczyć, ale rozproszył mnie dźwięk telefonu.

-Halo?- odezwałam się do rozmówcy.

-Cześć! Nora, robimy dzisiaj piknik przy domku na drzewie. Przyjdziesz?- usłyszałam dobrze mi znany głos Australii.

-Zależy kto będzie.

-To będzie tak: ja, Nowa Zelandia, Austria, Cenia, Ukrai-

-Tym czwartym mnie przekonałeś. Ja mam pare pytań: Kiedy? Ile żarła? Jak długo? Asortyment od gospodarzy czy prowiant własny?

{Wzloty i Upadki, czyli życie krajów skandynawskich (i nie tylko)}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz